jaki mroz?! no coz takim babinkom to wiecznie zimno.
Wersja do druku
U mnie mąż został ostatnio przez jakiegoś dziadka zrugany, że w taką pogodę wychodzi z dzieckiem na dwór:duh: (Było chłodno, ale mała smacznie sobie spała w wózku i było jej ciepło - to my bardziej się wychłodziliśmy).
Wczorajszy dzień obfitował w rozmowy okołochustowe:
Dominik, lat 5: Prose pani, a pani salik ma tutaj?
Ja: Tak, szal, taki bardzo długi, nazywa się chusta.
Dominik: To dobze, ze długi, dziecko pani nie wypadnie.
:lol:
Ośmiolatek (na oko) na ulicy: Fajnie pani sobie nosi, to nosidło jest?
Ja: Nie, chusta, taki szal.
Ośmiolatek: To musi być bardzo długi, że pani tak sobie przywiązała tego małego. Fajnie.
:szok:
No proszę, przypomina mi się jeszcze młodzieniec w wieku licealnym, który koledze wyjaśniał, że jak jego kobieta urodzi mu dziecko, to on jej ku... każe tak nosić. Nie mogłem sie oprzeć i powiedziałam, że on koniecznie musi spróbować nosić sam, bo to bardziej męskie niż rzucanie ku...ami :twisted:
Mocno starszy pan na parkingu galerii handlowej wczoraj - szczery szeroki uśmiech do nas. Niezmiennie u nas przeważają doświadczenia pozytywne plus spojrzenia z zaciekawieniem.
Ja czasami słyszę jakieś głupie komentarze starszych pań...
Albo idą mamusie z wózkami, przechodza obok - to jest cisza, a potem słyszę, ze coś szemraja...
Zdziwił mnie ten Krakau, po takim mieście nie spodziewałabym się negatywnych koment.Tym bardziej że mieszkam w małym miasteczku i nie spotkałam się jeszcze z negatywną opinią. W sklepie to już mnie znają nawet chwalą że w tv mówili że to fajne, pytają o wiązanie o noszenie, często też zaczepiaja mnie matki i pytają gdzie można kupić takie cudo i że też by im się przydało, może czasem są jakies krzywe spojrzenia ale na to nie zwracam uwagi. Większośc się usmiecha i czesto mówią takiemu to dobrze, fajnie ma przy mamie;)) A jak mąż sie zamota to już wogóle załatwia wszytsko bez kolejki :) A Krakusów trzeba uświadomić! Bo dla takiej chustomamy spacer w Karkowie na pewno nie jest przyjemny.
Dzisiaj w sklepie spożywczym zostałyśmy obsłużone bez kolejki, bo panie stojące przede mną stwierdziły, że przecież musi mi być okropnie ciężko i po co mam tyle stać:D
A ja to chyba mieszkam w mieście smutnych, obojętnych ludzi.:-( Jeszcze nie spotkałam się z żadną reakcją na dziecko w chuście (no poza przedszkolem, gdzie chodzę po Mikołaja, ale tam znajome dzieci i panie). Na ulicy pełna obojętność, nawet nie bardzo się patrzą, tak jakby conajmniej co druga mama w chuście nosiła. No i w sumie nas widać - nati sunset, getry w paski żarówiaste pod kolor i dziś jeszcze fuksjowy kapelusz Zosia miała. No nic, będziemy kontynuować, może się doczekamy jakiejś reakcji (oby pozytywnej).
Też długo miałam takie odczucia:wink:. Najprawdopodobniej komentarze padają dopiero za Twymi plecami, a skoro miny ponure, to raczej nie są pozytywne, niestety :(.
Ja zaczęłam w końcu i uśmiechy napotykać, czego i Tobie życzę :thumbs up:!
A wczoraj po raz trzeci już usłyszałam za sobą zdumienie, iż to dziecko, nie pies:-).
Nie sądzę jednak, by to ze świadomości mieszkańców mego miasta odnośnie nosideł dla psów wynikało:ninja:.
W Stalowej Woli noszą, o ile wiem, więc może i dlatego nie ma już zdumienia i komentarzy :)
U nas na wsi niezmiennie miłe spojrzenia, nawet ostatnio pani mocno już starsza patrzyła koso, a jak zobaczyła dziecko, to od razu krochmal puścił. Chyba wcześniej była zdegustowana, czemu się tak upasłam (w kurtce mamy rozmiar drobnego słonia) :ninja:
mnie dziś podpici faceci w parku zaczepiali "a kręgosłup nie boli? a da pani ponosić? a skąd pani taka ładna? przynajmniej się pani nie garbi dzięki tej szmatce!"
a a propos szmaty... kiedyś (zimą) do mnie podszedł oburzony facet że mi szmata wystaje spod kurtki i to głupia moda na jakieś szmaty wiszące. :D
Wczoraj się uśmiałam z rozmowy z sąsiadką.
