Może tutaj są wszystkie: \http://basia.com.pl/oserii.php?type=1
Wersja do druku
Może tutaj są wszystkie: \http://basia.com.pl/oserii.php?type=1
Miałam pytać już wcześniej ale z głowy wylatywało.
A że dziś czytamy to mi się przypomniało.
Czy w waszej książce Feluś i Gucio idą do przedszkola na stronie gdzie jest HOPSASA I TRALALA, GUCIU! w tekście poniżej jest błąd?
Jest: W przedszkolu nigdy nam się nudzi.
Czy tylko ja mam taki egzemplarz?
Napiszę chyba do wydawnictwa. Tak samo ten obiad przed którym idą spać. Kurcze zawsze mój syn zwraca na to uwagę, że po odpoczynku w przedszkolach jest podwieczorek.
Chodzi mi o to
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/43dff351e6a1.jpg
Ponawiam pytanie dotyczące Gucia i Felusia.
Macie ten błąd?
No i jednak coraz bardziej mnie drażni ten odpoczynek przed obiadem i ciągłe uwagi mojego syna, że tak nie miał w żadnym pkolu. (chodził do dwóch a na dyżurach wakacyjnych był też w kilku innych, dzieci pamiętają jak było)
Gdybym nie miała starszego dziecka placówkowego to zapewne bym mnie to nie drażniło. Wczoraj jeszcze była u nas koleżanka syna i ona też na to zwróciła uwagę bo czytała mojej córce.
Wcześniej jak czytałam to mnie nie drażniło.
Pomysł fajny, książka ciekawie zrobiona, inna niż wszystkie które miałam i czytałam o przedszkolu ale ten odpoczynek jest bezsensu.
Dodatkowo cena książki z okładki toniecałe 40 zł. Drogo jak na takie babole.
Sprawdzę, jak jest u nas z tym błędem. Co do obiadu po leżakowaniu, też zwróciłam na to uwagę, ale za każdym czytaniem tłumaczę, że są różne przedszkola i różne zwyczaje. Ona nie leżakowała, w naszym przedszkolu nie było przymusu, ani przebierania w piżamy itp.
Edit: tak, też mamy ten błąd. Jestem w szoku, że go nie zauważyłam ;)
Ja tą książkę wykorzystuję bardziej do opowiadania i rozmowy, niż dosłownego czytania. Mnie na przykład wkurza tekst, że chłopiec mniej płacze, jak go tata odprowadza. Dlaczego?
Jeśli chodzi o takie bardziej sensowne pokazanie dnia w przedszkolu, to nam najlepiej podchodziła Kicia Kocia, bo tam wszystko było po kolei i logicznie. Ale Feluś mi się podoba, bo są ładne ilustracje, więcej szczegółów i niuansów życia przedszkolnego. Tylko ja po prostu olewam tekst :)
Moje dziecko nie leżakowało, było po obiedzie zabierane do domu i gdyby to dotyczyło mojego syna byłby to dla niego dramat.
Moja trzy latka nie zrozumie takiego tłumaczenia że nie wszędzie leżakuje się przed obiadem.
Ona dużo rozumie ale na pewno nie zrozumie tego czego nigdy nie doświadczyła i tego, że może to wyglądać inaczej. Czyli dwie rzeczy których nie zna.
Szczerze to nigdy się z tym nie spotkałam aby przed obiadem odpoczywać czy leżakować. Czas do obiadu w każdym pkolu moje dziecko miało mega wypełnione.
Z kim bym nie rozmawiała to są trzy posiłki (u mojego syna w pierwszym pkolu były 4 bo było malutkie drugie śniadanie przed wyjściem do ogrodu albo w ogrodzie jak była odpowiednia pogoda).
Śniadanie, obiad, podwieczorek (jeśli dziecko zostaje dłużej).
Jeśli jest leżakowanie lub odpoczynek to po obiedzie.
