-
mnie ta oslawiona Cyganka ostatnio własna najbliższa przyjaciółka "obdarzyła"- umówiłysmy sie w centrum, czekam na nią na parkingu, Młody w chuście, córa za rękę, w kącie grupa lokalnych "parkingowych", podjeżdża moja Ania swoim wypasem i myśli "No tak, żule są, trzeba będzie zapłacić:( a do tego jakas Cyganka z dziecmi sie kręci"- to na widok nas z uśmeichem zdązających w kierunku cioci:)
-
Robimy chustową sesję zdjęciową w centrum miasta. Modelka zmęczona, dziecko też, doradca dwoi się i troi żeby jak najlepiej i jak najszybciej zawiązać chutę bo światło ucieka. Do zawiązania był plecak z koszulką - dla wprawionej osoby nic trudnego 30 s i gotowe, ale dla doradcy, który wiąże chustę na modelce która nie zna tego wiązania, a do tego jeszcze dziecko się buntuje - zadanie dość karkołomne. Tym bardziej że są konkretne wymagania jak ma się prezentować wzór z przodu. Mija nas trzech młodych gości, tacy wyluzowani, modni, warszawscy kolesie. I jeden mówi do pozostałych: "jak mój Ignacy się urodził to kupiłem sobie w sklepie takie nosidełko i nie potrzebowałem dwóch osób żeby je założyć". Myślałam że umrę jak to usłyszałam :)
-
W końcu i mnie coś spotkało :)
Spacerujemy sobie dziś, Młoda rozgląda się zawiązana w kieszonkę. Zobaczyli nas panowie spod sklepu ;) i jeden krzyczy w naszą stronę: "Najpierw się nosi w brzuchu, potem na brzuchu!" Myślałam, że zaraz dokończy jakimś prześmiewczym żartem czy inną głupią odzywką, jak to ludzi na wózek nie stać, a on do kolegów: "Fajne to! W życiu czegoś takiego nie widziałem!" :D