Maryann, jakoś tak przypuszczam, że Cię znam z widzenia ;).
Mogę się pochwalić, że w październiku byłam na wózkowym spacerze z córką (okazało się, że nie miałam ŻADNEJ chusty ANI nosidła w aucie) a u dziadków był wózek. Dziwne to było. Potraktowałam to jako ćwiczenie siłowe (przejechałyśmy np przez strumień). Myślę, że na długo mi starczy :P. Zdecydowanie wolę nosić młodą. W wózku (sklepowym
http://us.cdn4.123rf.com/168nwm/elnu...y-on-white.jpg to ona 1-2 razy w tygodniu jeździ po supermarkecie :P.