U nas wczoraj był jedne sukces nocnikowy, bo obiecaliśmy, że jak siku będzie w nocniku to będą lody. No i się udało. Ale potem już po lodach znów dziecię lało gdzie stało...
Wersja do druku
U nas wczoraj był jedne sukces nocnikowy, bo obiecaliśmy, że jak siku będzie w nocniku to będą lody. No i się udało. Ale potem już po lodach znów dziecię lało gdzie stało...
Droga Grupo Wsparcia :mrgreen:
Melduję, że po wielu próbach i stosowaniu różnych strategii, mamy rezultaty: Lena, sadzana na nocnik (po spacerze, po drzemce, po obiedzie - wtedy, kiedy siku jest na 100%), wyje wniebogłosy, wpada w histerię, pręży się, zaciska nogi, wstrzymuje siku (czasem popuści z tego krzyku - wtedy płacze jeszcze bardziej)... Na kibelek w ogóle posadzić się nie da. Na zapasowy nocnik takoż. Jak widać u nas coraz gorzej. Wyjęłam pieluchy z szafy i znowu mi chodzi po domu wielkokupernix. Albo w samych majtkach olewacz podłóg. Jedyny prawdziwy sukces to to, że jak nasika, to woła, niestety już kupy na jej uwagę nie zasługują, trzeba wyłapywać na węch :roll:
Za jakiś czas kolejna próba (na samą myśl o tym znów się we mnie gotuje)
Trzymaj się dzielnie i Lenka również. Kiedyś wszystko, łącznie z pieluchami, minie. Wielkich pokładów cierpliwości życzę.
Swoją drogą, odnośnie tych 100% momentów: było tak, że K. zawsze po drzemce grzecznie na nocnik siadała. Potem zaczęły się bunty. I mniej więcej też w tym czasie przestała z automatu sikać po drzemkach, sprawdzam pieluchę, a tu sucho i sucho i sucho, nawet 2 godziny w rekordowym dniu. Więc może u Was też bunt jest z czymś takim związany, mała już coś tam wie (np. że teraz siku nie będzie) i nie zgadza się na siadanie z przymusu, a potem już z górki bunt na każde sadzanie, nawet, jak się chce. Nie wiem, czy jasno piszę, ale może takie danie jej spokoju, ew. przypominanie ustne - zawołaj jak będziesz robić siusiu/kupkę, ale bez wysadzania coś da? U nas chyba właśnie taka technika zaczyna się sprawdzać, bo:
jest postęp - Kreśna zaczęła kupy sygnalizować (i te do nocnika robi grzecznie, czasem zawoła za późno i część już w pieluszce), a sikanie tak sobie: czasem w trakcie, czasem chce siąść, nawet sama pokaże (żaaadko), zwykle przed nocnikiem nadal ucieka. Ale kupy nie w pieluszce - jak dla mnie juhuuu :D!
A ja raportuję sukces. Tzn. podejrzewam, że jeszcze będą lepsze i gorsze chwile, ale po 10 dniach mogę uznać, że Hektor jest odpieluchowany w dzień. Tzn. sam woła, jak również zgadza się na posadzenie, jesli go zapytam, a on uzna, że ma potrzebę. Dziś w u kolezanki sam zawołał 2 razy i na moją prośbę zrobił siku przed wyjściem - i to na jej nocnik, bez żadnego problemu.
Owszem, zdarza się, że popuści, albo narobi w majty, bo nie zrozumiemy jego komunikatu. Ale też zaczyna sam zdejmować. Tyle, że trzeba z nim chodzić za każdym razem, bo na razie nie przytrzymuje fistaszka i jak jest mocny strumień, to wysikuje górą :lol:
Po dziennej drzemce (zakładam pampka) pielucha jest sucha, więc za tydzień - dwa spróbuję go położyć bez pieluchy. A jak to przejdzie i się ugruntuje - to na noc też. Choć tego najbardziej się boję, zasikanego łóżka. Choć przecież chyba nie ma takiego dziecka, które nigdy się w łóżko nie zesikało...
