-
Ja byłabym wdzięczna za każdą uwagę bo mistrzem w motaniu nie jestem ale... tylko i wyłącznie jeśli pomoc by wyglądała tak jak robi to np. demona ,bo jeśli ktoś by mnie opieprzył albo z góry powiedział, że wiązanie jest tragiczne zniechęciłby mnie tylko do dalszego działania...
Sama nie zwracam uwagi bo po 1 nie ma komu a po 2 nie jestem w tym specjalistą
-
ja zwracam, ale staram się to robic bardzo delikatnie, w sumie to bardziej podpowiadam co można poprawic :)
-
Ja też bym się ucieszyła gdyby ktoś mnie zaczepił i poprawił, radząc przy okazji jak poprawić wiązanie - byle z uśmiechem i uprzejmie:)
Ale szanse wielkie nie są, w mojej okolicy inną chustomamę widziałam raz;-)
-
Jako nówka chetnie przyjęłabym życzliwą radę. Zwłaszcza w takim tonie, o jakim pisze demona. Myślę, że zaoferowanie tzw. dobrej rady w sposób możliwy do przyjęcia (a i tak zawsze jest ryzyko, że zostanie odrzucona) jest dużo trudniejsze niż bycie jej adresatem
-
Ja dziś zwróciłam uwagę, co zważywszy na mój staż chustowania zakrawa na pewien absurd :oops:. Ale:
- wyraźnie mnie o to poproszono w toku dłuższej rozmowy z zaczepionymi przez mnie dwiema baaaardzo młodymi mamusiami
-i one, i ja miałyśmy zamotane kieszonki, przeto materiał porównawczy sam się nasuwał, a kieszonkę akurat mam opanowaną całkiem, całkiem :razz:
- i tak odesłałam je do instruktorki (nie ma za co, gingerr:ninja:...) oraz do forum :-).
Przeto czuję się usprawiedliwiona.
-
a moj mlody, lat 11, wypalil do mnie ostatnio na widok mamy z wisiadlem "Przeciez tak sie nie nosi!!!" ze swietym oburzeniem i domagal sie ode mnie glosno zebym jej uwage zwrocila. :oops: musialam dyplomatycznie tlumaczyc, ze kazdy nosi jak uwaza i to, iz mz jest niezdrowe dla dziecka nie oznacza, ze wszyscy musza nosic jak my. Katem oka widzialam, ze wisiadlowej mamie uszy urosly do rozmiarow sloniowych wiec mam nadzieje, ze sie sama zainteresuje tematem co tez ta wariatka opowiadala :bduh:
-
mnie "oczy bolą" ale nic nie mówię, bo sama bym się pewnie wkurzyła na wstępie że się ktoś obcy czepia ;)
ale jak coś to zawsze jest opcja zaproszenia na najbliższe spotkanie klubu kangura :P
-
Sama mam na koncie kilka "baboli" i rzadko podchodzę do innych zamotanych mam (kilka razy zostałam potraktowana jak powietrze), a już pouczać to bym się nie odważyła. Ale fakt, oczy czasami bolą, oj bolą.
-
a teraz sobie wyobrazilam, ze podchodze na ugietych nogach do slabo zamotanej dziewczyny, mowie konspiracyjnie szmata lata, szmata lata, potem lapie sie lewa reka za prawe ucho, robie zeza, krzyzuje rece na brzuchu, piersi i glowie jednoczesnie, potem podskakuje na prawej nodze i zastygam w bezruchu w reakcji na odzew
ciekawe, czy przyjmie ewentualna pomoc? :-?
-
w pierwszym odruchu pomyślałam, że chciałabym, żeby mi powiedziano jeśli coś robię nie tak - omniebusem nie jestem, ostatnio koleżanka mi coś podpowiedziała i bardzo sie cieszę, że czegoś nowego się nauczyłam/dowiedziałam i stosuję, raz zobaczyłam swojego gigant babola dopiero na zdjęciu i byłam zła na męża, że mi nie powiedział. W razie co się zaczerwienię i powiem, że to tylko na chwilę albo co innego i dlatego akurat złe wiązanie mi wyszło (jak ostatnio, kiedy wiązałam na 5 minut na marynarkę). Ale...
