Ne pamietam szczerze, ale takie krasnoludki np albo Mikolaj to chyba na pewno,wierzylo sie do jakiegos czasu ze istnieją.
Zgadzam sie z ostatnia wątpliwościa Jul.
Wersja do druku
Ne pamietam szczerze, ale takie krasnoludki np albo Mikolaj to chyba na pewno,wierzylo sie do jakiegos czasu ze istnieją.
Zgadzam sie z ostatnia wątpliwościa Jul.
ja myślę, że wyobraźnia to nie tylko wróżki i czarodzieje ;) Dzieckun już od jakiegoś czasu, od roku mniej więcej super się bawi klockami lego- ale nie tylko buduje, konstruuje ale tworzy całe historie, miasta, jego ludziki mają imiona i odgrywają scenki. W tym roku dostał pacynki i nie ma dnia bez przedstawienia a przygody się nie dublują. Widząc chmury czy nawet racuchy mówi o tym, co mu to przypomina, albo że wyobraża sobie, że to czy tamto.
marto - tylko u mnie to jest przelotna, mała wątpliwość - bo ostatecznie staje po stronie rozumienia. Imho rozumienie mechanizmów daje poczucie kontroli i bezpieczenstwa, świadomość tego, że rzeczy nie stają się magicznie, ale z czegoś wynikają, pomaga planować, przewidywać konsekwencje itd itp (nie będę się rozpisywać z telefonu, może więc to za bardzo skrótowe).
Ostatnio sluchamy Tomka Saweyera i tknęło mnie, że on wierzy w czarownice - trochę jakby tamten model wychowania, kiedy dzieciom się nie tłumaczyło, ale oczekiwało wiary dorosłym i poddawania się ich woli, rodził nierozumienie świata i samodzielne tłumaczenie sobie - więc kto wie, może to czarownice robią to czy tamto.
U nas zwłaszcza średni nie ma problemów z wyobraźnią, ale wie co jest fikcją, a co rzeczywistością - wydaje mi się, że wiedza na czym stoi, na czym może sie oprzeć, też czyni go silniejszym, odporniejszym na próby manipulacji.
uwielbiałam baśnie i mity, lubię fantastykę - nigdy w nie nie wierzyłam
jul - zupelny OT - gratulacje wielkie! i bardzo milo CIe widziec w watkach czytelniczych. a tylko pomysl - tyle fajnych nowych kartonowek znowu na Cie czeka ;)
Dla mnie wrozki rycerze i smoki to nieodzowny element dziecistwa byly sa i beda jak i Mikolaj ;)
ciekawy temat rozwinęłyście bo dumam drugi dzień czy ja wierzyłam we wróżki i inne stwory:hmm: powiem szczerze... nie wiem.
jul bardzo mądrze prawisz i świetnie umiesz ubrać w słowa myśli, których ja tutaj nie potrafię przelać ;)
obserwując młodego widzę, że on chyba zamiast czarodziei itp woli prawdziwe dzieci i realne historie bo jak czytamy coś mega fikcyjnego to zaczyna ubolewać dlaczego on tak nie ma (ogólnie jest na etapie na razie "wszyscy wkoło mają lepiej")
a jak radzicie sobie w czasie czytania dzieciom ciągłym ich przerywaniem w połowie słowa, zdania, ważnego momentu w książce? nie wiem jak młody wtedy skupia się na treści bo ja sama czasami gubię wątek jak on co słowo mi zadaje pytanie:lol:
Mnie to bardzo irytuje
natalo - dzięki :) Mam schowanego Złodzieja kury, którego kupiłam za późno - wreszcie będzie komu go dać :) I przez tyle lat chyba wreszcie wydali jakieś nowe fajne kartonówki (przy najmłodszym wybór był niewiele większy w porównaniu z tym, co było przy najstarszej.
gosiu - byłam odpowiednio zdesperowana jak dzieci były młodsze, bo przy dwójce więcej byłoby mówienia niż czytania - bezdusznie przerywałam czytanie kiedy zaczynali mówić, grożąc, że następnym razem odłożę książkę (i rzeczywiście odkładałam). W tej chwili tylko najmłodszy przerywa - pojawia się ta sama groźba, choć nieco trudniej, bo jeśli czytam coś, co wybrało któreś starsze, to on czasem woli pogadać, niż żebym czytała ;)
edit - własnie skończyłam czytać - przy pytaniu dotyczącym tekstu odpowiadam maksymalnie krótko - przy kolejnych zakłócających czytanie odmawiam odpowiedzi i jak wyżej ;)
A ja zapytana przerywam i gadamy ;)
hmmm
z drugiej strony psycholog ze Stu Pociech mądra kobieta Ania Ciupa powiedziała mi że rodzicielskie czytanie nie różni się niczym od puszczenia bajki, jeśli nie jest w to włączona rozmowa, w trakcie i po czytaniu. I że tyle samo ma to sensu co posadzenie dziecka przed filmem.
