Tysia pozwól że sobie to piękne powiedzenie na chwilkę wrzucę w podpisik bo mi akurat do ogólnokrajowej sytuacji pasuje :)
Wersja do druku
jesooo jakie wsparcie :oops:
dziękujemy obie - i ja i Zochulec
od dzisiaj fakjut to moje drugie imie :twisted:
anntenka ależ proszę bardzo...:mrgreen:
Przykro mi bardzo.
O samym panu sie nie wypowiem ale jego tekst był poniżej wszelkiej krytyki.
Spróbuj się z tym zdarzeniem przespać, powiedz w myślach facetowi co masz do powiedzenia i ZAPOMNIJ o tym człowieku i jego uwadze. Nie warto się przejmować.
całusy i uściski!
a mi szkoda gościa że tak go skrzywdzono biedy człowiek
a Ciebie przytulam
Cóż, po jego reakcji jasno widać, że żyjemy w Afryce. Buszmen jeden się znalazł... ja również skłaniam się do szykich i konkretnych ripost na s...:ninja:
Mało go przytulali w dzieciństwie,więc na psychola wyrósł.albo był naćpany. Współczuję.
Mnie też wytrąca z równowagi taka agresja... Racja - biedny ten koleś, skoro ma w sobie takie emocje. Ale i tak - jak Ty byłabym długo poruszona podobnym 'występem'.
:omg:
tule
(nie mogac wyjsc z szoku )
nie w Afryce tylko w miłości :thumbs up:
testosteron buzuje, widać od porodu żona mu nie daje (sorry:hide:)
przykre, ale nie przejmuj się, ciasnota umysłowa na szczęście nei jest zaraźliwa :hello:
Kiedyś w Warszawie miałam podobną sytuację. Siedziały na jakimś murku dwie panienki i jedno mi prosto w twarz krzyknęła: "A co my tu k... w Afryce żyjemy?!" Nie odpowiedziałam nic, bo nie miałam jej nic do powiedzenia, ale niesmak pozostał długo... Tym bardziej, ze były to moje pierwsze wypady z małym w chuście. Wiem więc, co czujesz i tym bardziej mocno przytulam. Pocieszę Cię, ze już nigdy więcej mnie taki komentarz z niczyjej strony nie spotkał. Ale jak przeczytałam Twój post, to wszsytkie emocje towarzyszące tamtemu zdarzeniu wróciły...
padłam z wrażenia normalnie, negatywnego oczywiście :omg: wiesz, jak czytam takie teksty to się zastanawiam czy w Afryce bardziej cywilizowani ludzie nie żyją:cool:
przytulam, a następnym razem odwiń się zamaszyście ogonem, już teraz wiem po co to to tak zwisa:duh:
I ja się poczułam źle. Bo noszenie w chuście to dla mnie też taka forma terapii - wdupiemania co sobie ludzie pomyślą (no bo ja jestem niestety z tych chorobliwie przejmujących się). A dzięki chuście to przechodzi, po prostu muszę się pogodzić z tymi gapiącymi się na mnie ludźmi i już. I zaczyna mi się nawet to podobać, że się na mnie gapią... a niech się gapią. Zaczepiają głównie staruszki dopytujące czy dziecku w nóżki nie zimno i radzące żebym już wyjęła, bo zasnęło. No ale takie coś... nie do pomyślenia.
Krótko mówiąc: co za, kurde, burak!
chyba jednak w Afryce nie mieszkamy, bo tam nie ma tak wielkich buraków
albo może i w Afryce skoro tak dużo ciemnych ludzi chodzi po ulicach...
swoją drogą jakiś niedouczony skoro nie wie na jakim kontynencie mieszka... :)
myślę że mistrz ciętej riposty rządzi :thumbs up:
posikałam się...:lool:
przytulam... nie warto tracic czasu na rozpamietywanie jak mozna malucha znowu wrzucic na plecy i udac sie na spacer;-)
Koleś miał pewnie zły dzień, posprzeczał się z żoną i musiał się na kimś wyładować :mad
Współczuję, że Cię to spotkało...
a ja współczuje ich dziecku bo musi z nim żyć...
nie przejmuj się , buractwo jest i będzie a Ty bądź ponad tym. Na pocieszenie...mam 4 miesięcznego synka i jeszcze nie odzyskałam figury sprzed ciąży...sie wie. Grubas ze mnie żaden ale pozostało mi trochę skóry luźnej na brzuchu no i szłam sobie jakis miesiąc temu ulicą, nie wadząc nikomu. Dzieć w wózku smacznie sobie spał a ja przechodząc obok dwóch starych bab usłyszałam...nie dość ze wózek pcha to jeszcze w ciąży :omg:
noszsz kurrrr...otworzyłam usta by coś powiedzieć ,ale trafiłam na takie tępe kaprawe,złośliwe oczka i pomyślałam...nie mój poziom, szkoda nerwów , usmiechnęłam sie i poszłam dalej. Przytulam
Współczuję, bo rozumiem emocje, które tobą targają. Do mnie się nigdy nikt nie doczepił, kiedy nosiłam w chuście, ale pamiętam inne zdarzenie w takim stylu. Wtedy trochę mnie zatkało, ale teraz wydaje mi się śmieszne.
Moja siostra ma 4-kę dzieci, ja mam troje, więc kiedy przyjechała do mnie w zeszłe wakacje i wyszliśmy na miasto ( Wa-wa) ludzie zaczęli się za nami oglądać. Bo Anita ze szwagrem została trochę z tyłu, mój K. szedł otoczony wianuszkiem starszaków i niósł najmłodszego z nich na rękach. A ja tuptałam za nimi z Miśkiem w MT. Rzeczywiście musiało nieźle wyglądać, tym bardziej , że wszystkie dzieciaki sa dosyć żywiołowe i ciekawe świata, wiec głośnym pytaniom nie było końca. W końcu jednak ktoś musiał się przyczepić i usłyszałam: " K..., więcej dzieci se nie mogli zrobić?"
Było mi wtedy przykro, tym bardziej, że nie miałabym nic przeciwko większej ilości dzieci.
Ale najwazniejsze, ze po takich akcjach mozna sobie wieczorem wejsc na forum, opowiedziec i dostac duzo roznych dobrych rad i pomyslow co powiedziec takiemu burakowi nastepnym razem ;)))
Az sama bym takiego chciala spotkac ;)