Ja (mama w chuście, z przedszkolakiem obok, tenisówki, dżinsowa spódnica, uśmiech od ucha do ucha)
Sąsiadka (pani koło 55-60 lat, 12cm szpilki na czerwonej podeszwie, mini, fryzura od fryzjera i piękne, czerwone paznokcie)
S: Co go pani tak uwiązała? Niewygodnie tak!
J: Ja tak lubię, on raczej też, proszę popatrzeć, jaki uśmiechnięty :)
S: A wózka pani nie kupiła? Za drogi?
J: Mam dwa. Użyłam dotąd 10 razy może, wolę tak.
S: Różne dziwactwa widziałam, ale to już przechodzi ludzkie pojęcie!
I poszła.
Pierwszy raz usłyszałam mityczną niemal uwagę o braku kasy na wózek. :high:
A my wczoraj wracaliśmy wieczorkiem całą naszą czwóreczką ze spacerku (ja z młodym w nubiku na plecach, mąż ze starszą na barana) i usłyszeliśmy jak staliśmy przy przejściu dla pieszych taką wymianę zdań (dwie panie w średnim wieku).
Pani A: Ci młodzi dzieci po nocy po dworze włóczą (była 19.30 więc ciemna noc)
Pani B: A ten mały bez kurtki. No będzie chory.
Pani A: Młodzi są głupi. Niech pani patrzy jak dziecko przyczepili.
Dalej nie słuchaliśmy bo nam się światło zmieniło, ale normalnie panie w średnim wieku ZAWSZE mają najwięcej do powiedzenia.
z dzisiaj: Mała Smoczyca siedzi w chuście, mocno starsza pani woła: "proszę pani, proszę pani" - już myślę, że mnie pouczy, ale nie - "to najlepsze co pani może zrobić dla dziecka". I do małej: "Widzisz jak mama cię kocha?" Zbaraniałam :D
kilka dni temu: panowie "pilnujący parkingu" zapytali co ja "tam" mam - pieska czy kotka. Nie wiedziałam, czy powiedzieć "smoka" czy "małego ssaka" ;)
a mnie dziś zirytowała jakaś gówniara. przechodzi koło mnie, mały w kieszonce, wiadomo, jak wygląda dziecko w tym wiązaniu.. a ona do koleżanki "biedne dziecko, jakie zgarbione". :omg:
Mnie dziś na wszystkich przejściach dla pieszych przepuszczali, żeby się poprzyglądać :)
I panie w aptece mnie bardzo dokładnie przepytywały na okoliczność noszenia w chuście i gdzie coś takiego można kupić (jedna myślała, że w indioszopach).
Generalnie dało się odczuć, że budziłyśmy raczej zdziwienie, a nie zachwyt, ale nie ma to jak chustolans w piękny słoneczny dzień :ninja:
Mnie dzis same przyjemne reakcje spotykały, w tym babcinka zajadala, co to za nosidlo, bo jej wnuki noszone ale w "takich plecakach na brzuch sztywnych, a to Psni wyglada jakoś milej i wygodniej" :)
misunderstanding, dziś miałam coś zbliżonego w komentarzu, aczkolwiek w wykonaniu dorosłej i baaaardzo pewnej siebie mamuśki dwumiesięcznego chłopaczka.
Mieliśmy dziś tak piękny dzień, że nad jednym z naszych jezior, gdzie spacerowaliśmy maaaasy ludzi, często życzliwie uśmiechających się, ogólnie sympatycznie. Na początku spotkaliśmy też naszego kolegę, starego chustotatę, to sobie pogawędziliśmy z lubością na temat wiadomy i w sielskim nastroju wędrowaliśmy dalej.
Spacerował też jeszcze jeden znajomy z wózkiem ze swym dwumiesięcznym syniem właśnie. Maluch ułożony z lekka bokiem, w przemyślnej konstrukcji umiejscowiony smok, podparty maskotką, by nie wypadał, albowiem nie za bardzo spokojny ten ich spacer był. Po jakimś czasie ściągnięta została mamusia dziecięcia, bo tatuś zdesperowany nieco był tym, że dzieć spokojny był dokładnie przez 5 minut spaceru.