I przestrzegała mnie przed czytaniem dla samego czytania w sensie skupiania uwagi rodzica przez dziecko w ten sposób, że mu się godzinami czyta. I żeby nie przesadzać i nie czytać za dużo dziennie. No powiem szczerze że jak mi z tym wyparowała to z początku z lekkim osłupieniem to przyjęłam. Jak to moje dziecko takie mądre, tak lubi kiedy mu czytam i ja miałabym mu to ograniczać. A potem spotkałam rodzinę w Stu Pociechach, w której dzieci non stop domagają się czytania, mama nie potrafiła się z tego uwolnić, czytała przy posiłkach, w komunikacji, w kawiarence, przychodzili do znajomych na urodziny albo tylko w odwiedziny i po chwili czytali swoim dzieciom ona jednemu on drugiemu, albo ona im + innym chętnym. W zasadzie nieustannie. Nie potrafili odmówić bo przecież czytanie jest dobre. Tymczasem ono było środkiem do zdobycia pełnej uwagi rodzica.
poprzeczytaniu wpisu murmle pomyslamam, ze wczesniej uproscilam (teraz pewnie tez jeszcze uproszcze, bo wszystko zalezy od konkretnej sytuacji) - sa pytania i przerywniki roznego rodzaju - niektore sa od czapy, bo ktos z towarzystwa jest myslami gdzie indziej i wchodzi z tym w czytanie - generalnie nie przerywa sie komus, kiedy mowi - to samo z czytaniem, przeszkadza czytajacemu i reszcie sluchajacych i jestem na nie, pytanie ma poczekac, chyba ze to cos waznego/pilnego; jest pytanie o tresc, bo ktos sie pogubil czy nie rozumie - odpowiadam mozliwie szybko; sa pytania zwiazane z trescia, dotyczace jakiegos szerszego problemu czy zagadnienia (np dlaczego dinozaury nie zyja? dlaczego mieszka tylko z tata?) - przerywam i rozmawiamy, czasem niepytana przerywam i rozwijam temat; no i jest czytanie na czas, bo jestem b.zmeczona, nie mam sily - i wtedy nie mam ochoty wchodzic w zadne rozmowy ;)
pewnie inne zasady ma sie przy czytaniu grupowym, jak wiekszosc u nas, a inne przy czytaniu jednemu dziecku - jak jest nas wiecej wszyscy jakos musza sie dostosowac - i synek, ktory chce cos powiedziec czy o cos zapytac, i najstarsza corka, ktora jest ciekawa co bedzie dalej, i ja, ktora mam ochote podusic towarzystwo po tym, jak przez godzine prosilam o wykonanie kolejnych etapow przygotowujacych do snu.
murmle po części się zgodzę bo chyba tutaj znajomej chodziło o takie mechaniczne czytanie bez kontaktu z rodzicem, który przecież odgrywa bardzo ważną rolę podczas czytania. Ale podpięłabym to bardziej pod audiobooki niż puszczone bajki w tv a przecież audiobooki wszyscy lubimy :)
wychodzi na to, ze robię tak jak jul. Wszystko w zależności od sytuacji i mimo, że czytam tylko jednemu to on swoją osobą potrafi bardzo zamieszać ;) I jeśli chodzi o pytanie dot. książki też krótko odpowiadam ale ogólnie jak dzieje się to zbyt często to mnie męczy i staram się dać młodemu chwilę po przeczytaniu książki/rozdziału na zadanie pytań jakie tylko ma ochotę ale to na koniec. A jeśli młody nagminnie przerywa rozmową o niebieskich migdałach to po prostu odkładam książkę bo widzę, ze danego dnia nie ma raczej ochoty słuchać.
