Pamiętam jak ja biegałam z małym na uczelni. Śmiesznie było, ciężko czasem, ale jakoś dałam radę...
Powodzenia dziewczyny!!!!trzymam kciuki!!!!
Wersja do druku
Pamiętam jak ja biegałam z małym na uczelni. Śmiesznie było, ciężko czasem, ale jakoś dałam radę...
Powodzenia dziewczyny!!!!trzymam kciuki!!!!
ja poszłam na studia jak młody miał pół roku - łatwo nie było, ale daliśmy radę. licencjat napisany, magisterka obroniona i teraz idę na zaoczne podyplomowe. tylko nie wiem co będzie jak junior pojawi się na świecie - chyba w drugim semestrze będę z nim na zjazdy jeździć. no, zobaczymy, ale jakoś mam we krwi studiowanie z dzieckiem u boku i sesje z ząbkowaniem ;)
Co jak co, ale musze ten wątek czytać w ramach mobilizacji!
3 razy w tyg zostawiam Maksia pod opieką babci, póżniej tatusia, jak już wróci z pracy, a sama jeżdze do stolicy na zajęcia <mdleje> no ale chciałam to mam ;-)
Ukłon dla autorki <oklaski> ja bym sie poddałam i zrobiła wolne ;-)
Hej! Melduję, że dziś pierwszy raz zostałam zmuszona, do zabrania małego na zajęcia. Mama się dość mocno rozchorowała, a ja nie mogę opuszczać zajęć, więc spakowałam Antka, chustę tudzież inne oprzyżądowanie i ruszyłam na zajęcia. Powiem Wam, że nie było wcale źle. Spytałam się babeczki przed zajęciami, czy mogę na nich być z dzieckiem, bo nie miałam wyjścia, ona się zgodziła. Dziewczyny z grupy były oczarowane małym- wszystkie bez wyjątku ;) bo to mały czaruś jest! rozdawał uśmiechy na prawo i lewo, zagadywał i obłapiał koleżanki wkoło ;) A gdy się w końcu zmęczył, wsadziłam go w chustę, wstałam na chwilkę, moment i odpłynął w objęcia Morfeusza. Więc usiadłam i w reszcie zajęć uczestniczyłam już na spokojnie, a mały drzemał w chuście :) Super, nie spodziewałam się, że tak gładko pójdzie!
aż miło poczytać, brawo za odwagę :applause:
Odgrzebuję stary temat, bo mi potrzebny był...do przytulenia do serca i pogłaskania po policzku.
Właśnie jestem po pierwszym tygodniu zostawiania miesięcznego malucha z moją mamą (na razie zrobiłam plan minimum - byłam tylko na ćwiczeniach i laboratoriach), ale niedługo muszę też wpaść na seminarium FCS i na wykłady zacząć chodzić...Ale to mogę z małą w chuście zrobić ;) Moi wykładowcy i ćwiczeniowcy są bardzo pozytywnie nastawieni, ale... i tak te rozstania na 3 godziny bolą...choć wszystko rekompensuje uśmiech małej jak wracam :)
Kiedyś szłam przez życie z piersią do przodu:Dteraz chodzę z dzieckim przed sobą:lol:małego w chustę i się wszędzie ładuję:lol:pełen szacun Gajgo:applause:
A ja bardzo lubię czytac takie historie.:D