No i mijając ich, wymieniliśmy jakieś uwagi odnośnie zachowań dzieci naszych w wózkach i rzuciłam od niechcenia;
-A może by go w chustę wrzucić?
-On ma dopiero dwa miesiące!- mamuśka wzburzona obrzuciła mnie niechętnym spojrzeniem (Pio błogo chrapał:wink:)
-Ja noszę Małego odkąd skończył cztery tygodnie- powiedziałam jej- nie tylko wygodne, bliskie, ale i dla bioderek dobre...
-On ma z bioderkami wszystko dobrze! - stanowczo mi przerwała mamuśka Cyprianka, albowiem tak miał dzieć na imię.
-Tym lepiej- uśmiechnęłam się
-Ale ja- rzekło z wielkim naciskiem dziewczę- dbam o jego kręgosłup!
Tu rzuciła spojrzeniem pogardliwym na krzywiznę Piotrusiowych plecków i gdy po wymienieniu już paru bezpieczniejszych uwag na temat pogody, ruszyliśmy swoją drogą, a ja czułam już na plecach wymianę komentarzy małżonków na temat nawiedzonej idiotki, co niszczy dziecku kręgosłup i jej głupiego męża, który na to pozwala...:duh:...:lol:
PS. No, dobra- nie odpuściłam, to ja miałam ostatnie słowo:ninja:... Na jej uwagę o skrzywionym kręgosłupie, zaśmiałam się, że mogę ją zasypać linkami o dobrodziejstwach noszenia w chuście dla zdrowia dziecka. Ale dłużej się nie narzucałam...
U mnie kilka nowych dziwnych/pięknych/głupich reakcji.
1. Jakiś czas temu, ZOO, stoję z zamotanym w kieszonce synem przed klatką z makakami. Nagle robi się mały tok i słyszę szemranie - "Patrz, patrz tu! ". Jak mówił mój mąż, obserwujący wszystko z tyłu, bynajmniej zainteresowaniem nie cieszył się czarnowłosy makak (swoją drogą - prześliczny) tylko matka z przytroczonym do piersi dzieckiem - czyli my :D
2. Stoję sobie na przystanku, właśnie wysiedliśmy z jednego tramwaju i czekamy na drugi, M. nie lubi jeździć komunikacją miejską więc trochę się bujam, żeby go uspokoić. Wieje strasznie, ale nie siadam pod wiatą, bo to też nie pomaga. Starsza (z 75 lat może) pani zagaja rozmowę, żeby wejść pod wiatę i usiąść bo wieje. I żebym się nie bujała. Zaczynamy rozmowę o bujaniu.... i okazuje się że pani zachwycona tym, że noszę dziecko, że to świetny wynalazek (wiedziała, czym są chusty ale w praktyce pierwszy raz widziała zamotane dziecko) i żałuje, że w jej czasach takich nie było. A wózek to "taki mebel bezduszny". I w ogóle niektórzy mówią, że spanie z dzieckiem jest złe, a przecież to dla niego takie dobre :) Oj, miałyśmy wspólny język :) I jeszcze w tramwaju wywalczyła dla mnie wolne miejsce.
3. Przedwczoraj odwiedzałam swoją byłą pracę, tuż przed wyjściem, akurat kiedy motałam Mikołaja przyszedł przywitać się z nami Prezes (przez duże P, dorodny wąsacz w wieku moich rodziców, o wielkim ego).
- Mikołaju, mama cię tak ścisnęła, taki skrępowany jesteś i ruszać rękoma nie możesz! Chciałbyś się stąd wyrwać!
- Przecież jest spokojny, zaraz zaśnie- tak mu dobrze.
- Wiadomo, że zaśnie, ręce schowane, nudno, to jedyne co pozostaje, to spać.
No, niby jest w tym jakaś logika :) Ale nie wiedział, że gzie jak gdzie, ale w chuście nudno nie jest. Szkoda, że nie namówiłam go żeby kupił chustę lub nosidło dla swojej rocznej wnuczki.
4. Ekspedientka w sklepie aż kolejkę w sklepie wstrzymała, żeby porozmawiać o tym czy chusta jest szkodliwa dla kręgosłupa dziecka (jej wersja), czy nie (ja). Ale kolejkowicze uświadomieni, stojąca za mną pani stwierdziła, że chusta to najlepsze co może być dla dziecka - bo blisko serca przytulone :)
W ogóle mam wrażenie, że jednak sporo osób wie już czym jest chusta i o co w tym chodzi - albo sami z siebie mówią, że przy sercu matki najlepiej, albo przynajmniej mają mądre wyrazy twarzy gdy o tym opowiadam :)