1. Ostatnio pokazywałam w parku chustonówce jak się mota, przeszła koło nas kobitka z kilkulatkiem, nie zatrzymując się powiedziała, że za mocno dociągam pod nóżkami i poszła. I im bardzoej o tym myślę, tym jestem wścieklejsza na takie zwrócenie uwagi - bo teraz nie wiem, czy ona była jakkolwiek kompetentna czy po prostu sobie tak powiedziała (gdyby sama miała zachustowane dziecko, to trochę co innego), czy rzeczywiście coś źle robię, nie dała szansy się dopytać, nawet nie zdążyłam na nią spojrzeć. No mogła się baba na chwilę zatrzymać, powiedzieć, a, ja też noszę, fajna sprawa, ale wiesz, jednak przy tych nóżkach itd. Wtedy byłabym wdzięczna za radę.
2. Niedawno byłam w zagramanicznym sklepie, gdzie pośród różnych różności sprzedają też chusty. No i baba, której pytałam o coś kompletnie innego, na moje wykończenie tybetańskie, że na pewno mi nie wygodnie, i że oni to robią inaczej. No i się wściekłam - bo raz, że uwielbiam wykończenie tybetańskie, dwa, że jest mi z nim super wygodnie, trzy, że co babie do tego.
Wniosek - wszystko zależy od tego jak. No bo, widzę po sobie, to całe chustonoszenie wyzwala w człowieku jakąś dumę i poczucie wyższości - ja to robię lepiej, weszłam do grona wtajemniczonych i WIEM, i jak mi ktoś zwraca uwagę tak, jak opisałam to powyżej, to nie wiem, na ile rzeczywiście coś robię nie tak, a na ile uwaga została rzucona ot tak sobie, żeby pokazać że zwracający uwagę WIE.
Wisiadłom nie zwracam uwagi, co najwyżej tych, co jeszcze nie weszli na tę drogę mówię, żeby omijali, albo mówię dlaczego ja nie - ale to znajomym a nie na ulicy, znajomym mieszkającym za oceanem, którzy wkleili zdjęcia bardzo małego wtedy dziecka w chusto-torbie napisałam o wypadku uduszenia, który był chwilę wcześniej, podkreślając że sama noszę i temat mnie zajmuje, oni na to, ze już usłyszeli swoje od mamy, i że to było zupełnie co innego - bo nie tej firmy... No to ja im, że oni na pewno wszystko wiedzą, też to, co pod tym linkiem gdzie napisali na co zwracać uwagę przy noszeniu w takich torbach. Strasznie to trudne, bo właśnie - jak pisała Vernea - "wszystkie dzieci nasze są" i każdy czuje się w prawie zwrócić dowolnej matce uwagę na dowolny temat, że źle robi.
-
ja nie zwracam uwagi bo mi głupio i nie czuję się kompetentna. już wystarczy że kilkoro znajomych nosi bo my nosimy i to ja ich uczyłam wiązać i teraz czuję się odpowiedzialna za wszelkie niedostatki...
poza tym miałam kiedyś taką sytuację od drugiej strony, kiedy to mnie pani zaczepiła i powiedziała że mam źle zamotanego Grzesia. Nosiłam wtedy już długo, on sam siedział, miałam go w 2x z rączkami wyciągniętymi. Ponieważ odkąd zaczęłam nosić spotykałam się z uwagami, że za zimno w nóżki, że się udusi w chuście, że na pewno coś go uciska, więc na kolejne hasło że coś źle z chustą od razu się najeżyłam... więc się nie wdawałam w dyskusję i pani też nie była nachalna (potem się zastanawiałam czy to nie ktoś stąd :ninja: i żałowałam że nie naciągnęłam na dłuższą rozmowę). nie pamiętam żeby mi wtedy było niewygodnie i żeby Grześ latał mi jakoś specjalnie... ale po pierwszym szoku i najeżeniu podociągałam trochę chustę, starałam się poprawić no i tak jak mówię... żałuję że nie podyskutowałam dłużej.
jednak to doświadczenie czyni mnie ostrożną w zaczepianiu innych bo wiem jak się mogą poczuć w pierwszej chwili...