Osobiście jestem za odpoczynkiem (u mojego syna odpoczynek był nawet w 6 latkach, po obiedzie dzieci kładły lub siadały sobie na poduchach, Panie czytały, włączały audiobooka, muzykę relaksacyjną, robiły ćwiczenia oddechowe, etc była to około 10-15 minutowa forma odpoczynku i wyciszenia. Byłam z tego bardzo zadowolona. W Guciu też jest napisane o odpoczynku tylko, że przed obiadem. Co jest dla mnie osobiście głupotą pisać o czymś z czym się raczej nie spotykamy i tłumaczyć o tym trzy letniemu dziecku.
Dodatkowo dwójka starszych dzieci też się temu dziwi i zaprzecza przy młodszej.
Muszę sprawdzić czy jeszcze mogę oddać książkę bo jie wiem ile czasu minęło od zakupu.
Natomiast poproszę o sprawdzenie czy masz ten błąd.
Znam przedszkole, gdzie leżakowanie jest między zupą a drugim daniem :).
Za późno.. :) mój 3 latek dosłownie zaciągnął mnie do księgarni i kupiliśmy, czytamy :) Prościutka, ale przyjemna. To książka, którą najbardziej jednak docenią fani Basi, jej atuty to moc w genialnych ilustracjach, oraz po prostu sentyment do Basi i całej serii. I wiekowo dla młodziaków jednak..
ale ile jest takich przedszkoli?
Mniejszość a książka ma trafiać do większości.
Nie wiem czy piszesz o polskich pkolach czy USA?,
W Warszawie nie znam takiego państwowego pkola. Nawet prywatnego nie znam.
Każde pkole ma swój program który musi być zrealizowany. Do godz 13 w PL przedszkola są bezpłatne i do tej godziny musi być zrealizowany program(chyba, że w ostatnim roku coś siĘ zmieniło) i nikt nie każe odpoczywać czy leżakować dzieciom bo nie ma na to zwyczajnie czasu. Dodatkowo każdy dyrektor musi wpleść 2 dodatkowe zajęcia w tygodniu do godz. 13 które są bezpłatne (chyba, że w ostatnim roku to się zmieniło). Każde zajęcie dodatkowe to 30 minut (rytmika, plastyka, angielski, tańce, zajęcia sportowe etc)
Leżaki w pkolu (przynajmniej w tych co był mój syn) były rozkładane przez woźne wtedy kiedy dzieci były w ogrodzie lub na stołówce. Jest ograniczona ilość personelu. Wyobrażasz sobie rozkładać leżaki po zupie i składać przed drugim daniem przy dzieciach? Logistycznie to nie jest możliwe, nie wspominając już o braku rąk które miałyby to ogarnąć.
W Pl w 3 latkach standardowo jest nauczyciel i pomoc nauczyciele (o tym też nie ma słowa, ale ok zawsze było tak, że mówiło się o jednej Pani, tutaj nie ma co się czepiać bo tak możnaby było rozebrać to na czynniki pierwsze i zawsze by się coś znalazło).
Dodatkowo piszesz o zupie czyli o obiedzie. U mojego syna w jednym przedszkolu najpierw było drugie danie a później zupa bo dzieci rzadko jedą zupy.
Dodatkowo dzieci chodziły tam na stołówkę. Nie wyobrażam sobie tego aby kilkanaście grup(a w Warszawie są takie pkola) szło na zupę a później na drugie danie. Ale i tak nie zmienia to faktu, że zupa jest częścią obiadu.
I jeśli pkole rozdzieli obiad na dwa bo logistycznie mogą sobie na to pozwolić to i tak odpoczynek jest po obiedzie.
Większość pkoli funkcjonuje śniadanie, obiad, podwieczorek i do takiej grupy adresowana jest książka.
Tak jak wcześniej pisałam syn był tylko 4,5h w pkolu do obiadu i to też nie jest standardowe dlatego w książkach o pkolu zawsze jest o tym, że po podwieczorku dzieci są odbierane a nie po obiedzie. Natomiast tego nie trzeba tłumaczyć.