Jak ktoś lubi ciągnąć różne rozmowy przy czytaniu to niech zajrzy do tej książki... książka stawia a odpowiedzi poszukuje czytelnicy...
https://uploads.tapatalk-cdn.com/201...6d50019e24.jpg
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
A ma ktoś może "opowiem Ci mamo co robia dinozaury"? albo "z tata na dinozaury "? bo jakoś nie mogę znaleźć zdjęć z tej pierwszej. Warto?
A ja do świątecznych dodam przeczytane ostatnio Zakamarkowe "Dzieci z dachów". Podobało się nam wszydtkim. Oczywiście ciekawość nie pozwolila nam czytać książki przez 24 dni grudnia po 1 rozdziale.
Aaaaaa gapa ze mnie ze nie doczytalam
Dzięki za przypomnienie muszę kupić z następnym zamówieniem :)
Znacie serię z Media Rodzinna "Operacja .... " https://mediarodzina.pl/cat/operacje---
Syn dostał jedną część - trzecią z tego co pamiętam i bardzo go wciągnęła, przeczytaliśmy na dwa razy bo chciał wiedzieć co będzie dalej i dalej :) czy inne tytuły są równie interesujące, jak ten co trafiliśmy?
Cala seria jest rownie wciagajaca. Moi uwielbiaja, kazdy kolejny tom jest witany okrzykami radosci. Nowy tom, co to wlasnie ma wychodzic chyba im schowam i dostana pod choinke. Chyba, ze sie rzuca na pudlo z ksiazkami tak jak ostatnio...
Sent from my SM-A310F using Tapatalk
Muszę spróbować jedną część tej "Operacji". Mój Miś w podobnym wieku, to może mu się też spodoba :)
Co bardziej polecacie dla 5,5-latki Święta dzieci z dachów czy Prezent dla Cebulki?
I co jest nie tak z Wierzcie w Mikołaja?
mój młodszy miał właśnie tyle jak czytaliśmy i chyba '"święta dzieci" bardziej go zaciekawiły, ale jedna i druga jest super :D
Czytałam "Cebulkę" z Dorotką rok temu, moim zdaniem wtedy była zdecydowanie za mała. "Świąt dzieci z dachów" nie czytałyśmy.
BTW, w "Cebulce" explicite mówi się o kupowaniu prezentów pod choinkę - nie wiem, jak u Was z wiarą w św. Mikołaja.
My akurat (Młoda i ja) uwielbiamy Lindenbaum:beat:. Muszę sobie chyba zorganizować tego Mikołaja i sama przeczytać.
Prezent dla Cebulki zdecydowanie dla starszych. Dość trudny i miejscami przygnębiający. A Wierzcie w Mikołaja dość filozoficzne. U nas, młodszym trudno chyba to zrozumieć..
Efit. W Świętach dzieci z dachów też 24 prezentu przynosi Mikołaj
Lindenbaum uwielbiamy, a Mikolaj nie podobal sie ani mnie ani chlopakom. gdzies w czelusciach watku byla cala dyskusja o nim o ile dobrze pamietam... jakis taki pesymistyczna calosc, zawziety, robiacy na zlosc Mikolaj... widzialam, ze chlopaki nie ogarniaja, trudno im bylozrozumiec dwoistosc swiatow wtedy i jakos nie chwycilo jako calosc.
Cebulke mamy, czeka na Swieta.
z takich po rozdziale na caly Adwent najlepiej sprawdzil nam sie jak do tej pory swiateczny Pettson i Findus. a potem Janosch, ale on, jak to Janosch, dosc specyficzny jest...
Pettson świąteczny to Goście na Boże Narodzenie? Czy jest coś jeszcze?
Ja Janoscha nie lubię, Młodej się podobało, jak miałyśmy coś z biblioteki, ale dla mnie tylko Auto Ferdynand jest fajne :D.
To chyba postawię na Dzieci z dachów tym razem.
świetny pomysł :)
o kurcze, przegapiłam tego Pettsona... Chociaż okładka jakaś znajoma, więc może mam go w kartonie i tak leży zapomniany?:omg: Muszę poszukać jutro. Dzięki!
samuela, szukaj bo warto :)
Ostatnie 2szt w arosie i -35%
https://aros.pl/ksiazka/niezwykly-swiety-mikolaj