edit: chyba mam tak jak jul: trzeba umieć zwrócić uwagę, bo nigdy nie wiadomo czy osoba zwracająca wie co mówi czy nie. może jakby mi ta pani powiedziała: "dzień dobry, jestem doradcą chustonoszenia i wydaje mi się że ma pani trochę za nisko zawiązaną chustę..." to pewnie inaczej bym zareagowała. a tak to faktycznie myślę o sobie jako o tej wtajemniczonej i co mnie tu ktoś będzie upominać :D
-
ja tez pewnie mnóstwo błędów robię, poza tym ostatnio Adas tak sie wije i probuje wygladać że czasem jak na dwór wyjdę to już przed klatką muszę chyustę poprawić ale mimo to jak widzę totalnego babola to staram sie zwrócić uwagę, najpierw kontakt wzrokowy żeby wyczaić czy nie zostanę pogoniona, później zagaić ze ja też noszę i zwykle jest ok. Ostatnio byłam z samobiezna Kamilą na Dniu Ziemi i spotkaliśmy pare zamotaną troszke hmmm... wisiadłowo zagadałam, poprawiłam na co tatuś stwierdził "no właśnie tak tu chodzimy i chcieliśmy spotkać kogoś kto nam pomoże" :D
na wisiadła nie reaguje chyba ze mnie Kamila zapyta to pewnie troche za głośno swoją opinię i uzasadnienie wyrażam ;)
-
Ja chcialam tylko powiedziec, ze bardzo mi sie podoba to, co napisala jul.
-
duzo zalezy od sytuacji. tak na ulicy bym nie podeszła pouczac, ale jakby sie rozmowa wywiązała, to moze cos tam bym podpowiedziała.
ja tez bez lustra nie lubie wiązać, bo nigdy nie wiem czy jest równo itd. zwłaszcza na plecach.
pamiętam jak mi kiedyś kobitka w autobusie zwróciła uwagę ze za luźno młody. A to syt kryzysowa była.
no był za luźno- szmata nowy len prosto z pudła, sztywna deska - idealne zawiązany girasol został obchaftowany tuz przed wyjściem :hide:
no i w dodatku młody zasnął a wtedy zawsze się luzuje- a ja w autobusie na siedząco nie miałam jak poprawić - musiałam koszmarnie z tym wyglądać :)
-
A ja mam tak, że zawsze jak wychodzimy zaplątani, to się z jednej strony obawiam, że ktoś skrytykuje wiązanie, a z drugiej byłabym naprawdę wdzięczna za konstruktywne rady, dlatego proszę, jak mnie ktoś w Krakowie zobaczy w Ellaroo Larae i uzna, że coś mogę poprawić, to proszę śmiało:).
A dodatkowo, jesteśmy z mężem na tym samym poziomie wtajemniczenia, plączemy równie często, więc sami się czasem poprawiamy (tu dociągnij, tu poluzuj, tu nóżki nierówno...), takie dwa zdane na siebie bidaki:)
-
Ja chciałbym, żeby ktos zwrócił mi uwagę na źle zawiązaną chustę. Sama pewnie też bym kogoś zaczepiła, ale tylko w chuście, nie wisiadle. Jeśli w chuście, to przecież jest szansa, że ktos forumowy:)
-
jeśli chodzi o wisiadła to warto miec kilka argumentów dlaczego nie warto w nich nosic dzieci
jeśli chodzi o powiązania z forum, niekoniecznie zamotany rodzic musi od razu uczestniczyc w życiu forum, znam dwie motające które się u nas nie udzielają i nie mają takiej potrzeby
-
I ja bym była wdzięczna za porady.....cały czas wybieram się do krakowskiej famigi czy innej chustowej kawiarni, ale jakoś trafić nie mogę. Na razie jeszcze nikogo nie spotkałam w źle zawiązanej chuście (jak na moje oko), ale sama ucieszyłabym się gdyby ktoś parę rad mi udzielił jeśli uznałby, że coś jest nie tak. W końcu nie chodzi o moje ego ale o zdrowie malucha. Takie ot moje osobiste zdanie.
-
No cóż... drażliwy trochę temat... ja nie miałabym nic przeciwko uwadze co do mojego motania, aczkolwiek sposób w jaki ktoś udziela rad i pouczeń jest w takich sytuacjach kluczowy... dzisiaj widziałam na naszym osiedlu mamę (po raz pierwszy) w jakiejś takiej dziwnej pseudo kółkowej chuście (ki diabeł??? nie wiem...)- ramię na szyi (mało wygodnie), nie naciągnięta w ogóle (mało komfortowe dla dziecia), musiała cały czas dziecko rękoma podtrzymywać (więc jaki sens "chusty"?)- ale nie podeszłam, bo primo: byłam na towarzyskim spotkaniu, secundo: widziała, że my z chustami, i nie podeszła = brak zainteresowania... ale jak jeszce raz spotkam to pewnie zagadnę ;) i może podszepnę to i owo...
-
ja reaguję ale bardzo delikatnie. Nie spotkałam sie z negatywną reakcją