No u nas jak na razie też sukces - dzisiaj co prawda po spacerze były wilgotne majtki i rajtki, ale trzymała dzielnie, bo po wysadzeniu w moment był pełny nocnik ;)
Na dziś pielucha tylko na noc - od kilku dni ta sama ;)
Trzymam kciuki za wszystkie odpieluchowujące i wszystkich odpieluchowywanych!
Odnośnie nagradzania, to np. Kinga Cherek - ekspert w EC odradza. Dziecko to jednak człowiek, a nie zwierzę i w tym przypadku analogia jest zgubna. Dziecko czuje, że jest manipulowane i będzie się temu sprzeciwiało. Owszem na niektóre dzieci ta metoda zadziała, ale raczej należy dziecko uczyć, że sika się do kibelka dla siebie samego, a nie dla nagrody. Owszem należy chwalić, cieszyć się, ale obiecywanie nagród jest IMO ukrytą i wyrafinowaną formą przymusu.
A co do dzieci, którym nie przeszkadza lanie po nogach - naprawdę trzeba cierpliwości i konsekwencji - zacznie przeszkadzać. Trzeba tylko szybko reagować - o zobacz, zrobiłaś/eś siusiu. Sikamy do nocnika/kibelka. Nie sikamy na podłogę. Teraz trzeba posprzątać - pokaż dziecku, że są konsekwencje - teraz mama musi posprzątać.
A co do sikania na zawołanie, czy w tzw. strategicznych momentach, moje dziecko przestało od baaaardzo dawna sikać po spaniu (nawet rano po suchej nocy). U nas po prostu nie ma mowy o robieniu na zawołanie. Woła dopiero, jak sama chce - czasem po 9 godzinach, w tym dwóch drzemkach - sama bywam w szoku, ale nie zmuszam, ewentualnie pytam i przypominam.
Z kolei bywają też inne dzieci, które dłuuuugo nie wołają, tylko liczą i czekają na pomoc rodziców - to też trzeba przyjąć i wysadzać co pewien czas - byle nie za często, żeby dziecka nie zniechęcić, nie zanudzić - raczej zaufać, że wytrzyma dłużej no i oczywiście zachęcać, by wołało - ćwiczyć z dzieckiem, bo może nawet nie wie, że się od niego oczekuje wołania :D Powiedzieć mu co ma wołać. Albo zachęcić do wykonywania jakiegoś gestu - kiedy jeszcze mało mówi.
U nas wpadki się zdarzają, ale do pieluch nie wracamy, a od wczoraj poprawa z kupką - robi do sedesu, ale bez nakładki, czyli "wisi" pupą w sedesie i trzeba ją podtrzymywać pod paszkami. Wczoraj myślałam, że mi ręce odpadną, bo robienie kupki trwało w nieskończoność :) Ale cieszę się, że robi tak niż do wanny :)
U mnie to jest tak, że te pewniaki to są naprawdę pewniaki (znam tę specyficzną minę na "zaraz będzie siusiu") - a Lena trzyma ile może i siknie dopiero w pieluchę (albo na podłogę, jeśli nie zdążę jej założyć pieluchy) :roll: Jeżeli pieluchy nie dostanie, jest płacz, krzyk i rozpacz :(
Na razie pszczam ją w samych majtkach i w ogóle nie wspominam o nocniku - strasznieszybko się ostatnio wkurzam, wolę tego zaoszczędzić i sobie i dzieciom..
my zaczynamy dopiero. ale mam na razie czarne scenariusze tylko... jak to w ogóle zrobić, żeby dziecko chciało usiąść na nocnik i zrobić siku? bo chyba wtedy mogę tłumaczyć, że ma wołać, jak już będzie wiedziała o co chodzi? wysadzam w tych pewnych momentach i nic. a na pewno chce jej się wtedy siku, bo robi zaraz jak wstanie na podłogę albo pielucha jest zaraz po tym jak założę cała mokra. Nie wiem, czy w takim przypadku jest w ogóle sens zdejmować pieluchy?
Wrr... wrrrrrr...
U nas regres. Majka z tych, co im nie przeszkadza, że mają mokro albo że po nogach leci oraz z niezwracających uwagi na fakt oddawania moczu. A co za tym idzie, żadnych sygnałów nie daje. Plus jest taki, że wysadzana o stałych porach (po przebudzeniu, po spacerze, przed kąpielą itp.) - sika.
