Też uważam że ten wątek nie ma nic wspólnego z pieluchowaniem. Jakimkolwiek.
Wersja do druku
Też uważam że ten wątek nie ma nic wspólnego z pieluchowaniem. Jakimkolwiek.
Pondo zgadzamy się z Tobą, ja i mój mąż.
Ja mojemu przedstawiłam temat wielo jeszcze w ciąży, sam potrafił wskazać plusy, nie rozumiał tylko mojego szału na wybieranie wzorków, dziwił się, że formowanki są kolorowe jak i tak ich nie widać ;) Kuba przez pierwsze 3 tyg był na pampkach, bo nie mieliśmy jak suszyć i jak już warunki się zmieniły to mąż mnie mobilizował żeby wyciągnąć tetrę pomimo tego, że mieliśmy jeszcze zapas jednorazówek. Ostatecznie Kuba od 4 tyg życia nie miał na sobie jednorazówki :D na początku trudno R. było ogarnąć co jest do czego (ogarniał tetrę z otulaczem), nazw nadal nie zna, ale zmienia pieluchy, myje tylek, po kupie to nawet jak ja przewijam to on bierze Kubę pod kran żebym ja nie dzwigała. Sam opatentowal system spłukiwania kupy przy użyciu biczy wodnych i jest z tego dumny :D Kuba jest mega sikaczem (za to kupę robi co kilka dni) więc dziennie tych zmian pieluch jest sporo. Mężowi zdarza się zagapić ze zmianą, a Kuba nie krzyczy nawet jak body są mokre po pachy ;) ale R. nie ma problemu z przebraniem. Nie wyobrażam sobie, że ojciec miałby nie uczestniczyć w przewijaniu czy innych brudnych czynnościach przy dziecku, bo się brzydzi, no błagam.. Dla mnie też wycieranie tyłka czy ulanego mleka nie jest przyjemnością. To, co pisze urkye to dla mnie jakaś totalna abstrakcja...
A reszta rodziny -szwagierka1 się.dziwiła, ale zaakceptowała i kieszonkę umie zmienić, szwagierka2 stwierdziła, że jej by się nie chciało tak bawić, teść nie wierzył, że będę prała a teraz chyba dumny jest, zwłaszcza, że jego kolega odkąd zobaczył wielo u Kuby za każdym razem się zachwyca jakie to super, moi rodzice też są za, tylko zmieniać jeszcze się nie rwą, choć pewnie jakby musieli to by zmienili.
powiedz mu ze nie zyczysz sobie zeby twojej corce slimaczyły sie wargi sromowe, zeby miala wieczne infekcje prowadzace do zgrubien skory i wiecznego świądu. i ze jak ma ochote to niech założy pampka (tu wrecz mu takiego dla dorosłych) na 2 godziny. z milutkim usmieszkiem- jesli tobie kochanie sie jajka nie zagotują to spoko, zakladaj jej pampersy dwa na dobę.
:P
Forum go nie zmieni na pewno. Idąc tropem popełniania błędów przy wyborze dochodzę do wniosku, że zanim się z kimś związałam powinnam mieć jakieś dziecko do wypróbowania jakie będzie miał podejście w tym temacie. No niestety nie znałam go na tej płaszczyźnie :hide:
Komentarze typu "masz co brałaś" z pewnością mi nie pomogą, ale już kilka argumentów które mogę mu przedstawić (za które bardzo dziękuję), a które może nie przyszły mi do głowy mają szansę coś zmienić. A może dowiem się, że każdy facet tak ma i nie warto przebijać głową muru. Tak czy siak dziękuję za wsparcie i zrozumienie. Miałam się komu wyżalić na mój wielo los który zresztą sama sobie zgotowałam :duh: Próbowałam to, jak piszesz, załatwić z nim, ale moje argumenty do niego nie docierały, nie zawsze da się każdego przekonać do swojego zdania.
Jezu, ale masz trudnego nicka:)
Te moje posty raczej nie były do Ciebie, tylko tak puszczone w okolicę tematu.
Gdybym miała Tobie cokolwiek radzić, to ja porozmawiałabym z mężem na temat częstotliwości zmiany pieluch, a temat wielo bym odpuściła. Myślę ,że zdrowie dziecka jest ważniejsze niż wydane pieniądze na pieluszki, ale to przeciez wiadomo.
Tak jakoś wyszło z tym nickiem, niefortunnie dość ale już tak zostanie ;-)
No właśnie tak, jak wcześniej też niektóre dziewczyny radziły, myślę żeby na razie odpuścić mu wielo ale próbuję mu mówić że pieluchę (każdą, wielo czy pampka) zmieniać trzeba max co 3 godziny ale to jak grochem o ścianę. On nie powie że uważa inaczej bo... nie poda argumentów za swoim postępowaniem tylko nie odezwie się a kolejny raz zrobi tak samo. Oczywiście najważniejsze jest zdrowie małej ale na nie między innymi wpływ mają pieluchy i tą chemia którą w nich wciskają. W drugiej strony starszą córkę w nieświadomości wychowałam na pampkach i póki co nie widzę negatywnych skutków.
Chyba muszę nabrać dystansu do duetu mój mąż i wielo. Spróbuję jedynie bez emocji powtarzać mu jak mantre jak ważne jest to dla małej i dla mnie. Może się przekona do nich.
Najpierw przekonaj go do zmieniania córce pieluch. Zapytaj, czy chce z dzieckiem w szpitalu siedzieć jak będzie miała ZUM?
Szuka wymówek. Moja obecnie 4 latka od 3miesiąca na wielo, pierwszy zum i zapalenie nerek miała jak była już dawno odpieluchowowana.
Natomiast najmłodsza 2razy nabawiła się ZUM w czasie lenistwa mego pampkowego i raz tylko w trakcie użytkowania wielo.
I jak to moja pediatra mawia, pieluchy tu mają niewielkie znaczenie a raczej to w jakim czasie zmieniona jest pieluszka z kupą, która u takich maluchów wiadomo wędruje wszedzie nie koniecznie tam gdzie powinna., jak dobrze umyta jest pupa (zwłaszcza okolice cewki) i podatność dziecka. No niestety w 80% przypadków jak nie więcej jest to bakteria e.coli która znajduje się w kupie. A u dziewczynek o zakażenie, chociażby cewkowe nie trudno.
gdzieś był wątek ZUM kontra pieluchy wielo i wyszło na to że zachorowalnosć na ZUM wzrosła odkąd zaczęto używać pampki
a ja nie uważam, żeby koniecznie trzeba było przekonywać męża do zmiany pieluch. Musi potrafić zmienić obojętnie jaką, bo w razie jak zostanie sam to przecież dziecko musi mieć zmienianą pieluchę. Ale ja nie zmuszam do zmiany pieluchy. Kocham wielopieluchowanie i nie zamierzam z tego robić powodu do kłótni. Robi inne rzeczy, usypia, czasem karmi, bawi się, niekoniecznie musi zmieniać pieluchy, niech robi coś innego. Po co szukać tematu do konfliktu, sama znajdź przyjemność w wielopieluchowaniu, będziesz miała mniej problemów.
Nemo ale chyba chodzi też o to, że facet ma problem ze zmianą każdej pieluchy, pampera też nawet jak zostaje z dzieckiem
Nemo ale jak tylko jestem w domu to zmieniam pieluchy. Chodzi o momenty kiedy akurat nie mogę albo nie ma mnie w domu. Wolę żeby używał wielo bo mała źle reaguje na pampki.
Podczytuję ten wątek i chyba powinien on się nazywać "jak przekonać faceta do zmieniania pieluch". Może mu zaproponuj żeby założył pampka na kilka godzin? :twisted:
A tak serio to nie wiem jak go możesz przekonać. Ja swojego przekonałam będąc w ciąży argumentem zdrowotnym i ekonomicznym. Potem ekonomiczny trochę się unieważnił (ale sobie tłumaczę, że tak jest chyba u wielu dziewczyn:whistle:), ale zdrowotny pozostał.
Natomiast zupełnie sobie nie wyobrażam żeby mój mąż nie zmieniał pieluch NASZEMU dziecku. I myślę, że on też sobie nie wyobraża. Może porozmawiaj ze swoim i postaraj się na spokojnie wyjaśnić co i jak.
Dosyć to nowoczesne. Przewrotnie. Kobiety teraz robią wszystko to co kiedyś mężczyźni oraz nadal to co zawsze kobiety. Ja nie robię konfliktu ze zmiany pieluch. Nie wyobrażam sobie, abym musiała robić konflikt , ze zmian pieluch, a mąż argumentowałby ,że robi inne rzeczy!! koło swojego dziecka robi? To jak, peany mamy śpiewać?
Nie jestem typem awanturnika(hahah no...może troszkę) , ale z drugiej strony zapewne nie jestem typem człowieka, stwarzającym sytuacje ,że inni mną pomiatają.
TAK, uważam ,że jak pan mąż robi fochy, powstawałby konflikt, bo wypadło na meża na zmianę pieluch. to TAK zastanawiałabym się, czy mąż ma mnie za kobietę, partnera, czy za sprzątaczkę i kucharkę.
Jak widać niedaleko jednak od zmiany pieluchy do diagnozy małżeńskiej:D:D
wiecie co, nawet nie przyszło mi do głowy że OJCIEC może nie zmieniać dziecku pieluch. to NASZE dziecko, i w zasadzie wszystkie decyzje podejmujemy razem - łącznie z tym, co Mały na tyłku nosi. oczywiście, to ja mam fioła i szukam nowych pieluch w ramach hobbystycznych, ale to już inna sprawa:mrgreen:
Naprawdę każdy facet poradzi sobie z napami, otulaczami, tetrą, ręczniczkami i wkładami. ba, mój TEŚĆ ostatnio był z Małym przez dwie godziny, zmienił pieluchę, dał radę założyć otulacz, wrzucił złożoną tetrę do środka. i jeszcze przepłukał zsikaną pieluchę(?) przed wrzuceniem do wiaderka. może też uważa, że to nasza fanaberia, ale dał radę nie podważać naszych decyzji - mimo że jakieś pampki jeszcze leżą obok wielorazówek i spokojnie mógł facet wymięknąć;) też jestem zdania, że to nie-używanie-wielo to raczej problem komunikacyjny (i nie chodzi mi o to, że ktoś wybrał sobie nie-wystarczająco-dobrego męża) kurczę, nie róbcie z tych facetów idiotów, co nie wiedzą jak. wiadomo, że można czasem coś pomieszać, że czasem coś przecieknie.. a im co najwyżej się nie chce, ale to już kwestia przedyskutowania tego, czy liczy się ich wygoda, czy higiena ich dziecka. bo pół dnia w jednym pampersie to za dużo. ja bym naprawdę zapytała, czy chcieliby, żeby im ich siki parowały pod tą pieluchą przez pół dnia i kisiły genitalia.
Dziękuję. Będę mu jeszcze próbowała delikatnie przemawiać do rozumu. Nie chcę wojny żeby nie zarzucił całkiem wielo jako konfliktowego tematu. Generalnie dzięki Wam wiem już że to nie moje widzi misie i będę go dalej przekonywać.
A zupełnie nawiasem znowu kupiłam pieluchę. No to jest silniejsze ode mnie ;-)
ł prał pieluchy recznie na urlopie.wolal to niż tyłek czerwony jak u pawiana u zu.nigdy nie protestował.
klamerka na nos i za ojczyznę ;)
Krypto, histeria przez Ciebie przemawia, albo feminizm :-) niech każdy robi to co lubi, ja przy pierwszym dziecku (aktualnie kobieta 17 lat) też walki odstawiałam, nie było tak dostępnych pampersów jak teraz, bo kosztowały kosmiczne pieniądze, nie było kieszonek, AIO i innych wynalazków. Była tetra i majtki foliowe na tyłek, jak kupiłam Canpolu coś w rodzaju kieszonki to byłam w siódmym niebie, że takie cudo istnieje (zużywały się po ok 10 praniach, folia sztywniała). Takie są teraz udogodnienia i problemy macie, bo mąż nie chce pieluchy przebrać? Jak zostaje sam w domu, MA PRZEBIERAĆ BEZ DYSKUSJI, ale na co dzień kłócić się o takie pierdoły? nie macie większych problemów? szczęśliwe jesteście. I dla wyjaśnienia, nie jestem matką polką z powołania, mam po prostu zbyt mało czasu na bzdury, żeby z przebierania pieluch robić problem... z tego się wyrasta.
No, z feminizmem trafiłaś w samo sedno, ale dlaczego miałoby być coś w tym złego? Dlatego właśnie jest potrzeba istnienia feministek, żeby uświadomić kobietom, że zadania, które od wieków należały tylko do nich (pranie, sprzątanie, opieka nad dziećmi), powinny być dzielone z mężem po połowie, bo kobieta też ma swój rozum i może go wykorzystywać w ambitniejszych sferach życia niż tylko usługiwanie mężowi.
;-) po części podzielam Twój pogląd, ale niestety ględzeniem i często tłumaczeniem nic u faceta się nie wskóra. Trzeba wypracować sobie własne sposoby, proste, łatwe do zapamiętania (cytując). Ja robię tak: T, przebierasz młodemu pieluchę czy robisz...(coś na czym mi zależy), zawsze wybiera to drugie a ja lubię zmieniać kolorowe pieluchy:p jakbym mu kazała, albo jęczała że zawsze ja... to facet głuchnie po jakimś czasie i nic się od niego nie wyciągnie. Nie chcę uogólniać, ale w większości przypadków tak jest, a jak wiadomo że odporny to po co się kłócić, lepiej wypracować inne skuteczne sposoby.
Nie, no tu się zgodzę. Ja też często wolałabym zmieniać pieluchy i zakładać swoje ulubione niż np. wynieść śmieci. :D Po prostu trzeba pamiętać, że nasze dzieci obserwują nas od najmłodszych lat i potem same kopiują w swoich małżeństwach schematy, które wyniosły z domu. Ja np. chciałabym, aby moja potencjalna przyszła córka wybrała sobie faceta, który będzie się udzielał przy dzieciach, tak jak mój mąż. Ale też żeby syn wiedział, że opieka nad dziećmi to tak samo jego odpowiedzialność, jak i jego żony. :)
ty, ale skoro to problem zdrowotny to DLACZEGO on nie reaguje? Ty tez masz sie nie leczyc z ewentualnej grzybicy bo jemu sie podoba albo nie myc tygodniami? (takie przyklady, z dupy trochę ale co tam :P)
Nie ma pampersow i koniec. moze kpowac eko pampki za 3x tyle jak mu smierdza wielo. po problemie :P
Ja nie mam pomysłu jak przekonać mojego... Najgorsze jest to, że w zasadzie przyjmuję słuszność jego argumentów. Mianowicie mamy w domu bardzo złą wentylację. Wilgoć w zasadzie. Zimą przy ciągłym wietrzeniu i kombinatoryce rzadko udaje nam się zbić wilgotność poniżej 50%. Bez kombinatoryki - dopija do 80% . W związku z tym faktem zwykłe pranie schnie dwa dni. Chłonne pieluchy schłyby chyba tygodniami :( Nie sądziłam, że utknę na takiej pierdole :(:(:(
I tak naprawdę nie mam pojęcia jak przekonać męża, skoro sama wątpię czy dam radę cały ten majdan prać i wysuszyć na czas...
Elianka mozesz rozwazyc system mieszany i przynajmniej latem stosowac wielo, jesli macie mozliwosc suszenia na balkonie lub podworku. Przy kupnie uzywek nie bedzie to duzy koszt i ma szanse przez wakacje sie zwrocic ;)
Dlatego tetra jest ok bo szybko schnie.
Ale czasami trzeba się poddać, wilgoć w mieszkaniu imo nie jest też zdrowa, wiec sytuacja wg rzeczywiście patowa.
Chyba tak trzeba będzie zrobić. Bo im więcej prania - tym więcej wilgoci :( Pomogłaby całkowita wymiana wszystkich okien, ale na to nas zwyczajnie chwilowo nie stać...
Suszarka to moje marzenie, ale metraż nie pozwala :/ Naprawdę nie mam gdzie jej postawić. Z tym osuszaczem to jest myśl - obadam sprawę.
Dzięki za inspiracje :*
Dla uściślenia - nie mieszkamy w jakiejś zapyziałej norze w piwnicy tylko w normalnym mieszkaniu w bloku. Poprzedni właściciele mieszkania wymienili okna na nowe i my jak kupowaliśmy to mieszkanie to się bardzo z tych okien cieszyliśmy. Okazało się, że są superszczelne i zamieniły nam mieszkanie w termos :( W zasadzie żeby utrzymać właściwy poziom wilgoci musimy mieć non stop otwarte okna, ale zimą się zwyczajnie nie da, stąd te kłopoty z wilgocią i z suszeniem prania.
Teraz, kiedy okna są pootwierane non stop, wilgotność jest na poziomie 38 % i wszystko jest ok. Czyli zostaje mi tylko wielopieluchowanie latem xD Ale to jest jakaś w sumie myśl! No bo wcześniej miałam z tyłu głowy - albo cały czas, albo wcale...
EDIT: Kurde co to eko-rodzicielstwo robi z ludźmi. Odkryłam własnie, że nie muszę wymieniać okien, bo firma okienna może mi zainstalować same nawiewniki o.O Przez 5 lat mieszkania tutaj nie znalazłam motywacji, żeby to zbadać a zmotywowałam się dopiero namawiając męża na pieluchy dla dziecka, którego jeszcze nie ma o.O
elianka, co do okien, to wiem że producent może wyciąć pewien % uszczelki żeby poprawić cyrkulację powietrza (to taka najtańsza opcja :-) ) a co do motywacji przy dziecku, to ja wymieniam zawsze lodówkę i pralkę:lol:
Mój mąż właśnie robi remont w piwnicy :bduh::whistle:
Żeby nie było do końca OT- dziękuję Wam. Teraz nie ustąpię i będę cisnąć na wielo. I na nawiewniki :wink:
elianka ja też mam wilgoć w mieszkaniu mimo, że wymieniliśmy okna właśnie na takie, które zapewnią właściwą cyrkulację. Niestety zimą kiedy okna zamknięte (bo przy otwartych nie i nie nagrzeję mieszkania, kominiarz mi wmawiał, że to nie jest prawda, że jak otworzę to lepiej nagrzeję i wcale więcej nie zapłacę za ogrzewanie, ale ja w to nie wierzę, no bo też jak otworzyć okna przy dziecku), woda płynie po szybach. Okazuje się, ze to niestety kwestia wentylacji czyli m. in. komina. Mieszkamy na ostatnim piętrze w bloku i niestety nie ma tzw. "ciągu". Byłby lepszy gdyby te otwarte okna...
Używam wielo i suszę na grzejnikach (wkłady bo z otulaczami nie jest źle, a AIO nie używam), a woda jak była na oknach tak jest. Wstawiam takie pochłaniacze wilgoci na parapety, a jak było w tym roku mocno źle to pożyczyłam od rodziców taki osuszacz elektryczny. Ten to poradzi sobie z każdą wilgocią i pewnie gdybym nie miała skąd pożyczyć zainwestowałabym w taki. Polecam. Wydaje mi się, że wielo z taką maszynką nie byłoby żadnym problemem.
Jednak ta wilgoć nas wykańcza (i nie tylko z powodu prania), poza tym przestajemy się tu mieścić i wynosimy się. Nie mogę się już doczekać nowego eM. Oby bez wilgoci ;-)
elianka, rozważcie zamontowanie po jednym nawiewniku w każdym pomieszczeniu. U nas to bardzo pomogło, bo też się z tym problemem borykaliśmy.
edit:I jeśli jest to spowodowane szczelnymi oknami, to osuszacz raczej Wam nie pomoże. Chyba że będziecie mieć go na stałe i będzie chodził non stop, co raczej mija się z celem.
U nas też ostatnie piętro i problem ten sam.
Też tu na wieczność mieszkać nie będziemy, ale na razie tak. Dziękuję za wszystkie rady, jakoś będę suszyć te pieluchy bo mąż się zgodził na nawiewniki a tym samym nie ma zastrzeżeń do wielo. Dziękuję wam :*
A nie ma u Was w bloku suszarni jakiejś? Nawet takiej "nieoficjalnej"? Bo my tak z rok się męczylismy z mokrymi oknami, bez dzieci jescze więc bez wielo, z normalnym praniem tylko, potem wielo nas zmotywowały ;) do szukania rozwiązania, i okazało się, że na poziomie piwnic jest dawna pralnia z wielkim starym grzejnikiem takim rurowym, gdzie co bardziej zorientowani lokatorzy powiesili sznurki i suszą pranie.Gorąco tam więc wszystko schnie błyskawicznie w sezonie grzewczym.Wystarczyło klucz dorobić :).
My używamy wielorazowych tylko jak pogoda jest ku temu odpowiednia - wilgoć w domu mamy czasem na poziomie 87% jak jest deszczowo. Mieszkamy w bardzo wilgotnym terenie niestety. Wielorazowych używam jak można suszyć na zewnątrz i tyle.
Od pampersów nic się małej nie dzieje ale fakt, ze zmieniamy ogromnie często. Mąż po każdym siknięciu młodej pampersa zmienia i zawsze zostawia z gołym tyłkiem jak najdłużej. Mój mąż ma fioła na punkcie trzymania dziecka w pampersach, ale jednak wielo nie używa. Nie wnikam dlaczego nie chce i nie używa-nigdy nie spytałam. Widzę, ze nie chce to nie naciskam - jak on zajmuje się małą to zakłada pampersa (i co chwila sprawdza i zmienia) lub zostawia ją z gołą pupą na podkładzie nieprzemakalnym. Jej zdrowie i komfort są dla niego ważne i widzę, że robi wszystko by o to zadbać a skoro nie używa wielorazówek to widocznie ma jakiś powód. Podejrzewam, ze w lecie jak wreszcie pogoda będzie dobra to przejdziemy na wielo całkiem i wtedy i on będzie używał.