rubinrot?
Wersja do druku
ale bardzo przekłamane kolorystycznie... a nie purpur z lnem? albo rubin-mandarin?
rzuciłam tylko okiem na komentarze powyżej i nie wiem, ile osób podziela moje zdanie, ale...
no właśnie, to jest fajny artykuł o pewnej subkulturze aż tyle i tylko tyle
chustonoszenie sprowadzone do kolekcjonerstwa szmat dla (no cóż) osób, które mają wolnych kilka stówek
(albo dużo więcej)
wątek jaglany nie poprawia sytuacji ani trochę, ani info do czego dochodzi chustoguru (jedna chusta, a wózek to nie diabeł)
przecież to o znacznie więcej chodzi! same wiecie doskonale, więc co ja tu się będę rozpisywać
to artykuł w sam raz dla chustoforumek (fajnie się czytało niech będzie) i dla nikogo poza nimi
jestem na nie!
Muszę powiedzieć, że kupiłam Politykę, przeczytałam i dopiero tu zajrzałam wiedząc, że na pewno będą komentarze. No więc mi się artykuł podobało średnio. Zdjęcia natomiast bardzo. Jeżeli ktoś zielony to przeczyta to według mnie może się zrazić do chust. No i druga sprawa, potraktuje noszące matki jako mocno zakręcone kobiety. Szmata dla szmaty to nie styl życia sam w sobie dla tutejszych dziewczyn, to coś więcej. To poszukiwanie jak najlepszej ścieżki rozwoju dla swojego dziecka, wychowania. To, że tutejsza społeczność jest zgrana, to raczej wynika z podobnego podejścia do życia, priorytetów a nie kupowania i kupowania chust. Po trzecie tutejsze matki sa mega przedsiębiorcze, propaguje bliske rodzicielstwo, prowadzą biznesy [pomijam wojny podjazdowe;) ] jednocześnie są zwykłymi matkami polkami zmagającymi się z problemami dnia codziennego. Gdzieś mi się to gubi w tym artykule....Artykuł napisany zgrabnie i fajnie ale według mnie dotyka on raczej tej "ekstremalnej" strony chustonoszenia. Z drugiej strony nie byłoby ciekawie gdyby pisać tylko o matkach, co mają jedną góra dwie chusty i po prostu noszą :)
Ale co chciałam powiedzieć. Strasznie mnie ciszy że ludzie noszą, noszą, noszą i coraz więcej widzę kolorowych szmat na ulicach niż to było 4 lata temu. Po drugie taka piekna okładka, którą ludzie będą widzieć, nie koniecznie czytając co jest w środku wzrusza :)
eee tam, dlaczego byłoby nieciekawie?
jak ktoś nie wie, o co cho, to czy osobnik ma chustę za 300 czy 3000, to nie zrobi mu wielkiej różnicy
zdecydowanie zabrakło akapitu solidnego komentarza
mnie by ten artykuł nie zachęcił - uznałabym, że to dla jakiś dziwnych pokręconych i do tego cholernie bogatych lasek i lasków
oczywiście chęć próbowania nowych rzeczy itd. to fajne, kuszące, ale jeśli chodzi tylko o to, to tragedia
Podpiszę się pod tym. W oczach osoby z zewnątrz wychodzimy na podążające za modą gadżetomaniaczki. Napisany jest w tonacji "haha hihi takam dowcipna i w temacie". Bakuje mi rzetelnego opisu AP, choćby słówka o pozytywach ortopedycznych. Artykuł nie rozwiewa wątpliwości niechustujących ani nie robi nam dobrego PR :( Szkoda.
serio?
to to jest artykuł i o mnie. :high::high:
a nie tylko o demonie :lol::ninja:
wiecie nad czym ja się zastanawiam... bo my wiemy kto jest kto, ale czy ludzkość po przeczytaniu tego artykułu rozumie co ot jest "służbowy stosik"? tam jest napisane kim Aga jest?
on jest morepigowy :) trzea ją zapytać (albo i nie trzea, no bo przecie wieta co ona tam ma w stosie)
indio? na okładce? toż to leo ruge
znaczy obok indiacza widać fragmencik leo
ale główna szmata to rzeczywiście jakieś indio :hide:
a ma ktoś fotkę okładki?
nomasz Ci los. nie zuaważyłam wcześniej!
ale to nie jest leo ruż. gdysz on jest czerwono-bordowy. a na focie to COŚ jest czerwono-beżowe/żółte :hmm: to jest albo chusta z fotoszopy albo chusta, której ja kompletnie nie znam :lol:
w netowym wydaniu jest ona
Po przeczytaniu miałam niesmak. Czy to to jest najwazniejsze w tym wszystkim?? Fakt, szalejemy z chustami, ale to jest efekt uboczny (mam taka nadzieje). Nie kazdy oszaleje na punkcie stosików ale moze i oszalabłby na punkcie bliskosci jaką chusta daje. Ale ten artykuł raczej takiego człowieka wystraszy i byc moze dlatego na slowo chusta od razu bedzie mowil " o nieee ja dziekuje".
Z tego tez powodu szkoda ze artykuł jest o zjawisku socjologicznym a nie o samej idei noszenia.
:)) no właśnie :)) miło o sobie przeczytać ;))
bo chustowanie IMO jest dla specyficznych ludzi, nie jest dla każdego
i nie każdego trzeba namawiać i edukować - wystarczy "wędka" jak ten tekst i kto ma bakcyla ten załapie :))
IMO tekst rozkoszny - buzia mi się uśmiechała, cieszyłam się że korek jest :)))
byłam w szkole rodzenia pokazać "że można inaczej niż w wózku" i zaczęłam od pokazania okładki Polityki :)))
a okładka - najpiękniejsza na świecie :)))
ja przepraszam, że się tak wkurzam i nie wykazuję się podejściem na luzie :hide:
staram się zdobyć na autorefleksję i już chyba wiem, co mnie gryzie - ta nachalna sugestia, że to jest sport dla kasiastych - jakiś kompleks ze mnie wyłazi, czy co? sama nie wiem
wsio rawno - powtórzę - ten artykuł uratowałby akapit solidnego (choć mógłby być w równie lekkim tonie) komentarza
a tak to jednak nie to
Przeczytałam, bardzo mi się podobał, pokazuje jakiś niepolukrowany kawałek tego tortu;)
I widać, że swój pisał. Ja np. wątku o latawicy nie śledziłam uważnie (torba) i dopiero teraz doczytałam o jej losach:) Dobrze wiedziec.
:thumbs up:
Jest już dłuższy wątek "Idziemy do kiosku" ale jeszcze tu powiem że artykuł bardzo interesujący a zdjęcia każdego zachęcą do noszenia :)
a mnie interesuje jedna sprawa - która jest posiadaczką Art Deco??:)Bo ja chyba jakaś niewtajemniczona jestem