Gorzej jest z kupą. Mieliśmy już w karierze ECowej trzy tygodnie sielanki, kiedy to Maj robił Minę, był sadzany na nocnik i robił kupę (przy mamusinym eee-owaniu). No ale piękne czasy się skończyły i teraz doszła do wniosku, że kupowanie na nocnik jest niefajne, o wiele lepiej i wygodniej jest walnąć klocka na podłogę, a jeszcze fajniej później go kopnąć lub rozdeptać, jeśli mama nie zauważy... :roll:
Jest to najprawdopodobniej moja wina, bo za bardzo mi zależy na tej kupie w nocniku i sadzam ją i sadzam, aż w pewnym momencie przesadziłam i chyba ją totalnie zniechęciłam...:duh:
No więc teraz, jak widzę że jej się Chce, sadzam ją na nocnik, eee-am, a ona wstaje, odchodzi kawałek i... Tak jakby jej było lepiej na stojąco. :hmm: Czasem zrobi część w pieluchę, część na nocnik... no różnie to bywa. Ale ja się już staram nie wkurzać i nie sadzać jej na ten nocnik pięćdziesiąt sześć razy, może w końcu się przełamie.
dołączam do grupy. nie mogę pisać na razie, bojestem na szkoleniu, więc napiszę później :)
Ponoć są dzieci, które na pewnym etapie wolą robić na stojąco i już. Trzeba przeczekać :) Zamiast "przymuszać" do nocnika może lepiej w łazience pokazać jakiś kącik, gdzie idzie się załatwić. W końcu nocnik-nie nocnik, chodzi o to, żeby się komunikować, a gdzie ostatecznie zrobi, to chyba wtórna sprawa?
Dołączam do grupy wsparcia i samozaparcia!!
U nas odpieluchowanie w toku, a wyszło samo – młodemu przydarzyło się zaczerwienienie w okolicach męskich, i przez weekend dałam mu biegach bez niczego. Efekt katastroficzny – ja ze ścierką po mieszkaniu, Bartek pełna dezorientacja o co chodzi. Niby siadał na nocnik, ale nie wtedy kiedy akurat była potrzeba. No ale jak został już w tygodniu sam z babcią to okazało się, że jednak wie o co chodzi … wieczorami był gorzej jak było nas w domu więcej. Wychodzi na to, że siostra go dezorganizuje … ale po półtora tygodniu są efekty. Większość siusiu i grubszych spraw załatwia samodzielnie na nocniku. Oczywiście wpadki wciąż są, zazwyczaj jak jest siostra i razem szaleją !!
Na pocieszenie napiszę tak: mokro mu kompletnie nie przeszkadzało, ale ostatnio zakładanie pieluchy stawało się wyzwaniem, bo mi uciekał na sam widok! Siku nie wołał i wciąż nie woła, po prostu biegnie i siada. Kupę oznajmiał po fakcie, i wciąż po fakcie się dowiaduję, że jest „puka”.I kupę robi często nad nocnikiem w pozycji na narciarza (na półstojąco) :D
Mam nadzieję, że mu nie przejdzie …
to i ja dołączam. Igi w wakacje będzie miał 22-23 miesiące - siku po spacerze od dawna robi na nocnik (rzadko, ale jednak mamy okresy metafizycznego olewania nocnika, cóż...) - więc planujemy spróbować rozstać się z pieluchami.
Któraś czytała książkę Kingi Cherek? Warto kupić dla wspomożenia odpieluchowania?
Warto! Ale możesz też przeczytać bezpłatny e-book dostępny bodajże na www.bezpieluch.pl ale był też wątek i link tutaj - może to na początek wystarczy.
dzięki Tobie, ewnika, właśnie jestem w trakcie ebooka Kingi Cherek :)
książkę Kingi też polecam :)
dzięki temu zrobiliśmy radykalny krok - zbieraliśmy się już od miesiąca... 30 kwietnia skończył 1,5 roku.
