Zamieszczone przez
Marko
Noo moja córka też łyknęła Halvdana, ale mnie także zszokowała zarówno brzydota obrazków, dosłowny i miejscami wulgarny język, jak i sceny mordowania, chęci mordowania i innych chęci ;) Może dzieci lubią szczerość i czują się traktowane "po dorosłemu"? Przyznam, że tylko zachwyt jul powstrzymał mnie przed odłożeniem tej książki na później. Ale nie wiem. Może dobrze, że nie odłożyłam? W sumie życie nie jest bajeczne i może właśnie nie należy owijać w bawełnę, odrealniać, upowieściowywać - no nie wiem jak to ująć? Może wtedy ludzie nie myślą , że coś ich przecież nie może dotyczyć, nie jest takie straszne lub na pewno wszystko dobrze się skończy, że starsi ludzie albo rodzice na pewno czegoś nie zrobią/ robią?
Na facebooku trafiłam ostatnio na taki opis jak się obronić w czasie napaści i jednym z punktów było, że w ludziach pojawiają się absurdalne myśli - że to się nie mogło im przytrafić, to na pewno nie to, co się wydaje, co "on" sobie pomyśli, jak zacznę uciekać - wyjdę na idiotkę itp... Więc może dosłowność i okrucieństwo w lekturze wcale nie jest jednoznacznie negatywnym zjawiskiem może dzieci powinny nabyć nieco "hardości"? Mam ambiwalentne odczucia. Sama historia na pewno wciągająca, a klimat nieco jak z serialu "Wikingowie" ;)