Z tego jak teraz przyjżałam się książce która została oceniona przez 7 i 6 letnie dziecko wiem, że jest nieodpowiednia na polskie realia. Jak dla mnie opinia tych dzieci jest trafna i zrozumiała. Błędy które zauważyły od razu zostały wytknięte. :-)
Jakie ul Czereśniowe są nie wydane w Polsce a są za granicą? W Polsce pięć jest, tak?
Spadłamznieba, już pisałam (edytował poprzedni post) że u nas jest ten błąd, więc to raczej cały nakład. Ja go nie zauważyłam, bo ja tego tekstu nie czytam ;) ja używam tej książki bardziej do opowiadania, ilustracje IMO są ładne i różne aspekty życia przedszkolnego fajnie na nich pokazane. No na pewno nie jest to typowe przedszkole, ale rozmawiam z córką, że u nas jest tak, u Felusia tak, a u Heli i Ignasia (przyjaciółka i kuzyn) jeszcze inaczej.
W naszym też zupa była po spaniu, chyba że ktoś chciał cały obiad na raz, albo wychodził po obiedzie. Ale to małe prywatne przedszkole. No i u nas nie można było przynosić codziennie swoich zabawek, tylko w piątek. To jest np ta różnica, którą muszę jej tłumaczyć, bo Feluś chodzi z Guciem.
ksiazek tej autorki jest sporo, obrazkowych glownie. ulica Czeresniowa to nasz tytul, w oryginale tylko pora roku + wimmelbuch (jak to ladnie na polski przetlumaczyc?).
grzebie po amazonie - najbardziej mi sie podoba jak do tej pory rosyjskie wydanie :)
https://images-na.ssl-images-amazon....1jcZFgEDoL.jpg
w tych dodane rzeczy do szukania
https://images-na.ssl-images-amazon....19RzS0kn0L.jpg https://images-na.ssl-images-amazon....1KpYMcGmEL.jpg
a taki pop up to chyba nam sprezentuje jak Sz urosnie troche ;)
https://images-na.ssl-images-amazon....1Yw-SJKlGL.jpg
Ale Twoja córka jak moja dopiero w tym roku kończy 3 lata, a z tego co pamiętam chodziła już wcześniej do placówki. Więc pkole zgodnie z rocznikiem rozpocznie od września. To nie był żłobek? Bo ona chyba miała około 2 lat jak poszła do pkola./żłobka prawda?
Bo w żłobkach chyba inaczej wygląda dzień?
Tu się nie wypowiem bo nie mam pojęcia kiedy i po czym dzieci idą spać i jak wygląda dzień z takimi maluchami.
To było małe prywatne przedszkole z jedną (wtedy) grupą dzieci od 2 do 5. Teraz mają już oddzielnie starszaki i maluchy w dwóch grupach. Mieliśmy wracać do tego przedszkola, ale nie ma dla niej miejsca na razie, więc możliwe, że od lipca pójdzie do innego. Kuzyn jest w żłobku, a przyjaciółka w państwowym i różnic jest sporo, więc o nich dużo rozmawiamy przy okazji czytania. Tym bardziej, że w różnych książkach też to różnie pokazane jest. Mamy jeszcze Basię i KK w przedszkolu i czekam jeszcze na tą Dusię.
Alicja szkoda, że nie ma miejsca bo z tego co pamiętam byłaś z niego zadowolona. I córce też się podobało.
Edit:książek o pkolu mam sporo po synku i raczej we wszytskich jest podobnie. Różnice niewielkie. Natomiast Felusiem jestem zawiedziona. Nigdzie ale to nigdzie na żadnym blogu nie ma info, że nakład poszedł z takim bykiem i nie jest to wpisane w realia polskich przedszkoli państwowych i wielu prywatnych.