No i dzisiaj zdjęliśmy pieluchę definitywnie. Jasiek nam trochę pomógł, bo od kilku dni urządza dzikie awantury przy zakładaniu pieluchy - wybitnie jej nie chce. Pieluchy go parzą - przy najmniejszym dotknięciu pieluchą wrzeszczy i odsuwa ją.
Podobnie jest z piżamą zresztą. Widziałyście kiedyś dziecko zdzierające z siebie piżamę? :D
Efekt jest taki, że śpi nago na podkładzie z ceraty i pieluch i z poduszkami po bokach, żeby się z podkladu nie sturlał i nie zasikał nam łóżka...
albo mam charakterne dziecko, albo robi przedstawienie, bo chodzę na szkolenie i caly dzień jej mnie ma w domu :(
jak to było? wszystko mija, nawet najdłuższa żmija? :D
a z sikaniem lipa. robi kałuże - poza poranną kupą (jest wysadzany na kupę od 5 miesiąca)
ale przynajmniej wie co robi, kojarzy, pokazuje na nocnik, na kałużę, a nawet ją wyciera :)
będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze
Droga Grupo Wsparcia!
(no nie mogę się powstrzymać przed tym wstępem :lol:)
U nas pieluchy wróciły do łask...
Kupsko w pieluszce = zero reakcji. No, może po całym dniu - gdyby ta kupa już dostała zębów i zaczęła młodą mocno gryźć - MOŻE wtedy by mi powiedziała :roll:
Za to przy każdej mokrej pieluszce przychodzi i każe sobie zmieniać. To jest całkowita nowość, bo wcześniej jej nie przeszkadzało. Czyli jakaś 1/8 sukcesu już chyba jest? :lol:
Nocniki całkiem pochowałam, bo sam ich widok wywoływał krzyki i histerię. Ach nie, przepraszam - dzisiaj Lena dała się przekonać do grupowego sikania :lol: ja na dorosłym kibelku, Lena na nocniku, kot przemocą wsadzony do kuwety :lol: Niestety, w nocniku nic a za minutę młodzież kazała sobie zmienić pieluchę.
Heh... Królestwo za więcej cierpliwości!!! :D
u nas jest tak, że jak spytam czy chce to ZAWSZE powie, że NIE. więc wysadzam go co 30-40min (ma 2 lata) i zawsze coś wydusi. dobrze wie do czego służy nocnik, bo nie wysiaduje godzinami, siada i robi swoje po czym mówi "pusty pęcherz" :) ale jak go nie wysadze sama to zrobi w majtki. w pieluszce kupe mógł nosić pół dnia (żartuje) i nic a w majtkach od razu staje szeroko i skarży się, że ma kupe i mu niewygodnie. czyli 1/2 sukcesu za nami.
ojjj, i ja potrzebuję grupy wsparcia..
marzę o pożegnaniu pieluch, głównie ze względu na ostatnie często odparzenia, krosty, wysypki.
Marceli z tych, którym nigdy mokre ani kleiste ani żadne inne nie przeszkadza. Niestety na jednorazówkach jedziemy od początku...:(
Przy najgorszym odparzeniu latał bez pieluchy lub w tetrze - od tej pory jak widzi tetrę mówi "pupa";) Wie, że na nocniku się sika - potrafił wysikać na siłę, ale normalne siku nigdy tam nie trafiło. Raz zrobił kupkę do kibelka, siedząc na swojej nakładce. Było brawo, radocha, pokazałam mu kupkę, zrobił jej "papa" jak spłukałam. To było jednak tylko raz. Kałuże moczu się zdarzają, zadowolony przybiega do mnie się pochwalić i dokładnie pokazuje miejsce, które mam wytrzeć.. ;]
A dziś....:(
Znów ma jakąś wysypkę, rano zostawiłam go bez pieluchy. Byłam w łazience, myłam włosy, młody przybiegał co chwilę do mnie. Nagle usłyszałam płacz, po czym baaam [w tej kolejności...] i jeszcze gorszy płacz. Poleciałam do niego, był w kuchni, a właściwie w drodze z kuchni do łazienki, poślizgnął się na swoich sikach biegnąc do mnie bo... PRZESTRASZYŁ SIĘ WŁASNEJ KUPY!...;( wołał "mniam mniam" (?!) płacząc i mówiąc "nie" w jego charakterystyczny sposób, kiedy się boi... Szybko wzięłam klocka w ręcznik papierowy, wytarłam podłogę, kupkę spłukałam, Marceli powiedział jej "papa" i jeszcze chwilę się uspokajał w moich ramionach.. Echhh... Kiedyś mąż uczył się, ale nie pamięta z tego za wiele:p, co Freud mówił o takich sprawach. Dziecko nie rozumie, że kupa je opuszcza.. :| i jakieś skutki zapewne to ma. Może coś wiecie na ten temat? Choć chyba w tym przypadku niewiedza jest naprawdę słodsza:|
Jak później w którymś momencie dnia zapytałam o nocnik, zaczął się stanowczo sprzeciwiać. Na nakładkę jednak usiadł, bezskutecznie oczywiście.
