Tak, tak, tak! Fenomenalna! U nas w bibliotece są i nikt ich nie wypożycza :mrgreen: także jak tylko będziemy mieć ochotę, to bierzemy :)
Mnie ostatnio rozbawia "Gdzie jest moja czapeczka" :)) :twisted: Dzieciom też się podoba :P
Wersja do druku
dotarła do nas "The Usborne Big Book of Things to Spot", po polsku chyba wydana jako "Wielka księga rzeczy do okrycia" - niestety weltbild właśnie pozbył się resztek i chyba juz nie do kupienia, Świat Książki wydał jeszcze kilka pozycji z serii 1001 rzeczy do odkrycia (ta nasza Wielka Księga składa się z czterech części wydanych też osobno- zwierzęta, gospodarstwo, miasto i dawno temu). Szczęśliwie minusów posiadania wersji angielskiej właściwie nie ma - nawet bez podstawowej znajomości angielskiego można sobie poradzić bo tekstu mało, a obrazki najważniejsze, przedmioty do wyszukania zawsze są zobrazkowane (i podpisane), a i ceny ściągniętych z UK nie zabójcze (książka kosztowała poniżej 25 zł). No dobra, jak się dziecko uczy czytać podpisy po polsku byłyby fajne.
"Czytałam" z dwu-i-półlatkiem - cieszył się obrazkami, na ile miał cierpliwości liczyliśmy zwierzątka, z czterolatką potem odbywało się to bardziej systematycznie - po kolei wyszukiwała kolejnych zwierząt licząc je bardzo skrupulatnie i przyswajając sobie te cyfry, z którymi jeszcze miewa problemy.
Dla tych, ktorym Axel Sheffler (ten od Julli Dinaldson) zakrecil w glowie tak jak mi - polecam serie jego ksiazeczek Pip and Posy.
Moim zdaniem to mistrzostwo swiata w jaki sposob udaje sie temu panu za pomoca prostych rysunkow, za pomoca jednego spojrzenia, wyrazic ogrom emocji. I przede wszystkim - jakze pozytywne, lekkie ale nie banalne sa te ksiazeczki.
http://www.amazon.co.uk/s/ref=nb_sb_...ripbooks%2C273
A z innej strony (nie wiem czy w Pl dostepne, tu bardzo popularna) seria Wher's Wally?"
http://www.amazon.co.uk/s/ref=nb_sb_...3Awheres+wally
Wypożyczamy...
Kiedyś kupowałam, ale szybko przestaliśmy się mieścić...:roll::duh:
kupuję :roll: w kupowaniu książek jestem nieokiełznana...
Nasze biblioteki są świetne - mają bardzo szybko wszystkie nowości.
Tylko te, które chcę sprawdzić, czy chwycą. Pewniaki albo prawie pewniaki (i jest to zdecydowana większość) kupuję. Do wielu książek wracamy po wielekroć - z bibliotecznymi byłoby trudno.
Ja akurat korzystam z dużej biblioteki, która ma książki z egzemplarza obowiązkowego, ale, hmmm, wydawcy różnie do tego obowiązku podchodzą i nie wszystko jest dostępne. Pozytywka akurat jest :)
właśnie - dziewczyny warto sprawdzić, ja mam nawet możliwość on-line :) czytam co tu polecacie i sobie sprawdzam, właśnie wypisałam sobie kilka które chcę zabrać do domu.
Uważam, ze to super sprawa, bo co jakiś czas się czyta inną, a później można ją oddać i za jakiś czas znowu pożyczyć :)
ja chyba tez nie ( ten zapach nowości :love:), choc miejsca zaczyna mi brakować w domu....Cytat:
http://chusty.info/forum/images/peso...quote_icon.png Napisał Luthienna http://chusty.info/forum/images/peso...post-right.png
kupuję :roll: w kupowaniu książek jestem nieokiełznana...
to tak jak ja, co więcej, ten mój nałóg przetrwał inne, trzyma się nadal świetnie i nie mam zamiaru się z niego leczyć :wink:
w biblio wygrzebałyśmy sporo fajnych rzeczy, ale co do księgozbioru to mnóstwo jest u nas hm... :?.
Wydawnictwa tak popularne w tym wątku jakby w ogóle nie istniały - już się jednak z paniami zaznajomiłam i pokazałam fragmenty naszego księgozbioru, zeby zanęcić na coś innego :)
ja kupuje - bo polska biblioteka ma dla dzieci kilkadziesiat ksiazek wszystkiego i jezdzimy do niej nie za czesto, bo daleko...
a w angielskiej dziecko moze wziac 12 ksiazek, ostatnio zalozylam karte mlodszemu, bo sie starszy zaczal burzyc, ze 12 na obu to za malo ;) i, niestety, kazdy wypad konczy sie dokladaniem nowych pozycji do wish list'y amazonowej, bo sie z czescia nie moga rozstac...
poza tym mlodszy zamienil milosc do Maisy na milosc do Elmera, beda mi sie slonie chyba snic, czytam w kolko (a mamy z 10 roznych na stanie - dwa biblioteczne w tym) :evil:
zabawki leza ;) ale lubia - glownie klocki, narzedzia przerozne. mlodszy wszelkiego rodzaju puzzle i ukladanki. gry planszowe oboje. tv bardzo limitowane, jesli juz w ciagu tygodnia to cos krotkiego, albo pol dluzszego (ostatnio na okraglo pol ktorejs epoki lodowcowej ;)). w sumie sie bawia sporo, glownie ostatnio (na szczescie!) ze soba jak starszy ze szkoly wraca...
To wasza biblioteka lepsza od naszej, bo u nas mozna tylko dziewiec ksiazek wypozyczyc :) Biegam wte i wewte wiec. Dobrze, ze nie ma limitu czasowego, kar pienieznych za przetrzymanie itp, no i te ksiazki takie nowiusienkie niemalze!
Swoja droga u nas te Maisy od jakiegos czasu na tapecie, tylko ja jej jakos strawic nie moge...
Pod wpływem twojego posta poszłam zapisać się do biblioteki bo, nie wyrabiam już finansowo ani miejscowo ;) niestety była zamknięta, ale będę próbować. Weszłam sobie na ich stronę i okazało się, że można nawet sprawdzić dostępność książek, czy jest i czy czasami nie jest wypożyczona:omg: Oj dużo się zmieniło od mojej ostatniej wizyty w bibliotece ...
A ja nigdy nie polubiłam bibliotek. Książki kupuję masowo, kompulsywnie, uwielbiam to. Są wszędzie w naszym domu (pod tym względem idealnie dobrałam się z mężem) I co ciekawe, mogę pożyczyć od kogoś, z biblioteki nie lubię.
aniakom miałam identycznie i poniekąd nadal mam tzn. dużo kupuję, ale... polubiłam bibliotekę :) Mieszkamy w małym miasteczku, w deszczowy dzień naprawdę nie ma gdzie się podziać z maluchem, biblioteka jest miejscem idealnym. jest tam kącik do zabawy, miłe panie, przychodzą rodzice z dziećmi, w soboty tworzą się takie spontaniczne spotkania, bardzo to polubiłam. Książek wypożyczamy sporo, najczęściej takie pozycje "na próbę", jeśli się okazują trafione najczęściej kupuję własny egzemplarz. W biblio są też audiobooki: w ten sposób odkryliśmy np. Narnię.