Zamieszczone przez alawuwu
Nie wiem czy to normalne, ale obce mi takie podejście, ktore prezentuje Beotia. Dla mnie po urodzeniu Gosi stało się jasnym, że wszystkie plany, które miałam ewentualnie na siebie są o wiele mniej ważne od macieżyństwa. Sto razy bardziej wolę zajmować się córką, cieszyć się z nią każdą chwilą, patrzeć jak dorasta i jej towarzyszyć. Wszystko inne poszło w odstawkę i w zasadzie straciło wartość. Po urodzeniu dziecka wszystko mi się przewartościowało i jest mi obojętne, czy konynuuję studia czy nie. Oczywiście rozum podpowiada, że skończyć, trzeba, żeby o przyszłość jakoś zadbać, jest to jednak sprawa totalnie drugorzędna. Nie potrzebne mi już teraz jakoś szczególnie inne życie, to towarzyskie, przebojowe, lub jakieś odskocznie. Moje życie toczy się w domu z rodziną, z dzieckiem. Oczywiście dla odmiany czasem z kimś się spotkam, coś zrobię innego... ale obyłoby się bez tego.
Widać każdy ma inne powołanie, ciekawe od czego to zależy? :) Ja jestem bez dwóch zdań domatorem-kluchą dbającą o dom z radością :D