Zapewne muszę zupełnie odpuścić na jakiś czas.
Chciałabym potrafić być konsekwentna i.. tak bardzo bym chciała, bym za rok nie czytała dalej tego wątku!! ...
U nas chwilowo regres związany z zębowaniem. Dla tych co się pogubili:Franek - potrzeby załatwia w "kąciku toaletowym". Czyli w toalecie na stojąco, na podłogę zawsze w tym samym miejscu. Już pozwalał łapać siku do nocnika. I wylewaliśmy do toalety, podcierał siusiaka, było "papa siku, papa", sam spłukiwał wodę i myliśmy rączki. Jednym słowem widziałam przed nami świetlistą przyszłość z kupą w nocniku, a nie na podłodze.
Ale od paru dni zębolud z niego straszny, drażliwy mocno i zaśliniony. Nocnik mu podpadł... Znowu jest odsuwanie ręką, gdy próbujemy podstawić i sikanie na podłogę. No to czekamy, aż znowu się polubią;)
Więc moje dziecko jest idealnym przykładem tych co muszą na stojąco. Widzę, że takie przypadki były w wątku roztrząsane, czyli jest nas więcej ;)
Witam Grupę Wsparcia ;-)!!!
Odpieluchowane moje dziecko mogloby być już dawno chyba, ale pewnie mi się nie chce ;-).
Jest tak: od ok. 3 miesiąca życia wysadzany. Do roku bajka-100 % kup najpierw w misce (hehe nie wiedziałam wtedy co to chiński nocnik), potem w kibelku. Siku - różnie 50 na 50 powiedzmy.
Drugi rok życia to bunty większe i mniejsze, a zwłaszcza jeden który pozostał-moje dziecko nie uznaje nocnika, tylko wc.
Kupa dopiero od niedawna na nakładce-wcześniej musiałam go trzymać nad wc-inaczej krzyk był.
Nakładka, żeby było ciekawiej przodem do spłuczki (czyli tak jak cały czas był wysadzany).
100 % kup w wc. Potrafi trzymać i nie zrobić kupy jak nie ma "warunków" czyli wc. Kiedyś walił gdzie tylko go wysadziłam-teraz tylko wc.
W warunkach biwakowych będzie ciężko latem chyba :-(.
Siku wola, ale zawsze najpierw popusci. Potem leci do lazienki, podnosi sedes, wchodzi na stołek i leje "na stojąco jak tatuś".
Nie muszę chyba pisać jak bardzo mam wypucowany obszar wkoło muszli klozetowej z powodu ciągłego wycierania nietrafionych sików.
Ale radosne: "zjobilem sam siku jak tatuś" jest bezcenne.
Na wyjścia zakladam pieluchomajty, bo pieluchy nie chce, bo jest juz duzym opakiem.
wola siku, ale jak nie ma toalety w pobliżu to mu mowie, ze tu nie ma wc i czy wytrzyma do domu/innego miejsca, gdzie sie mozna wysikac.
