heh... czyli jeszcze jakoś ponad dwa lata musimy poczekać... no, dobra :roll:
Wersja do druku
Uwielbiam tego typu książki. W dzieciństwie nie roztawałam się z "Leśnym ludkiem" - miałam go z biblioteki i wypożyczałąm namiętnie. Teraz nigdzie nie można go kupić, a ztego, co pamiętam, to była właśnie taka "encyklopedia" krasnoludków i innych leśnych stworków.
"Skrzaty" wyglądają fajnie, tylko ich cena... Ałłł...
Teraz w merlinie promocja z okazji Targów. Nie, żeby od razu taniocha, ale zawsze coś.
Pamiętam tę książkę z dzieciństwa, była niedoścignionym moim marzeniem, u kogos znajomego ją bez przerwy oglądałam. Jak zobaczyłam zapowiedzi, to serce mi zabiło żywiej, ale potem pooglądałam w księgarni i... nie muszę. Zwłaszcza, że u mnie w domu zachwyt raczej budzą dinozaury, więc też nie czułam ciśnienia.
Poza tym wiem, którzy znajomi kupili, zawsze mogę u nich pooglądać :ninja:
Przez kilka dni czułam się świetnie, że zaoszczędziłam tyle kasy ;)
A potem zrobiłam zamówienie w merlinie.....
rzezuchamo, poczekam w takim razie aż opiszesz tę książkę na swoim blogu. Dinozaury już zamówione. Dziękuję :kiss:
Fajnie, że się na coś przydajemy :D
Ale ale, ja jej właśnie NIE kupiłam, więc nie mam, więc pewnie nie opiszę... (zamówienie w m. zrobiłam na co innego... na dużo czego innego....:hide:)No chyba, że gdzieś przypadkiem Stasiek ją dorwie i okaże się, że żyć bez niej nie może... ale trochę już go znam i - choć często mnie zaskakuje - obawiam się, że skrzatom trudno będzie się przebić przez tłum dinozaurów i parking pełen McQueena i kolegów. :D
Książkę, jak pisałam, pamiętam z dzieciństwa, jak zobaczyłam, że zapowiadają, byłam pewna, że zaraz się rzucę i kupię. Ale poszłam, pooglądałam... No śliczna jest i fajna i bardzo starannie wydana, ale to jakoś już nie to... Chyba już za mocno nasiąknęłam chłopaczym światem moich synów :D
A widzisz, to ja sobie dopowiedziałam, że właśnie "Skrzaty" kupiłaś. U nas ostatnio króluje "Świat na kółkach", czyli McQueen i ekipa :)
Ha, u nas w przedszkolu za tydzień odbędzie się pierwsze, cykliczne spotkanie rodzinne fanów czytania :) już z Młodym czekamy :)
Do listy książek z postu #373 dodaję jeszcze:
O wiadukcie kolejowym
Królewna Roksany Jędrzejewskiej Wróbel
Raz czterej mędrcy Marianowicza
Kiedy będę duży to zostanę dzieckiem
Tato popłyńmy na wyspę
Opowiadania z piaskownicy Renaty Piątkowskiej
Ale ja tak chcę Beaty Ostrowickiej
Gratka dla małego niejadka
Prosze o opinie i wrażenia
A! Czy dalsze części Pana Kuleczki są takie cudne jak pierwsza?
najpierw Kuleczka - tak sa :)
o wiadiukcie kolejowym - mamy (cudem zdobyte na allegrowie), bardzo, bardzo lubimy. ale to sa historie raczej dla dziecka juz troche, hmmm - rozczytanego? sporo tekstu w nich jest w kazdym razie.
Tato polynmy na wyspe lubimy tak jak i Tato zbudujmy domek. tzn. mam wrazenie, ze ja lubie bardziej niz moje dziecko ;) o domku nie lubi za bardzo, bo... domek spadl :D (ale moje dziecko jest ze specyficznym fiolem na budowanie i narzedzie...). mam wrazenie, ze dosc specyficzny humor z tych ksiazeczek jeszcze do Franka nie trafia (dlatego trzecia czesc na razie czeka). ilustracje tez dyskusyjne - mnie sie podobaja, ale jak Ci sie Nusie/Igor nie podobaly to tutaj tez moze byc na nie...
a u nas ostatnim hitem sa opowiadania o Petsonie i Findusie. na razie pochlonelismy trzy, na dzis czeka nastepny :) Franek sie momentami boi (ale on straszne strachajlo jest) - ale slucha z wypiekami na twarzy. humor jaki lubie, ilustracje do ogladania i ogladania i ogladania, szczegoliki do wyszukiwania, pochowane Mukle - takie ksiazki lubimy bardzo :)
Skrzaty są już w naszym koszyku - dzięki za podpowiedź!
Jeszcze nad Uwaga, budowa!, się zastanawiam. Ma lub zna ktoś z Was?
A widzisz, jak dla mnie pan Kuleczka wcale taki cudny nie jest, ot powiastka. Młody chyba też nie specjalnie, bo po jednym czytaniu wcale się nie dopominał.
O wiadukcie kolejowym mamy, ale jeszcze stoi na "wysokiej" półce. Jeszcze chyba na nie za wcześnie, choć przyznam ostatnio nie próbowałam. Dużo tam tekstu, mało obrazków (u nas jeszcze muszą być). Ale dzięki za przypomnienie, może wyciągnę.
Czterej mędrcy są świetni, ale JA ich sobie kupiłam... Wiersze świetne, z rytmem i rymem nie oczywistym, ale poziom humoru chyba jeszcze nie dociera do czterolatka.
Kiedy będę duży to zostanę dzieckiem. Mamy, Staśkowi się pdoba, choć nie wraca do tego obsesyjnie. Ale po tych kilku czytaniach i tak zaskakująco duzo pamięta i potrafi zaskoczyć mnie cytatem. Grafika taka nowoczesna, komputerowa, każda strona to prosty dwuwuiersz typu : "Chciałbym zostac dzieckiem, dgy będę już duży,/bowiem bycie dzieckiem wyraźnie mi słuzy". Albo "Będę kopał piłkę, póki słońce świeci -/tak jak zwykle robią inne fajne dzieci." Jakieś wybitne to to nie jest.
Tatopopłyńmy na wyspę i inne - Lubimy, czytamy często, ale tak jak pisze natala - humor dość specyficzny, myślę, że Stach nie wszystko łapie, ale lubi. Też go bawią te historie i nawet potrafi je spójnie opowiedzieć, albo choć fragmenty, jak mu się znienacka przypomną. Ilustracje brzyyydkie :D:D ale w końcu się do nich przekonałam ;) maja swoje walory.
I jeszcze o "Księżniczki i smoki" pytałaś wcześniej. Tez mamy i bardzo lubimy, Stasiek całe wakacje chciał, żeby je czytać. Mim zdaniem ich nowoczesność jest dużym plusem.
Czemu nie lubisz nowoczesności i współczesności w bajach dla dzieci?
A Mamę Mu czytałyście?
Fajne też są dwie książeczki A. Lindgren o Peterze i Lenie "Ja tez chcę mieć rodzeństwo" i "Ja też chcę chodzić do szkoły".
Dzieci z Bullerbym w tej Zakamarkowej wersji obrazkowej (Wiosna, dzień Dziecka, Boże Narodzenie).
Mama Mu jest wielkim przebojem - i ta obrazkowa i ta bardziej tekstowa. i wszystko Astrid Lindgren, oprcz tego o czym pisze rzezuchama tez "Ja nie chce isc spac" i Emil (na razie czytamy tego obrazkowego Zakamarkow, mnie sie podoba srednio, ale Franek bardzo lubi).
a Ksiezniczki i smoki czekaja na swoja kolej :)
Mieliśmy "Biednego Pettsona" już dawno temu z biblioteki i podobało się - mnie bardzo, ale Adaś, wtedy jeszcze nie dwulatek, też się wciągnął. Ilustracje genialne, omawialiśmy je dokładnie, szukając wszystkich pochowanych stworków. Natala, a możesz napisać, która książka z serii jest najlepsza? To może zainwestuję :duh: Widzę, że seria ma bardzo przyjemną stronę internetową po polsku; nie sądziłam, że P&F są u nas taka popularni.Cytat:
a u nas ostatnim hitem sa opowiadania o Petsonie i Findusie. na razie pochlonelismy trzy, na dzis czeka nastepny :) Franek sie momentami boi (ale on straszne strachajlo jest) - ale slucha z wypiekami na twarzy. humor jaki lubie, ilustracje do ogladania i ogladania i ogladania, szczegoliki do wyszukiwania, pochowane Mukle - takie ksiazki lubimy bardzo :)
Zresztą, sama uwielbiam Nordqvista! Tu ilustracje są znacznie bogatsze niż w Mamie Mu (którą też kochamy i mamy już prawie wszystkie części). Na oglądanie i omawianie czeka jeszcze na połce "Gdzie jest moja siostra?", ale po samodzielnym oglądaniu przyznaję, że inne książki tego typu bardziej mi się podobały - tam, gdzie była spójna historia (Mamoko, Gdzie jest tort).
U nas Pan Kuleczka to absolutny nr 1! Czytamy go odkąd... synek go jeszcze nie rozumiał ;) Jedne z jego pierwszych słów to Bzyk-Bzyk i Pypeć. :mrgreen:
To perfekcyjnie skonstruowane mimi-traktaciki filozoficzne, prosto o trudnych sprawach. Przy okazji piękny model tacierzyństwa :D
W.Widłak zapowiedział na gazetowym forum ksiażkowym, że w przyszłym roku pojawi się najprawdopodobniej kolejna część! :high: My już nie możemy się doczekać... Póki co, zostaje nowy PanKuleczkowy kalendarz na 2012.
Pettson i Findus jest fatalnie przetłumaczony. Powiedziałabym wręcz, że tłumacz zepsuł książki... Trzeba czytać zdanie do przodu i czasem prostować tłumaczenie, bo :hide:... Ale książki genialne, ilustracje - mistrzostwo świata. W księgarni www.badet.pl były swego czasu (nie wiem, czy są, bo ja już się dawno zaopatrzyłam) wielkie plakaty z P i F. - cudo!
A najlepsze części? Te pierwsze: "Rwetes w ogrodzie" przede wszystkim, "Kiedy mały Findus się zgubił", "Polowanie na lisa" - ale nie polecam przed zaśnięciem! :mrgreen:
Mama Mu miała dużo więcej szczęścia, bo tekst po pl to majstersztyk.
Wiadukt kolejowy też polecam. To opowiadania o codziennych przedmiotach, ich tajemnym życiu ;)
no wlasnie ja gdzies czytalam, ze Findusy sa fatalnie tlumaczone, ale, szczerze, po przeczytaniu trzech jakos mnie jezyk bardzo nie razi. bardziej juz literowki i bledy drukarskie (no OK, w trzech tomach znalazlam cale dwa, ale ja jestem swir, jesli o to chodzi :ninja:). na razie nie wiem ktora najlepsza, jeszcze pare dni i wydamy z dzieciem werdykt :)
gdzie jest moja siostra uwielbiamy oboje :D to ksiazka do ogladania godzinami...
a co do tlumaczen - mnie sie momentami Mama Mu podoba srednio. zwlaszcza Mama Mu na hustawce, wolalabym, zeby moje dziecko nie wrzeszczalo "won i zjezdzaj" jak mu sie cos nie podoba (nie mam ksiazki pod reka, ale nie wiem, czy tam i ostrzej nie bylo...)
Nie, ostrzej na pewno nie było... ;)
To odłóz na półkę i czytaj dopiero wtedy, gdy przyniesie te słowa "z podwórka" :mrgreen:
To "won i zjezdżaj" pojawia się przecież jako któraśtam z kolei słowna próba oddalenia chłopa (o ile dobrze pamiętam), więc kumające dziecko nie powinno mieć problemu z kontekstem i zrozumieniem, że tego się nie używa na codzień. :D
No, a "pióropleksja" czy "niech mnie pióra biją" i tego typu wyrażenia? To cudeńko translatorskie! :mrgreen::applause:
Chodzi mi głównie o ostatnie części: Minuta koguta, Biwak i cośtam jeszcze. Przeczytaliśmy je właściwie tylko raz, więc nie podam Ci przykładów. Jakoś mimo wspaniałości graficznych, nie przyciągają mnie te części... :-? Wolę Rwetes w ogrodzie, widać, że tłumacz bardziej się przyłożył. :)
Ale na miejscu Media-Rodziny poszukałabym innego...:bduh: Chociaż pewnie są związani jakimiś umowami, wyłącznościami... Szkoda, bo to wydawnictwo bardzo dba o wysoką jakość książek dla dzieci i nie wydaje gniotów...
No, ale cóż... Nawet najlepszym sie zdarza...
Dorotea, u nas najczęściej jest czytany Tort urodzinowy. Pozostałe części leżą i nabierają mocy urzędowej :)