Dla mnie tłumaczenie dziecku czegoś co może być a nie musi jest absurdem. Tym bardziej jako matka kolejnego dziecka które rozpocznie edukację przedszkolną, a starsze w ciągu 4 lat było przez dwa lata w jednym pkolu a kolejne 2 w drugim do tego dochodzą dyżury wakacyjne przynajmniej w 4 jak nie 5 przedszkolach w ciągu tych 4 lat. I wszędzie było podobnie.
Nie zauważyłam znaczących różnic.
Kończę temat Felusia bo się nakręciłam :-)
Zwróć ją, żeby Cię nie irytowała :)
Za późno, już nie mogę oddać. Inaczej rozwiążę sprwę :-) Zresztą to nie książka mnie denerwuje tylko marketing.
Niestety przy takej ilości książek i czytania literatury która jest u nas co jakiś czas trafiają się takie babole.
Szkoda tylko, że ludzie tak bezkrytycznie wiele rzeczy przyjmują. Na żadnym blogu nie ma takiej informacji tylko same ochy i achy nad książką.
Zresztą w tej książce tekst psychologiczno-pedagogiczny dla rodziców jest dłuższy niż tekst dla dziecka :-) to kolejna rzecz która chyba w ostatnim czasie staje się bardzo popoularna przy książkach dla dzieci.
Niedługo w PL do wszystkiego będą nas szkolić i zatracać naturalność oraz logiczne myślenie. W takich sytuacjach przypomina mi się moja siostra cioteczna mieszkająca w Amsterdamie która będąc w ciąży poszła na kurs karmienia piersią. :-) Podobno tam to normalne. Oni na wszystko mają kursy jak to stwierdziła. Muszę się jej zapytać jak wygląda sprawa z pkolem czy też rodzice się szkolą :-)
Niestety w moim też tak jest :(
I jeszcze w "Będę strażakiem" znalazłam "zadanie wykonanie" a powinno być chyba "zadanie wykonane" :(
https://lh3.googleusercontent.com/fb...g=w888-h666-no
Nam się podoba :) Śmieszna opowieść ze szczęśliwym zakończeniem.
Zobaczcie same ;)
https://lh3.googleusercontent.com/es...w=w500-h666-no https://lh3.googleusercontent.com/dU...A=w500-h666-no
https://lh3.googleusercontent.com/-F...Q=w500-h666-no https://lh3.googleusercontent.com/mS...Q=w500-h666-no
https://lh3.googleusercontent.com/r9...A=w500-h666-no https://lh3.googleusercontent.com/Mu...g=w500-h666-no
https://lh3.googleusercontent.com/Z6...A=w500-h666-no https://lh3.googleusercontent.com/PZ...g=w500-h666-no
Po tym jak dobrze została przyjęta seria o Misi i jej małych pacjentach postanowiłam poszukać innych książek autorki.
Zastanawiam się nad serią Bajki o misiach. Chciałabym kupić zbiorczą.
Czy ktoś czytał i może coś napisać?
To Bajki o misiach?
http://eduksiazka.pl/content/images/...-wiata_300.jpg
Nie znam tych bajek o misiach, ale chętnie poznam opinie :)
Tak. To jet zbiorcze (obecnie jest inna okładka jeśli się nie mylę)
Są też pojedyncze wydania.
Żadnych nie widziałam i nie miałam w ręku.
W domu tej autorki mam też 3 inne książki z serii przyjaciele zwierząt. Rekomendowany wiek to 6+. Dzieci z klasy mojego syna obecnie to czyają i jedna mama mi poleciła.
My mieliśmy te o misiach i u nas małe zainteresowanie było.... Poszła dalej
Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
Star Wars. Gdzie jest Wookiee? http://stasiekpoleca.blogspot.com/20...st-wookie.html
W poszukiwaniu niebieskiej marchewki https://www.google.pl/search?q=W+POS...pKVO8IbHBo4qM:
przyszłam z pytaniem o Anię z Zielonego Wzgórza. Szukam ładnego wydania, na prezent komunijny. W internecie wyskakują mi same koszmarki ilustratorskie. Polecicie coś? Czy są różnice w przekładach i jeśli tak - który lepszy?