ZAWSZE odpowiada-taaak wycymam.
oczywiście nie wytrzymuje i to mnie zniechcea od zdjecia pieluchy ostatecznie w dzien, chcoc gdy tylko cieplej bedzie i mniej warstw ubran na sobie robie to napewno!
w nocy spimy wszyscy, a sikacz leje w pieluchy :-)
U nas jedna mała zmiana: po tym, jak Lenin odparzyła sobie tyłek na buraczkowo (bo udawała że nie ma kupy i nie wiem jak długo z nią chodziła) i jak ją bolało przez ładnych parę dni, teraz woła za każdym razem, jak jest cokolwiek w pieluszce, łapie mnie za rękę i biegiem ciągnie do przewijaka. Nocnik/kibelek nadal be, ale przynajmniej woła OD RAZU - wiem, bo wkładam jej w majtki wkładkę bambusową albo tetrę i nigdy nie zdąży przesiąknąć aż do majtek :)
To chyba mamy malutki, tyciutki sukcesik co? :roll:
Ale ta Lenka mądra :applause: :applause: :applause: Od razu zrozumiała, że trzeba mamie mówić, bo będzie bolało :D
Wg mnie jeszcze chwila i zacznie wołać przed!
A moja miała etap, że wołała na dworze, ale nie umiała/nie chciała zrobić na trawkę - tak sobie pomyślałam, że może czasem dzieciom "coś" przeszkadza i dlatego nie chcą robić na nocnik/kibelek/trawkę - a potem nagle to mija, albo mama wpada na to, żeby coś zmienić i akurat się to dziecku podoba.
Powodzenia!
No, brawo Lenka! (choć szkoda, że koszt tyłeczkowy poniesiony) Oby dalej do przodu :)
Grupo :hey:
U nas najważniejszym elementem w procesie odpieluchowywania okazały się ...majtki, które noszą Starszaki, sikające na nocnik! (wnioski samodzielnie wysnute przez S.):D
I jakoś idzie, bywają jeszcze wpadki, ale tak jedna dziennie przez zagapienie (moje albo S.) Dość znaczną "karą" za zasikanie majtek było na początku włożenie jako następnych zwykłych białych, a nie tych (zalanych) kolorowych z koparkami ;) (sam je wybrał w sklepie) Albo tak jak wczoraj zasikanie przy okazji nowych skarpet z Georgem. Majtki z Georgem i Peppą tez zakupiłam w ramach motywacyjnych i "nagrodowych" - wczoraj S. dostał pierwsze wieczorem "za dzielność" i na motywację (bo jedna wpada była) i efekt był taki, że z nimi spał :D (w garści trzymając) :D
A o 2 w nocy obudził mnie, kazał się wysadzić, zrobił kupę i poszedł dalej spać. Pielucha rano sucha :shock: :shock:
Ale nawet spacery zaczynamy odbywać w majtkach i na sucho. Na dłuższej wycieczce w sobotę wzięliśmy nocnik do samochodu + toitoi (HIT!) + kibel w knajpie. Dało radę!
a ja skapitulowalam. tak na niezle szlo. nie wola, ale jak go wysadzam co 30-40minut to zrobi prawie zawsze. ma 2 lata. a drugi synek 6 tyg wiec niestety jak mam zajete rece bo karmie lub przewijam, odbijam, usypiam mlodszego to ciagle mam starszego do przebierania. fakt, ze od razumu wtedy zle i wola ze "nieprzyjemnie" i chodzi jak kowboj na szerokich nogach, ale ile ja mam wtedy roboty! przy drugim malym to mi sie samej nie chce z tym uzerac. chyba poczekam na wakacje z mezem lub u dziadkow. a już sobie obiecywalam, ze wiecej pieluch nie kupie! chyba ze bede go wsadzala w wielo.
ale przyznam, ze patent ze skarpetkami baaardzo mi sie podoba, pmietam, ze tez nie chcial zasikac skarpetek "ecie pecie" czyli z łosiem, ktorego bierze za krowe :)
To się pochwalę, że wczoraj mieliśmy dzień bez wpadki! :D
Za to z jednym sikaniem w "prawdziwej ubitacji" podczas wyskoku do sklepu (bez pieluchy).
