taka ciaza zdejmowalna trwa 3 lata - tyle ile noisz dziecko mniej wiecej :)
no i czasem ta ciaza na plecach wyrasta. taka ciaza migrujaca - raz plecy raz brzuch :)
Wersja do druku
taka ciaza zdejmowalna trwa 3 lata - tyle ile noisz dziecko mniej wiecej :)
no i czasem ta ciaza na plecach wyrasta. taka ciaza migrujaca - raz plecy raz brzuch :)
dobre... naprawdę :lool: :lool: :lool:Cytat:
Zamieszczone przez wegielek
Rozumiem, że rozwiązanie (o to nawet bardzo trafne określenie do tej zdejmowalnej ciąży :P ) jest bezbolesne? :wink:
ciąża zdejmowalna mnie zauroczyła:)
Czasem tez na biodrze ;)Cytat:
Zamieszczone przez wegielek
Ciąża zdejmowalna powaliła mnie na kolana :). Boskie!!!!
Ja ogólnie słyszę pozytywne komentarze, ale ostatnio kobietka w autobusie mnie rozśmieszyła.
Po tym jak wybrałam się kiedyś autobusem z wózkiem, a syn mi się rozhisteryzował, i trzeba było wyciągać z wózka na ręce, kolejnym razem przewieźliśmy się w chuście.
Wsiadam do autobusu, zajmuję miejsce i jedziemy.
Jakaś starsza pani do mnie się zwraca: "ale pięknie Pani przytula synka... chyba mu wygodnie?".
Ja: "tak, wygodnie mu i ciepło".
Ona: "ale Pani sama jedzie? A mąż gdzie? Pewnie za granicą pracuje?".
Ja: "a dlaczego Pani tak myśli?"
Ona: "no bo nie stać was chyba na wózek? więc musi pewnie zarabia za granicą".
:lool:
Dziś czekaliśmy z młodym na Anię, bo była u lekarza, no i się kręciłem z nim po poczekalni. Wsadzony był w poucha. Ludzie jak to ludzie patrzyli na mnie, ale jakoś tak normalnie, tam więcej dzieci było, to też mieliśmy na co patrzeć. Dopiero gdy Ania wróciła i zaczęliśmy się ubierać, to do niej zagadała Pani która siedziała dość blisko naszej sterty kurtek, z pytaniem: "Gdzie kupiliśmy takie coś?" Bo jej synowa ma teraz 2miesięczne dziecko, takie bardzo płaczliwe, i musi je dużo nosić, i ją ramiona bolą. Ona ją zawijała w prześcieradło, bo ją babcia tak nauczyła, jej samej to dobrze wychodzi, ale synowej tak nie za bardzo ;)
Bardzo się ucieszyłem słysząć o takiej rodzinnej tradycji zawiązywania dzieci na sobie w prześcieradło :applause:
Ania napisała tej Pani jakieś adresy internetowe, oby posłuchała rad teściowej ;)
Cytat:
Zamieszczone przez Aoi
Sherlock, Sherlock jak nic!
Albo Poirot!!!
:lol: :lol: :lol:
Kilka dni temu byłam w szpitalu na Niekłańskiej. Kasia jak jest zamotana to nie lubi jak stoję w miejscu, bo od razu zaczyna się wiercić. Czekanie w kolejce do zapisów (jakieś 20 minut stania) oznaczałoby dla mnie problem. Zajęłam więc kolejkę i zaczęłam z nią łazić po szpitalu. Gdy przechodziłam koło jednej poradni usłyszałam: "Patrz Haniu, o tych chustach właśnie ci mówiłam. One takie fajne są."
Najśmieszniejsze było to, że mówiła to teściowa (lub matka) do synowej (córki).
A ja myślałam, że tylko "młodzież" jest uświadomiona :lool:
Jest coś a tą tradycją, jak pisze Marmez.
