Z wózkiem nie dałam rady, za słaba ze mnie kobieta.
chusta lub nosidło plus polar ewentualnie kurtka.
I bardzo czesto sanki w roli wózka :)
Wersja do druku
Z wózkiem nie dałam rady, za słaba ze mnie kobieta.
chusta lub nosidło plus polar ewentualnie kurtka.
I bardzo czesto sanki w roli wózka :)
nosiłam 2 zimy z przodu i jedną zimę z tyłu. Żadnych gleb, buty mam Mustangi.
Teraz też z 3 zimy ponoszę, wózka dla najmłodszego nawet nie mamy, bo przy średnim mieliśmy po starszej i i tak nie używaliśmy.
Pamiętam zimy ze starszą, masakra. Nie dało się wózkiem przejechać. Nosiłam Ją na rękach
Zima nie nosilam, bo moje dziecko bedac noworodkiem i malym niemowlakiem, bylo wybitnie wozkowe. Teraz zaluje, bo tego czasu nic mi nie zwroci, a noszenie to jest naprawde super sprawa!
dziewczyny, a podlinkujecie, gdzie można nabyć raki na buty? tamtej zimy nosiłam niewiele, bo się bałam, tej jestem poniekąd zmuszona, bo szkoła (zakaz wjazdu wózkiem...)
Noszę od... już sama nie wiem ilu zim. :-) Zimą nosi się super! Jest cieplutko, dziecko grzeje, w sklepie tylko rozpina się kurtkę, nie trzeba wbijać malucha w kombinezony itp. Da się i na plecach i z przodu. Noszę buty do treku. Wywaliłam się raz z małym Kostkiem, jak biegliśmy na autobus, był z przodu, poleciałam do tyłu i nic się na szczęście nie stało. Ale wtedy nie miałam jeszcze porządnych butów.
Tylko chusta, nie pamietam kiedy woziłam Franka na spacerze.
Zimą noszę tylko w chuście.
Bałabym się przesiadać do wózką. Syn ze mną ma cieplej ( wełniana chusta, polar i kurtka).
Mam nowy model kurtki LL i nie mogę się doczekać zimowych spacerków..:)
Nie boję się wypadków... Idąc z wózkiem też mogę się przewrócić i puścić wózek np. na ulicę...
Zawsze trzeba uważać:)
Odkryłam, że zimą dużo lepiej mi się nosi niż latem :) Co prawda nie wiem jak to będzie ze śniegiem, ale od kiedy zaczęły się niższe temperatury, to wózka nie używamy kompletnie:) Tylko teraz noszę w MT pathi, chusta poszła w odstawkę, dużo szybciej mi się mota i jest wygodniej. Co do ubrania, to mam ciążową kurtkę, tzn po prostu większy rozmiar i zapinam ją do połowy tak, że mała ma nóżki schowane i dlatego nie ubieram ją w kombinezon, ale w polarową kurteczkę. Rzeczywiście nie ma wątpliwości, czy córeczce jest ciepło, a ja się czuję trochę jak w ciąży, jak taka przytulona do mnie jest i zapatulona i to naprawdę fantastyczne uczucie :) :P
czy któreś z tych będą ok? http://allegro.pl/raki-raczki-naklad...938976065.html lub http://allegro.pl/nakladki-antyposli...931017426.html
nosiłam i bede nosić, raz wyjechałam wózkiem na badanie bioderek i sie zakopałam w saspach...no i potem ten wozek w domu cieknie:duh: nie nie
dzieki
mam buty gorskie z traperem i juz:ninja:
Ja ostatni raz wyszłam z wózkiem nie wiem kiedy, pewnie ze trzy miesiące temu. Noszę Młodą cały czas w chuście, albo cieplej ubraną na wierzchu, albo lekko pod kurtką MaM. Nie wiem, czy robi to ze mnie już totalnie nieodpowiedzialną matkę, ale noszę i zamierzam nosić na plecach... Buty mam dobre, chodzę ostrożnie (z dzieckiem podwójnie ostrożnie), myślę że będzie ok...
wozek juz dawno oddalam pewnej potrzebujacej mlodej mamie :) w zeszlym roku nosilam jeszcze zima tylko z przodu wlasnie ze strachu przed upadkiem ale teraz nie nosimy sie z przodu juz zupelnie wiec pewnie i w sniegu bedziemy wedrowac na plecach.
na normalny snieg czy blocko glany daja rade ;) a w razie prawdziwej slizgawki raki w samochodzie zawsze pod reka
Mniej wiecej do pierwszego roku zycia Hania i Krzys nie lezeli w wozku (mielismy wozek ale nie uzywalismy). Pierwszej zimy mieli ok pol roku i Krzys nie mial wtedy nawet grubego kombinezonu (mial tylko gruby polarowy do samochodu). Jak mieli poltora roku (druga zima) raczej jezdzili w spacerowce/ na sankach.
U nas zapowiada się chustowa zima, zwłaszcza styczeń, bo jedziemy do Niemiec, a tam wózka nie mam. Jakoś jeszcze nie rozmyślałam nad ślizgawicą:hmm: to moja pierwsza zima chustowa...
a z samochodem póki co sobie radzę, i nie wiążę w 2x tylko w kieszonkę (córa ma 2 m-ce), wstępnie motam chustę na siebie, ogony w połowie złożone wkładam do kieszeni i dociągam po wyjściu z auta. Przez tą chwilę to raczej mi się mała nie rozchoruje. Nie wyobrażam sobie 14kg wózka wkładać do bagażnika od hyundaia accenta:duh: (nawet nie wiem, czy się tam zmieści) a potem stamtąd wywlekać
o rakach nie pomyślałam, dzięki za podpowiedzi:)
A ja mam pytanie z troszkę innej beczki. Czy nosiłyście na plecach z brzuszkiem z przodu? Zastanawiam sie czy dam radę zawiązać młodego na kurtkę/płaszcz nie obciążając brzucha czy też nie uciskając zbytnio klatki piersiowej, bo przy tybetanie mi słabo a w pasie z wiadomych względów się nie zawiążę.
Wracając do tematu to Marka nosiłam zimą i jako noworodka i starszaka ale wtedy jeszcze z przodu bo się mieścił.
co do raków, to walsnie do mnie przyszły o takie
http://allegro.pl/nakladki-antyposli...879465848.html
My właśnie do grudnia woziliśmy naszą jesienną córkę na weekendowe wycieczki gondolą po lesie. Ale od pierwszych mrozów, gdy zaczęła protestować z zimna, tuliliśmy ją tylko w chuście! Pierwszą zimę z przodu, drugą na plecach pod polarem dla dwojga.
W butach, owszem, na porządnej antypoślizgowej podeszwie. Po mieście - raz odśnieżonym, raz oblodzonym, a razprzez zaspy, przez które matki brnęły wózkami albo wcale nie wychodziły... Nie przewróciłam się ani razu, poślizgnęłam raz na lodzie pod śniegiem. Inny balans ma się z dzieckiem w chuście.
Wiesz, z wózkiem też się można wywrócić. I dziecko może wylecieć na ziemię, jak się dobrze manewr wykona:lol: Albo wózek może się potoczyć pod koła auta... Jak już się chcecie tak straszyć z koleżanką ;)
W sklepach pilotażowych tchibo (a w normalnych za miesiąc) będą w przyszłym tygodniu antypoślizgowe nakładki na buty, cena to chyba 39,99 zł.