Obawiam się tylko, że przedobrzyłam ;) - sądząc z tego, co zostało z zestawu ubraniowego, jaki przygotowałam chłopakom rano, Stach poszedł do żłobka w tych samych majtkach (z Georgem) i tych samych skarpetkach (z Georgem), co wczoraj :roll::D:D
JA tez muszę się zabrać do tego, tylko sama nie wiem od czego zacząć?!?! Jeszcze niedawno Mały załatwiał się regularnie o tej samej porze i sygnalizował potrzebę (chował się w drugim pokoju, zamykał drzwi itp.) - to wtedy biegiem na nocnik i jak sie udawało to oczywiście fanfary. Ostatnio całkiem się to rozregulowało. Gdy sie orientuję....jest już za późno. :( (robi to cicho, bezszelestnie i niewiadomo kiedy). Mam wrażenie, że wcześniej bardziej przeszkadzała mu mokra pielucha.
Witam Grupę!
Hmmm...zostałam dziś niemal zrugana przez koleżankę w temacie odzwyczajania od pieluszek. A ja wcale nie czuje sie winna...
Mały właśnie skończyl półtora roku. Fajowy mini kibelek stoi w łazience od pół roku. Synek chętnie go oglądał, ale...wszelkie próby posadzenia go na nim kończyły się krzykiem. On sie tego urządzenia po prostu bał. Więc odpuszczałam i wracałam do tematu ponownie po 2-3 tygodniach. Aż - niedawno - przestał się bać. Teraz są lekcje poglądowe - siadamy obydwoje na swoich kibelkach i siedzimy sobie. I jest ubaw a nie płacz. A ja tłumaczę co na tym kibelku robię;-)
Druga rzecz do przodu - synek już nazywa siusiu i kupkę, wie co jest co, mowi że ma kupkę czy siusiu.
Zapytany ostatnio gdzie trzeba robić kupkę - pokazał swój kibelek.
Więc wydaje mi się że powoli i sympatycznie zmierzamy we właściwym kierunku.
A tu dziś szok.
Koleżanka ma córcie 2,5 letnią, która z uporem sika i robi kupy w majtki. Koleżanka jest wściekła bo ponoć to ostatnie dziecko w grupie przedszkolnej ktore robi w majtki. Mała juz się chowa przed matką żeby zrobić kupkę - w majtki. I usłyszalam że mam zabrac sie za odzwyczajanie młodego od pieluch natychmiast, żeby nie było tego co u niej. A ja spokojnie mówie jej to co napisałam powyżej - i pytam co dalej proponuje, co mam zaraz robić?
"Zdjąć pieluchę, jak zacznie sikać i robić sobie po nogach, to poczuje to ciepłe i śmierdzące i szybko sie nauczy robic na nocnik"
Zatkało mnie. Oświadczylam że sorki ale w TEN sposób ja ze swoim dzieckiem postępowac nie będę. Wydaje mi sie to totalnie wyzute z szacunku dla małej osoby. Będziemy sobie iść swoim tempem, siadać na nocniczek i oswajać temat... Jakos nie przekonuja mnie "sukcesy" koleżanki.
A może sie mylę? Może treba tak po "faszystowsku"?
Ciekawam jestem Waszego zdania...choć w ten sposob na pewno nie zrobię.
Pozdrawiam
Kaska
przecztałam Kaśka Twój post i mnie zamurowało... skoro koleżanka wie lepiej jak oduczyć dziecka zalatwiania sie w majtki, to dlaczego jej dziecko jeszcze to robi, skoro to metoda tak skuteczna?
rób tak, jak uwazasz za słuszne, przecież to Ty najlepiej znasz swoje dziecko i wiesz jak z nim postepować. uwazam, że robisz bardzo dobrze i nic na siłę, powodzenia kibelkowego życzę! :)
Otóż to :thumbs up:
A co do biegania bez majtek - wiele matek tak robi i to naprawdę działa (szkoda, że nie na moje dziecko).
I IMO to żaden brak szacunku do dzieci, a pokazanie przyczyny i skutku. Wielu dzieciom mokra pielucha w ogóle nie przeszkadza, przyzwyczajają się i nawet nie rejestrują tego faktu :lol: A z gołą pupą często najpierw wielkie zdziwienie, czemu nogi mokre, a później szybkie olśnienie, że TO O TO CHODZIŁO :lol: Moje dziecko w ten sposób załapało o co mi chodzi, że nasikała. Problem, że Lena uważa nocnik za największego wroga i histeryzuje na sam widok...