Wydaje mi się, że ktoś o tym kiedyś pisał, ale w szukaju nie wyskakuje. :/
Ja ostatnio szukałam i dość temat zgłębiłam.
Na przekład patrz tylko ten pierwszy Rozali Bersteinowej albo Pawła Beręsewicza (wyd. Skrzat). Nie umiem wybrać, bo oba mają swoje wielkie plusy, ale i niewielkie minusy.
Inne są kompletnei do bani, język straszny, błędy itp. Albo są na podstawie Bersteinowej, czyli nie tłumaczenie, a opracowanie. Wrrr, mam takie wydanie z Bellona, 5 tomów w jednym. Mimo, że przedstawiają to jako wydanie ekskluzywne, kolekcjonerskie, to nie zdobyli się na porządne tłumaczenie. Mnie to mierzi. Brzmi jak Bersteinowa, są małe zmiany, ale ja wiem, że ktoś się podpisał nie pod swoją pracą.
Ostatnio Bersteinową kupiłam używaną, niestety nie widzę na rynku obecnie żadnego wydania do którego bym zrobiła ach. Natomiast chętnie sama przeczytałabym Beręsewicz, ale jakoś przekładam z koszyka, musi temat dojrzeć :).
http://impressje.blogspot.com/2015/1...o-wzgorza.html
http://slowemmalowane.blogspot.com/2...zielonego.html
http://czytanki-przytulanki.blogspot...o-wzgorza.html
http://zaczytani.blox.pl/2013/01/Luc...o-Wzgorza.html
http://juliaorzech.blogspot.com/2013...lucy-maud.html
też natrafiłam na to wydanie w przedkładzie beręsewicza, ale ilustracje zupełnie do mnie nie przemawiają. zalatuje mi nieudanymi rysunkami w szkicowniku nastolatki. ania wygląda na nich czasem jak dorosła kobieta, nie dziecko.
Ja się skupiłam na tłumaczeniu, bo mnie palił ten koszmarek na półce z Bellony i do takich doszłam wniosków :). Ilustracje zepchnęłam na drugi plan.
I w zasadzie, jak napisałam, nie ma obecnie na rynku takiego wydania, że ACH. Niestety.
Poczytaj jeszcze może o przekładzie Kuc. Nie wiem, czemu je zignorowałam, nie mogę natrafić na żaden link. Może też warte uwagi? Ale coś, gdzieś mi nie pasowało, nie wiem. Za to nie daję sobie nic uciąć :).
To już jako ciekawostka, bo na prezent nowej chwilowo nie kupisz. W 2006 roku wyd. Literackie wydało wydanie ekskluzywne z tłumaczeniem Kuc i ilustracjami Jana de Tusch-Leca. https://www.poczytaj.pl/ksiazka/ania...ntgomery,43248
Tu masz info o wydaniu, od strony 55 i kilka ilustracji na stronie 58.
http://joannaholy.pl/pliki/praca-magisterska.pdf
ja zepchnęłabym ilustracje na bok i skupiła się na tekście, ale... to ma być prezent dla komunistki. na dodatek bardzo utalentowanej plastycznie, zwracacjącej oblrzymią uwagę na szatę graficzną książek, rysunki i ogólną estetykę. nie chcę jej fundować takiego koszmarka. ale ogólnie to szkoda, że dobrali tak fatalne ilustracje, bo z tego co czytałam w necie, książka pięknie wydana, dobry papier, większy format, twarda oprawa, nowy uwspółcześniony przekład: niemal wszystkie warunki spełnione, żeby był bestseller.
dzięki! wygląda super. poszukam u panów witków, może mają w ludzkich cenach ;)
Niedawno miałam przyjemność się z tym zapoznać. Nie z całością ale z częścią.
Czy wyszło kiedykolwiek po polsku?
https://www.casterman.com/Jeunesse/C...e-le-patchwork
http://dossiers.lalibre.be/ernest-et-celestine/