ja jetsem zaskoczona jak reagują starsi (starzy) ludzie. Bardzo pozytywnie!
:) to miłe jest:)
BTW - nie spotkałam się z niemiłą reakcją. Może pare znajomych pytało czy nie boli kręgosłup.
Gorzej z wielo...:)
Wersja do druku
ja jetsem zaskoczona jak reagują starsi (starzy) ludzie. Bardzo pozytywnie!
:) to miłe jest:)
BTW - nie spotkałam się z niemiłą reakcją. Może pare znajomych pytało czy nie boli kręgosłup.
Gorzej z wielo...:)
A my się dzisiaj lansowałyśmy w Urzędzie Skarbowym, a co!
Panie generalnie bardzo zaciekawione, a czy to nie za gorąco, a nie za zimno, a nie za ciasno, a nie wypadnie, a plecy nie bolą?
No i bez kolejki obsłużyły :D
Bezwstydna jestem po prostu :D
Ja też planuję iść do skarbówki za jakiś czas. Ciekawe, czy też zrobimy lans:lol:
To był szok jak nosiłam starszą jakieś 2,5 roku temu. Ludzie się za mną oglądali, zaczepiali (zawsze pozytywnie). Teraz myślałam, że chust więcej i stało się to naturalne ale się pomyliłam, nadal chusta jest czymś dziwnym i nie za często spotykanym.
A ja mam chustę dopiero od wczoraj ale bardzo obawiałam się reakcji rodziny, bo tylko mąż wiedział. No i ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam, że fajnie!:)
A mam takie "zielone" pytanko;) : jak się nosi kilkutygodniowe maleństwo w chuście tkanej zimą??? Będę chciała niedługo iść z nią na spacer.
ZIELONA_ co do pytania- to chyba trzeba w innym wątku albo nowy wątek...
no i sprecyzuj- jak czyli jakie wiązanie czy w co dziecko, siebie ubrać?
Może ja troche z drugiej strony- dziewczyny wyżej pisały o wizycie w US. ja jak poszłam do US z młodym w chuście, to mnie obrzygał jak byłam akurat przy okienku. Potem poszlismy do urzędu miasta, wtedy juz mój mąż niósł młodego, siedliśmy przy stanowisku i znowu poszedł rzyg. I wiecie, że nie było żadnej reakcji otoczenia:lol::hmm:
Zneutralizowało się! :mrgreen: To znaczy, te plusy (chusty) i minusy (rzyg)...
Przynajmniej taki mój rachunek :roll:
PS. Niejeden dorosły tak reaguje na US, tylko ze w myślach...
Mnie ostatnio spotkała ciekawa reakcja. Szłam z młodym w chuście, w kurtce męża (wielka i pomarańczowa :D), spod której wystawał ogon i czubełek czapki Stasina. Z naprzeciwka szła grupka młodzieży na oko gimnazjalnej (dziewczyna i dwaj chłopcy), ogólnie dosyć głośni i niewybredni w słowach. I kiedy mnie mijali jeden z tych chłopaków szeroko otworzył oczy i usta :omg:, obejrzał się za mną jeszcze i powiedział "Co to, k...a, było?"
Uśmiałam się bardzo :lol:
:lool:
Byłam ostatnio pierwszy raz z maluszkiem na targ w chuście i faktycznie częściej komentują osoby starsze, oczywiście na TAK.
Młode matki, szczególnie z mojej dzielnicy (śląsk, familoki i wielodzietne rodziny) były bardzo zniesmaczone moim widokiem, tak jakby chciiały powiedzieć "co to znowu za wydziwianie", ale one przeciskały się z tymi wózkami między ludźmi, a ja swobodnie myku myk :mrgreen:
Dziś na przystanku podszedł do mnie pan i, wskazując na poły chusty wystające spod kurtki, spytał: A ten ręczniczek to pani nie wypadnie? :lool:
My dziś byłyśmy na wyprawie na mój wydział. Reakcje były różne - jedna pani na przystanku się zdziwiła jak to jest, że ręce mam z boku i trzymam dziecko (chusta była pod płaszczem - wystawała tylko główka małej), panie w dziekanacie zachwycone, że to tak ładnie wygląda i musi jej być wygodnie, bo śpi sobie grzecznie, że jest blisko mamusi. Natomiast jedna kobieta z małym dzieckiem w wózku, od której trochę alkoholem zalatywało, powiedziała do swojej towarzyszki "a ta k***a co się z cyrku urwała?".
A i biorąc pod uwagę to ile schodów musiałam dziś na wydziale pokonać i jakiś dziwnych wąskich korytarzy, to chusta jest cudownym wynalazkiem :)
:-) Ja znow ostatnio spotkalam sie z zaczepka - "ooo, widze, pani w ostatnim stadium ciazy" Z usmiechem ofkors :-)
pozamacicznej...
No i kolejną mamę zaprosiłam do siebie na macanie i wiązanie;) wołała mnie przez pół lasu:) to dzięki dzieciom i chustom zawarłam wiele nowych znajomości:)
ooo ja miałam podobnie, też na przystanku, starsza pani do mnie, że mi coś czerwonego z tyłu wypada, czy spada (zielona kurtka, czerwona chusta ) :lol:
a w bloku, wszystkie mamy pytają czy mi wygodnie i czy nie ciężko, to im odpowiadam, że mi wózek z 2 piętra ciężko znieść a nie dziecko. Z resztą chwilowo nawet nie mamy wózka, bo nam ukradli ( i tym razem mąż wybiera model=czyli potrwa to jeszcze, a wybiera mąż, bo to on będzie nim jeździł)
u mnie niemal wyłącznie pozytywnie:)
- panowie ochroniarze w bloczysku moim lecą na wyścigi, coby mi drzwi otwierać,
- na poczcie panie starsze popychają, coby bez kolejki do okienka przystąpić,
- w autobusach lud rozstępuje się jakbym Mojżeszem była i wystarczy, że gębę otworzę, coby poprosić o miejsce tyłem do kierunku jazdy, a wstaje cała ława,
- i nawet gratisy dostaję:) dziś, gdy z chłopczykiem w chuście kupowałam tulipany, pan, który nimi handlował poleciał za nami, coby wcisnąć nam jeszcze narcyza - dla chłopczyka, coby od najmłodszych lat zmysł powonienia trenował.