Gajgo- ja tez podziwiam, dzielna z ciebie kobieta:)
Wersja do druku
Gajgo- ja tez podziwiam, dzielna z ciebie kobieta:)
Troszkę sie podepnę pod ten wątek, bo mam pytanie w temacie. Dziewczyny powiedzcie mi, bo widzę,że tu niektóre studiowały z dzieciaczkami. Pytać wykładowcę czy można przyjść w awaryjnej sytuacji do niego z maluchem na zajęcia? czy nie pytać tylko przychodzić? bo zastanawiam się przed październikiem jak to zorganizować. Generalnie zapytałabym, ale jeśli mi taki/taka odpowie, że sobie nie rzyczy, to już mam drogę zamkniętą w razie w. Jak Wy robiłyście? jak na to reagowali Wasi wykładowcy?
Ja przychodziłam po prostu, ew. przepraszałam, że nie moge być dziś na zajęciach, bo dziecko - ale czasem pytałam przy okazji, czy może jednak mogę zostać. Chociaż ja na zajęcia mało z dzieckiem chodzę - raczej znajduję np. siostrę albo koleżanke, która na korytarzu się z nim pobawi, ew. idę na zajęcia, które mają trochę inny charakter - seminarium, czy ustny egzamin.
Zależy na kogo trafisz..ale zawsze grzeczniej spytać..chociaż ja się ładuję i mówię "Bardzo przepraszam,nie mam z kim zostawić a zajęć trafić nie zamierzam." :P
Wydaje mi się, że dobrym pomysłem jest zapytać/a w zasadzie grzecznie uprzedzić na jakiś początkowych zajęciach, że masz dziecko i że może się czasem zdarzyć sytuacja, że nie będziesz miała z kim zostawić i jak to rozwiązać - czy przyjść z dzieckiem, czy wysłać maila i nie przyjść a jakoś nieobecność nadrobić. według mnie to świadczy o odpowiedzialności, szacunku dla innych. Ja na takie cos zareagowałabym jak najbardziej pozytywnie i pozwoliła przyjść z dzieckiem, też w sumie testowo dla tej osoby i dla mnie (i pozostałych osób w grupie) ;)
Tak więc mówię,zależy na kogo się trafi :)
Gaja wielkie gratulacje:) Wiem jak to jest z maluchem na zajęciach. Moja młodsza miała 3tygodnie jak jeździłam z nią na egzaminy ;)
A mnie się wydaje że jednak łatwiej dostać rozgrzeszenie niż pozwolenie... ale może się myle:roll:
Gajgo, tak z ciekawości - co to za szkoła? Ile masz lat? Ja się raczej spotykałam z tym, że dziewczyny z małymi dziećmi miały nauczanie indywidualne, ale to w gimnazjum, wyżej tak nie ma?
liceum :) Centrum Kształcenia Ustawicznego dokładnie :) lat mam 20 ,no 21 już w styczniu :)
Dzięki, wykorzystam Wasze rady w październiuk i napiszę, jaki odniosły skutek :)
Dzielna jesteś, Gajgo! :)
Czyli tzw. szkoła dla dorosłych ;) Ja również liceum kończyłam w CKU, ale nie w trybie stacjonarnym, ale zaocznym ;) Nauczyciele zwykle w tych szkołach są bardziej przyjaźni, nie ma obowiązków jak w liceum, do tej szkoły idą w końcu tylko Ci którzy chcą się uczyć, poza tym są to osoby dorosłe i nie ma obowiązku bycia na zajęciach ;) Niestety brane jest to zwykle pod uwagę przy egzaminach. Nie wiem jak jest w stacjonarnych ale u nas były tylko egzaminy semestralne ;)
Byłam dziś pierwszy raz na zajęciach. Wyszłam z domu o 10.30, wróciłam o 17.30. Pierwszy raz zostawiłam małego na tak długo samego i było mi z tym ciężko. Zuza już bardziej przywykła, choć chora teraz i też mi jej było żal, bo nie poszła do przedszkola, mimo, że bardzo chciała :(. Ale zebrałam się w sobie i pojechałam. Od razu właściwie się okazało, że mogłam właściwie załatwić to wszystko w godzinę, bo to pierwsze zajęcia, 15 min. gadania i do widzenia, ale za to czekaj 1,5 h na następne. Ani do domu wrócić, ani wysiedzieć i myśleć jak maluchy :( Ale generalnie nie poszło tak źle. Babka jedna na moje pytanie czy czasem mogłabym przyjść z maluszkiem jak nie będę miała wyboru powiedziała, że nie ma problemu, ona też ma dzieci, rozumie :) Dodam, że mam przyznaną indywidualną organizację. Ale jeden dziadek... ma chyba ze 150 lat... i takie podejście, że masakra. Na wstępie ogłosił, że na pewno nie wszyscy zaliczą, bo jeszcze mu się nie zdarzyło, zeby wszystkich przepuścił. A co on wszechwiedzący jest? po prostu z góry zakłada, że kogoś trzba uwalić... No i mówię mu po zajęciach, że mam indyw. org. i chciałam podpis. W rubryce "warunki zaliczenia" większość pisała mi, że po prostu zaliczenie materiału, a on: obecność na WSZYSTKICH zajęciach :( no to ja się pytam, czy czasem bym mogła z synkiem przyjść, jak nie będę miała innej opcji, on na to: ile syn ma lat? -3 miesiące... -Absolutnie!!! będzie dekoncentrował... A czy prowadzi jakieś konsultacje, by czasem móc w innym termienie przyjść zaliczyć temat, na którym nie mogło się być? Nie, on nie marnuje czasu, dla tych, którym się na zajęcia nie chce chodzić! Ach, no trudno :(
Wiem niby, że gościu ma prawo zażądać, abym była na każdych zajęciach, ale trochę mi smutno... bo jeśli kolejni wykładowcy postawią mi takie warunki, to chyba nie dam rady. Mama nie da rady tyle z maluchami siedzieć, z dzieckiem też nie mogę na uczelnię... A ja się naprawdę nie migam, wszystko chcę zdać, nauczyć się, ale najlepiej w domu. Jasne, są przedmioty na których po prostu trzeba być, praktyczne, jak edukacja plast.-techniczna, czy emisja głosu, ale teoria wych. fizycznego? na których zajęciach wszyscy po kolei będą referaty opowiadać? ach... mam nadzieję, że jutro lepiej mi pójdzie.
Trzymajcie za mnie kciuki dziwczyny!
julcia87 trzymam kciuki!!! Ty jestes rocznik 87 - domyslna ja, z nicku wnioskuje ;)
ja tez...i teraz 5rok juz masz, tak? bo ja teraz zaczelam drugi kierunek do tego...na licencjacie...
eh....jutro planowo mam 12 i pol godziny zajec!!! od 8 do 20:30!!! maaa-saaa-kraaaa....to tak jak ten Twoj dziad....
matko...trzymam za ciebie kciuki!!!
a Ty trzymaj za mnie jutro... :hide:
a bardziej za me dziecie...tez czerwcowy jest Ju...biedaczki malutkie...
Nieeee, chciałobysię 5, ja dopiero 2... bo przerwałam, jak mała przyszła na świat, nie dałam rady (bardziej psychicznie niż fizycznie w sumie). No ale jakby zsumować, to prawie 5 wyjdzie ;) Och ja też jutro od 8.00 do 20.00 z przerwą 3 h w środku :/ No to trzymam za nas kciuki jutro moja rówieśniczko ;) damy radę! Teraz jestem zacięta i nie ma opcji, żebym odpuściła (mam nadzieję). Więc powodzenia jutro :)
Julcia, kciuki!
Martita - też
U mnie pierwszy dzień pracy dziś. Emocje straszne :/
Julcia i Martita- glowy do gory! kto da rade jak nie wy:) bardzo was podziwiam i bardzo mocno trzymam kciuki, zeby wszelkiej masci dziadki poszly po rozum do glowy.
A ty Gajgo jestes niesamowita- tak trzymac:)
Ufff... Drugi dzień za nami...Dzięki za trzymanie kciuków, przydały się bardzo! jutro już będzie lepiej, bo mam tylko jedne ćwiczenia :) i wolne do pn :) Tylko Zuzia coraz gorzej kaszle, będę musiała z nią jutro jak tylko wrócę lecieć do pediatry :( a w sobotę mamy siostry mojej wesele, a mała chora :( mam nadzieję, że do tego czasu się wykuruje! A jak Ty Martita?