Zaczepił mnie bardzo uprzejmy Pan Menel w celu wydobycia złotówki na ciepły posiłek w pobliskim barze :lol: Jak szukałam, spojrzał na Stacha, który już prawie zasypiał na moich plecach w pożyczonym APLX'e i stwierdził "A to pewnie po babci jeszcze..." :D :D
u nas raczej pozytywne reakcje. Raz tylko usłyszała, że "się udusi". Najlepsi są panowie po 50-tce - prawie zawsze jak nas taki mija to uśmiech od ucha do ucha, w zasadzie nie wiem czemu, dzieciństwo im się przypomina..?? Zawsze ustępują nam miejsca w autobusie i to przeważnie starsi. A tak ogólnie to większość ludzi się po prostu gapi i różne mają miny. Noszę 3 miesiące i już kompletnie się tym nie przejmuję.
dzisiaj rano szlismy sobie w chuście i w kurtce Lenny Lamb i jakaś starsza pani na nasz widok przystanęła i wykrzyknęła "Pięknie to wygląda, pięknie! Inne panie powinny brać przykład!" :D Ucieszyłam się, podziękowałam pani i udawałam, że nie widzę tych morderczych spojrzeń mam z wózkami ;)
maszeruję z małym w chuście
mijam dwóch starszych panów, jeden mówi do drugiego: "zobaczy, to te chusty dla dzieciaczków, wczoraj w telewizji o tym było..."
więcej nie usłyszałam ale i tak miło :lol:
...co spotykamy????...usmiechy ... "...o jak slodko spi"... " jakie sliczne dzieciatko..." .... a dzis po raz pierwszy od mlodej mamuski prowadzacej dziewczynke za raczke ..."podoba mi sie Twoja chusta..." .... ogolnie pozytywnie :):):):):):)... rowniez mieszkam w malym miasteczku i ostatnimi czasy spotykam tylko jedna pania ktora nosi dziewczynke w nosidelku :):):):):)...
Dzisiaj przytrafiło się coś, co już kiedyś miało miejsce.
Po mieście jeżdżą samochody z przyczepami, na których mają zamontowane reklamy, do tego doczepione są głośniki, z których leci głośna muzyka i hasła reklamowe.
Wracaliśmy z Ysiem z pracy, Młody zasnął mi na plecach, a pan prowadzący taką ryczącą machinę, gdy tylko nas zobaczył zaraz ściszył to ustrojstwo :P
Zrobił głośniej dopiero jak odeszliśmy daleko :)
Kiedyś zdarzyło się coś podobnego, gdy mijał nas "Letni patrol radia ESKA", pani w samochodzie krzyczała coś przez megafon, zachęcała do konkursów i imprez a jak zobaczyła Młodego śpiącego w szmacie na plecach, to ściszyła muzykę i na całą ulicę "szeptała" przez megafon "Ciiiiiiiichooooo, tam dziecko śpi", po czym przejechali w ciszy, żeby znowu wydrzeć się 50metrów dalej :lool:
Wyobrażacie sobie, żeby ludzie coś takiego robili widząc dziecko śpiące w wózku, jakich tysiące?
Jednak dziecko w chuście, to DZIECKO w chuście a nie bezosobowy ładunek kolejnego wózka :wink:
A mnie dzisiaj trafiało jak co chwilę słyszłam teksty typu: szliczek pani wypada, chustkę pani zaraz zgubi.... :evil:
Już mi się nie chciało co chwile ludziom tłumaczyć.
Generalnie ludność przyjazna, zwłaszcza w autobusach, ale ostatnio spotkało mnie coś mega: wracałam n.b. od zuo :) z Małą w chuście wieczorkiem autobusem do domu i, jako że jadę 40 min, przysnęłam. Tuż przed moim przystankiem, nie do końca przytomna, bo się właśnie obudziłam, zakładam małej czapkę i idę do drzwi kiedy gestem przyzywa mnie jakaś pani i wręcza mi 5 zł. Zgłupiałam kompletnie, bo nie wiedziałam o co jej chodzi. Po chwili zajarzyłam i mówię, że dziękuję nie potrzeba, ale on cofnęła rękę i moneta w efekcie gdzieś upadła a ja już nic nie tłumaczyłam, bo musiałam wysiadać.
