i IKEA jeszcze zacznie produkować swoje chusty:) ale ile osób by wtedy nosiło:)
Wersja do druku
i IKEA jeszcze zacznie produkować swoje chusty:) ale ile osób by wtedy nosiło:)
Ale fajne opowieści! Uśmiałam się, że hej.
Moja najgłupsza wpadka mogła być nawet niebezpieczna.
Starszak miał wtedy ok. 7 m-cy, ja go nosiłam wtedy w "chustotorbie", nie pamiętam, jak się toto nazywało, ale ja myślałam wtedy, że to chusta :hide:. Byliśmy właśnie u Teściów trzeci dzień i cały czas łaziła za mną Teściówka z tekstami: a może mu się pić chce, a skarpetki mu opadły, źle go trzymasz, a może mu dam laleczkę, bo na nią popatrzył, pewnie chce (super, tylko, że lala była porcelanowa :duh:) itepe, itede... Byłam już tak tym zmęczona i wkurzona, a Młody drażliwy i płaczący, postanowiłam go wziąć na biodro. Tu usłyszałam następne teksty w stylu że mu zrobię krzywdę, ale nic, robię twardo swoje. Zainstalowałam torbę, wzięłam Adasia i hooooooppa do góry. Wtem huk, zatrząsł się dach, ups, teściowie mieszkają na poddaszu a ja właśnie stałam pod skosem :oops:. Na szczęście więcej było huku niż bólu, Mały nawet nie zapłakał, tylko się zdziwił. Nie muszę mówić, że Teściowa mi to wypomina do tej pory...
A ja od tamtej pory 5 razy się rozglądam przy każdej operacji w chuście.
Rewelacyjne historie:lol:
A i komentarze nie gorsze:thumbs up:
Zmoczone ogony w kiblu :mrgreen: znamy to, oj znamy...ostatnio niestety przytrafiło się to na wycieczce, podczas zwiedzania zamku - masa ludzi, dostojna przewodniczka, co kija połknęła, snobistyczne wnętrza i takież podłogi, no i my - sieroty - zamotani, z torbą, bluzą, aparatem i tymi ogonami mokrymi niemal zostawialiśmy mokre ślady na perskich dywanach:shock:
Wiocha totalna:-? Mąż się do nas nie przyznawał:lol:
A moja opowieść nie do śmiechu :hide: niestety..
Na środku Biedronki chciałam wyplątać Majkę z nosidła, no i mi się tak przechyliło do tyłu (no Maja już duża i ciężka), że upadłyśmy obie na plecy. Majka w płacz, bo ją łokieć zabolał, a ja jak żółw z nogami w górze.
Wstyd jak nie wiem co i reklama noszenia w nosidłach jak nic :hide:...
najwazmiejsze ze nic sie nie stalo
haha poplakalam sie :)a tak serio to poprawilyscie mi humor !
bo dzis totalnie go nie mam
my chyba nic smiesznego nie mamy :D
O matko! Ryczę ze śmiechu :lool: Rewelacyjne historie! Ja parę dni temu zamotałam dziabąga w plecak. Już mieliśmy wychodzić, a dzieć mi takiego pawia zafundował, że aż podskoczyłam z wrażenia. Dobrze, że mąż w domu był i wytarł, bo jak sobie pomyślę, że znowu miałabym się rozwiązywać i zawiązywać to by mi się odechciało tego spaceru ;).
Ja może nie w chuście, ale wtopa na 200%, jakoś w zeszłym roku na początku naszego blw, jak dnia każdego, młodą wrzuciwszy w Tuli, ku dworcowi pomaszerowalam. Czując rozlewajace się po brzuchu ciepełko, pomyślałam że dzień ciepły, to i spocić się miałam prawo i choć ledwie z domu wyszłam, postanowiłam nie zawracać . Tak minął spacer na dworzec, czyli ok. pół h, później podróż pociągiem, kolejne 15 minut i jeszcze 10 minut metrem. Kiedy już do szkoły dotarłam i dziecię swe zdjęłam okazało się że zjedzona dzień wcześniej fasolka szparagowa została wydalona na mój brzuch w stanie, e jKim znalazła się w brzuchu:hide:
Oczywiście dla młodej miałam mnóstwo ubrań w razie w, dla siebie musiałam prać na szybko
nie no, po historii z fasolką mleczne pawie mojego Dziecia już mi nie straszne...:omg:
genialne są te wasze historie :lool::lool:
niestety mam podobnie, może warto zainwestować w lepszą bieliznę, taką chustową ;), muszę spróbować opcji na sportowo może nie będę mieć problemu z rozpinaniem:p
Eh te pawie, mój mąż po ostatnim razie stwierdził- no widzisz kochanie, jeden paw i od razu wzrasta wartość Twej chusty:ninja:
Chusty z pawiem górą:mrgreen:
popłakać się można czytając Wasze historie :) :lol:
Ja od kiedy wyszarpując bluzkę spod chusty po motaniu oderwałam sobie cały przód o szerokości 10 cm nie ubieram delikatnych bluzek pod chusty i MT.
A jak czuję ciepło na plecach, to zawsze ręką sprawdzam...na szczęście to zawsze było spocone ciałko synka...uff
Podczas wyjazdu do lasu na weekend nosiłam Leni na sobie, bo tak najwygodniej. Po ośrodku, na obiad, do sklepiku wiejskiego itp. Aż w końcu się panna zbuntowała i chlusnęła tak, że chusta suszyła się do końca pobytu a specyficzna woń towarzyszyła nam od piątku :duh: Śmialiśmy się, że już rzyga tym noszeniem! Na szczęście mąż przezorny wziął spacerówkę i nadal byliśmy mobilni.
OT jak to jest, że siebie upaćkają najmniej a my mamy resztki nawet w stanikach???
Aaaaa, myślałam, że tylko mi się to zdarzyć mogło, że drugi raz w życiu wyszłam z Pędzlem w chuście i akuart w samym środku sklepowej kolejki poczułam ciepło rozlewające się na brzuchu :rolleye:
W pierwszej chwili zwątpiłam w istnienie pieluszki, ale jednak aż tak roztrzepana nie jestem i okazało się, że to po prostu była niestandardowa Niagara 8))
komplet chusta + kolczyki trzeba poszerzyć o pasującą bieliznę :)