Do 15 tyg wiazalam na brzuchu (nad). Potem ja bez tybetana nie dalabym rady. Jest jeszcze wykonczenie estonskie, tu opisane:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,44603...estonskie.html
Ja zeszłą zimę walczyłam z wózkiem, chusty nie posiadałam. Tą zimę planuję chustować. Jak bardzo zimno to mały normalnie ubrany i pod mój ciążowy płaszcz:) jak trochę cieplej, to cienko ubrany i kombinezonik i ja mam zwykłą kurtkę niezapiętą. Małego wtedy czasami puszczam żeby sobie pobiegał sam :)
my się jeszcze zimą nie nosiliśmy - z przyczyn oczywistych - ale 2. i 3. trymestr ciąży przechodziłam w moich ukochanych długich pod kolano martensach - to były jedyne buty z możliwością regulacji (puchnące łydki...) - sznurówki, a zarazem zapinane na zamek, więc łatwo założyć; jak zaczęło być zimno, zakładałam grube getry - chodziłam (już wtedy z porządnym brzuchem) po śniegu, zaspach i zamarzniętych kałużach, nawet się nie poślizgnęłam - w tym roku też tak będziemy! zapłaciłam za nie jak za zboże - pewnie również dlatego, że ten model był nowy, ale nie żałuję i planuję w nich chodzić jeszcze długo
Lena- zaintrygowały mnie te martensy- więc pytam- czy one mają ocieplenie czyli czy to takie typowo zimowe?
ja mam martensy zwykłe tzn. tylko sznurówki i bez ocieplenia dlatego w zimie raczej nie noszę ale to są najlepsze buty jakie kiedykolwiek miałam- noszę je ( oczywiście nie ciągle ale jednak) już ok .10 lat!
Dlatego gdyby były takie zimowe i jeszcze z zamkiem to chyba bym tez się skusiła.
wiki, mam zwykłe, nieocieplane martensy, chociaż wysokie pod kolano; włożyłam do nich grubą wkładkę na spód, a jak było zimno, oprócz rajstop 40 (do spódnicy, rzadko chodzę spodniach), zakładałam wełniane nadkolanówki - nie zmarzłam nawet w największe mrozy, chociaż przyznaję, że ja raczej z tych "gorących"
Lena - dzięki za odpowiedź, no ja to raczej jestem zmarzlaczek więc chyba jednak się nie skuszę, co prawda zdarzyło mi się też w zimie chodzić w moich martenasach - oczywiście z grubą skarpetą.
pierwsza zime przenosilam Michala w chuscie
druga wozek bo noszenie go na plecach z wielkim brzuchem z przodu nie bylo zabawne
teraz tez bedzie wozek
ale ja mieszkam na jedynym odsniezanym osiedlu Bemowie
chodniki sa wylizane, nie ma na nich odrobiny sniegu
niestety reszta osiedli zasniezona wiec krecimy sie tylko pod domem
na poczte ani do tesco nie da rady dojechac...
Nie wiem czego sie spodziewac. Oswieccie mnie jak to wyglada w praktyce. Marcel w polowie wrzesnia konczy 1,5 roku. Noszony jest juz tylko wylacznie na plecach.
Zeszlej zimy byl tyci, to nie bylo problemow - w kieszonce z przodu i pod kurtke. Ale tej zimy?
Na zakup kurtki z otworem na plecach chyba sie nie zdecyduje, bo za duzy by kombinowac i wiazac sie a na koniec jeszcze zimowa kurtka na to - podejrzewam, ze spocilabym sie jak mysz przy przygotowaniach do wyjscia. To jak inaczej? On zimowy kombinezon, ja zimowa kurtke... i tu co dalej? Proponujecie plecakowa 4, zeby szybko i latwo wyjsc z domu. Czy moze dluzsza chuste na plecak z koszulka? ale chyba tez sie mozna spocic przy motaniu....
No nie wiem - tyle pytan mam w glowie. Pokazcie na zdjeciach, albo opowiedzcie, jak nosicie wieksze dzieci zima? jak cieplo ubrac dziecko, jezeli uzywacie chusty z welna? A moze zima to juz tylko wozek?
Kamilo, my w zesżłym roku całą zimę na plecach, dwa razy dziennie, i tylko pod kurtką (wózek nieużywany). Ja bym się bardziej spociła motając na kurtkę niż pod ;) a dziecko póki kurtki nie założysz, to ma tylko czapeczkę i szalik, żeby się spocić, więc i tak mniej niż przy motaniu na kurtkę
ja zimą w wózku w ogóle nie woziłam. W cieplejsze dni ubierałam sweter i polar i motałam Kasię na polar, w chuście z wełną. Kasia w kombinezonie ale takim nadającym się do chusty - welurowym, polarowym. Albo w ciepłych spodniach, getrach kurtce. Ja nosiłam w plecaku z tybetanem. Jak bardzo zimno to do tego polarowa osłonka.
Nie wiem czy polecać Ci chustę 4 na zimowe motanie, u mnie wyglądało to tak że motanie na kurtkę pochłaniało więcej chusty niż motanie po domu. Dla mnie nie ma nic bardziej frustrującego jak motałam na kurtkę i brakowało mi trochę chusty żeby porządny węzeł zrobić. Ja na Twoim miejscu bym nie liczyła na 4, zwłaszcza jeśli sama będziesz miała kurtkę grubszą niż polar.
U nas było tylko nosidło - raz, dwa i na plecy.
myślę że mt i nosidło ergonomiczne na plecy to najlepsze rozwiązanie
Bardzo męczące jest noszenie dużego dziecka zimą... I bardzo rozgrzewające...:roll:
Moja mała miała ostatniej zimy dokładnie 1,5 r. Nie nosiłam jej za często, ale jeśli już, to ona w kombinezonie na moją kurtkę. Koniecznie GETRY, żeby uszczelnić połączenie między kombinezonem i butami!
No i wiadomo, zużywa się dużo więcej chusty.
Wolę lato! :roll:
półtoraroczne to ja bym chyba w nosidło wsadzała, a moje niespełna roczne będę wrzucać na plecy pod kurtkę dziurawą na plecach ;) czyli do noszenia kurtkę.
Też się zastanawiam nad tym bo młodego do żłobka będę transportować i wracać bez niego...
I chyba jednak odpuszczę zakup kurtki.
Magdę nosiłam przeważnie w ocieplanym MT albo na kurtkę albo z przodu pod rozpiętą kurtką (tak że nogi miała schowane) ale ona nie miała jeszcze roku wtedy.
moja z zeszłym roku miała tyle samo co Twój i nosiłam już bardzo rzadko: raz, że ja w pracy, dwa - dziecko wolało być na własnych nogach. Na kurtkę motałam chyba tylko raz, a tak to tylko nosidło - łatwo założyć (nie ma problemu z dociąganiem po śliskiej kurtce), łatwo zdjąć. No i jesienią i zimą kiedy na zewnątrz już bywa brudno i mokro, chustę dużo łatwiej zabrudzić
Chcąc być przeciwwagą dla zwolenniczek nosidła zimą zaznaczam, że mnie nosidło zimą nie przekonywało dlatego że znacznie mniej "grzeje" niż chusta :)
a tak w ogóle to do nas lato powróciło, a Ty już o zimie myślisz? :D
Ja sie nastawiam na nosidlo - z przodu na szybko na kilka metrow i z tyłu, na dluzej. Nosilam pod kurtką niespelna roczniaka, ale byl mniej mobilny. I jak znam zycie to bedzie co chwile - gora, dol, juz tak jest - musze kombinowac, w nosidle posiedzi chwilę, nie chce mi sie chusty motac, teraz na zmianę mam lekka spacerowkę, zimą zostanie nosidlo, ale i spacery krotsze. Mam kurtkę do noszenia na plecach, ale w tym roku juz odpuszczam.
edit: ale nosidlo nie ma grzac tylko nosic, starsze dziecko jest bardziej mobilne, po sniegu tez chce pochodzic, wiec jest odpowiednio ubrane