No po raz pierwszy w życiu ktoś uznał mnie za żebraczkę :shock: głupie uczucie
zresztą gdybym nie była taka zakręcona to bym wzięła te cholerne pieniądze i dała faktycznie na biednych, żeby nie urażać uczuć tej pani, a tak to pewnie już nigdy nikomu naprawdę potrzebującemu nic nie da :(
ale z drugiej strony mogliby ludzie myśleć i dawać tym, którzy proszą i to, o co proszą i wtedy kiedy proszą
ostatnio moj na oko 90 letni sasiad jak zobaczyl ze wynosze smieci z mala zamotana na plecach,
powiedzial zebym uwazala,bo mi sie moze chusta "urwac" :roll:
ja mu na to ze chusty maja bardzo duza wytrzymalosc,a corka nie wazy 200 kilo.
-"Windy droga pani sie urywają!"
:shock: :shock: :shock:
no i jakiego argumentu moglam uzyc? :wink:
Ja mam swojego znajomego menela na trasie dom-szkoła. Raz mnie zaczepił i zaczął się rozpływać jak to cudownie: tyle dzieciaczków i sami chłopcy, no i ten maleńki: tak go pani fajnie nosi. Codziennie mówi dzień dobry, bardzo porządny menel. :lol:
Ja się spotykam z pozytywnymi komentarzami póki co. Czsami ktoś zagada: "Tak się zastanawiałam co pani tam niesie?", albo "Ale teraz wyfoda, nie?". Często: "Ale dzidiuś śpi...zobacz." :)
Negatywów nie uświadczyłam, ale na spacery chodzimy dopiero od miesiąca, więc wszytko przede mną.
Na żywo widziałam jedną kobitkę w lecie w Leclercu na Ślichowicach z niebieską (chyba) chustą tkaną. Jeśli jest na tym forum, to pozdrawiam :hello:
A ja mieszkam w dość małej miejscowości - 45tys mieszkańców i chyba jestem jedyną mamą z chustą.
Co do reakcji to zazwyczaj ludzie starsi są zdziwieni, patrzą ze zdumieniem albo z politowaniem. Młodzi to jacyś tacy bardziej tolerancyjni.
Ale miałam 4 pozytywne reakcje, które zapamiętałam.
1 w poradni, gdy pewna starsza pani pomogła mi się zawiązać. :P
2 w kościele, gdy jedna pani ustąpiła mi miejsca - a starsza ode mnie - a później pomogła mi się odwiązać - i zabrała ode mnie szmatę i ją pięknie złożyła :D
3 - moja sąsiadka - nota bene mama Rafała i Pawła Królikowskiego widząc mnie gdy, ja głupia :!: wybrawszy się na zakupy z Zosią targałam ją na rękach bez chusty a brzuchem pchałam wózek z zakupami powiedziała, że koniecznie muszę kupić sobie taką chustę do noszenia dzieci bo jej synowej koleżanka we Warszawie taką posiada.
i po raz pierwszy to chyba jak we wakacje gdy Zosia była w poradni zobaczyła mnie pielęgniarka i powiedziała "Ale fajne" i tak się serdecznie uśmiechnęła.
Ale często słyszałam, że będzie mieć krzywy kręgosłup, że się udusi i w ogóle to jestem jakaś wyrodna matka.
Taaa a jak wiozę małą we wózku i drze mi się bo nic nie widzi i chciałaby na rączki to nie jestem wyrodna :?:
I teraz tak sobie przypomniałam - po raz pierwszy gdy odważyłam się wyjechać z miasta pojechaliśmy z mężem do Częstochowy w sierpniu z 2 miesięcznym naszym skarbem. I dzięki kieszonce przeliśmy całe centrum. Tam nikt się nie patrzył ze zdziwieniem. I w dodatku spotkałam drugą mamę z chustą...
Także reakcje ludzkie u mnie bardziej na plus. :jump: