Nie używam wogóle, M sporadycznie
Wersja do druku
Nie używam wogóle, M sporadycznie
Rzadko używam, jeśli już to dla starszej, Domiś od początku tylko chustowy (no ale łatwiej ponieść mi w chuście niemowlę niż dwulatkę wzrostu i wagi czterolatki ;) )
Najwięcej używają moi rodzice. Mi się czasami zdarza, lubemu też. Jak wyjeżdżamy z małą na wieś to lubimy wziąć wózek - fajnie jest małą wystawić w nim do spania na dworze, jak się daje ;)
jeszcze na spacerze w wozku nie był, wozek robi czasem za lozeczko :)
Mój się kurzy już prawie rok:)
Pójdzie na sprzedaż.
Z bliźniakami to ja niestety muszę, jak chcę gdzieś sama wyjść. Ale zawsze sobie wtedy myślę, że gdybym miała jedno dziecko, to wózek stałby w kącie albo w domu służył za mobilne łóżko w dzień. Szkoda mi lasek, że muszą tyle w wozie jeździć, ale cóż...
jasne ze tak. jak ide na poczte obladowana paczkami (a tak jest zazwyczaj kilka razy w tygodniu), to nie wyobrazam sobie ich targac plus dziecko jeszcze . a w drodze powrotnej zakupy...i nie konczy sie na bochenku chleba czy paczce herbatnikow, zawsze jakies mleko trzeba przytargac, owoce, tu nagle proszek do prania, i inne ...okazuje sie potem, ze wracam obladowana jak osiol tak samo, jak wyszlam z domu.a nawet bardziej.
i uprzedzajac-cotygodniowe zakupy w duzym markecie za pomoca auta sytuacji nie rozwiazuja;/
no,ale jak nie musze nigdzie isc, niczego wysylac ani niczego wracajac kupowac, to wozek zostaje w domu oczywiscie. a teraz wyprawy do pobliskiego parku czy plac zabaw to Nina woli odbywac na nogach...obawiam sie, ze bede musiala teraz chusty zamknac do nastania kolejnego chusciocha...:(
ja używam i niania też
Używa tylko moja mama. Wózków u mnie mnogo-jeden u mamy, jeden w komisie, dwa w piwnicy :hide:.
Używam i to często. Jeśli wychodze w czasie drzemki Oli to jak jest ciepło lubie usiąśc na lawce i poczytać książkę. Wychodzilam też tylko z wozkiem rok temu w upały.
Często mam takie fazy, że np tydzien chodze tylko z chustą/nosidlem a potem tylko z wózkiem ;)
Ja dziś po kolejnej nieudanej próbie z wózkiem się poddaję i wózek idzie w odstawkę. Głęboka gondola - bo Wicek jeszcze nie siedzi. Nie daje się włożyć do wózka...ryk, wrzas, jazda też go nie uspokaja - dziś finał był taki, że niosłam go na jednym ręku (waży prawie 7kg) a drugą ręką starałam się pchać wózek, który zjeżdżał mi raz w prawo, raz w lewo. Ja się umęczyłam, Wicek niezadowolony i niewyspany i ogólnie porażka.
A w chuście spokojnie sobie siedzi, ogląda i zasypia jak ma ochotę - a przy tym wszyscy na około zachwyceni ;) Może ze spacerówką będzie lepiej.
używam, głownie do wożenia zakupów. i klamotów jak jedziemy gdzieś na cały dzień.
jak Maciek był młodszy wózek służył tez do spania, i jako krzesełko gdy zdarzało sie nam latem jesc "na mieście"
Używam wózka. Mały dużo lepiej sypia jednak w wózku. Gdy jest w chuście, budzi go każdy mocniejszy podmuch wiatru.
Nie mielismy, nie mamy, i nie bedziemy miec wozka :mrgreen:
Nie byl nigdy potrzebny. Ani raziku :twisted:
Poza tym Malinowka nigdy wozka ani lozeczka nie akceptowala.
Zakupy wieksze jesli musialam ja je robic sa wozone w wozku na zakupy. Tak jest latwiej;)
Normalnie rodzina chusto i MT talibow :omg:
Ja używam na przemian z chustą :)
Od kiedy Julka przekroczyła 12 kg uzywam ;-) poza tym przydaje sie na do wozenia całego "majdanu" do piaskowanicy, misia, wózeczka dla misia, jedzenia itp ;-)
na krotkie dystanse nadal chusta!
Tymon był wózkowo - chustowy, ba nawet trzeci wózek już ma:hide:. Dwa poprzednie, choć rzadko używane nie podołały zjeżdżaniu ze schodów (ale nie były nowe, tylko po innych dzieciach). Majeczka wózka nie ma, dwóch i tak nie dam rady prowadzić :). Gondoli nigdy nie miałam.
generalnie używam jak już muszę. swój sprzedałam, mam teraz pożyczona na wieczne oddanie spacerówkę, używam sporadycznie - jak nie chce mi się na zakupy jechać samochodem, a odbywam je z mamą, która to lubi wózeczek powozić... :duh:
mój stoi do usypiania:)niby mały lubi w wózku, ale mnie jakoś lepiej w chuście jak dziecia mam przy sobie:)musze się nacieszyć póki jeszcze do noszenia bo następne trzeba będzie sprawić:)
były takie okresy, że nie używałam w ogóle (co innego moja mama, ona tylko w wózku wnuki wozi).
ostatnio prawie wyłącznie wózek w użyciu. ciężko mi jest nosić młodego. sam w sobie nie jest ciężki ale jak ostatnio go niosłam w plecaku, to się serio przestraszyłam, że za wcześnie urodzę :/
za to zimą, jak były kopne śniegi, to tylko chusta wchodziła w grę. nie dało rady wózkiem wyjechać, a i ciąża młodsza, więc ja bardziej "nośna" byłam :-)