Ale mechanizm załapała, od razu po każdym, nawet mini siknięciu, ciągnie mnie do przewijaka na zmianę wkładki w majtkach :)
Co innego, jeśli jakiś rodzic sobie wymyśli poniżać dziecko, kiedy po sobie posika - wyśmiewanie się, wytykanie palcem, nazywanie obsrajduchem/osikuchem (moja koleżanka tak wrzeszczy na synka, jak mu się pieluchowy wypadek zdarzy) itp. - tego nie potrafię zrozumieć...
Pochwalę Kreskę :) Kupki sygnalizuje w zasadzie za każdym razem, nawet chwilkę na nocnik poczeka. I zaczyna wołać siku! Nie tylko jak już robi, ale deczko wcześniej też (o dziwo najczęściej jak jest w kąpieli :)) Dziś rano przed basenem dwa razy siku na nocniku, potem pieluchę założyłam, żeby się mniej stresować na tym basenie, teraz śpi w pieluszce, ale chyba rozważę zdjęcie jej pieluchy, przynajmniej po domu, żeby iść za ciosem?
Odnośnie "małych kroczków" - oby się wszystkim tak udawało. Ale dziecka się nie zaprogramuje, czasem mu się coś odwidzi, czasem trzeba się cofnąć, a czasem po prostu zdjąć pieluchę. Moim zdaniem to nie jest kwestia braku szacunku, bo czasem dziecię po prostu nie reaguje na mokro w pieluszce bo przyzwyczajone i już. Szacunek można okazać nawet, jak się po nóżkach zsika parę razy. Jedna uwaga - oczywiście o ile to zdjęcie pieluchy i nakaz nocnikowania nie idzie po prostu po pieluchach, bez małych wstępów i prób, tzn. uważam za idiotyczne i pozbawione właśnie szacunku dla dziecka postępowanie takie o: przez 3 lata sikasz w pieluchy a od dziś na nocnik marsz i pieluchy papa.
mojego po chwilowym odwidzeniu naszło aby znowu kupke sygnalizować. Latał po łazience z goła pupką i za chwilkę widze jak ładuje sie na sedes....Nie zdążył i kupka wylądowała na schodku, ale co tam :) Hura!
Pewnie macie rację...może nie tyle chodzi o sama metodę, ile sposob jej realizacji...To jak przedstawiła mi to koleżanka, bylo nie do przyjęcia.
My zaś kibelkujemy sobie dalej...po kolejnych dwóch posiedzeniach :-P dzis szok. Po kolacji synek przychodzi do łazienki, gdzie ładowałam pranie, i otwierając swój kibelek mówi "mama kupka" Myślalam że chodzi o kolejne wspólne "posiedzenie", więc pytam - mama ma zrobić kupkę? (no nie śmiejcie się, proszę) A bąbel kokosi się na swoj kibelek i z szerokim uśmiechem powtarza "mama kupka". Oczywiście kokosi się w spodenkach, bo żeby usiąść na to coś gołą pupą, nie ma jeszcze mowy. Tośmy se chwilę posiedzieli, a jak wstaliśmy, czuję jak za bąblem snuje się zapach świeżej kupki...On właśnie skumał że trzeba usiąść na kibelek i zrobić kupkę...Co z tego że w pieluszke i w spodenkach, ale - skumał! Po góra trzech demonstracjach polączonych z tłumaczeniem...Ciekawe jak to będzie dalej, na razie szczęka mi opadła...
...ale Wy musicie mieć ze mnie ubaw...
Jajko że chyba tylko tu ktoś zrozumie moją radość to chciałam się nią podzielić ;)
wstałam dziś rano, młoda widzę się budzi - więc siup na nocniczek - po szybkich aczkolwiek dokładnych oględzinach pieluszki okazało się :omg: że cała noc bez wpadki - byłam w szoku, pieluszka była całkiem sucha :D
Mam nadzieję że to nie ostatnia taka noc ;)
Kreśna też nam od czasu do czasu taką suchą noc fundnie :) Ale od czego zależy, że tak będzie - nie mam pojęcia.