policzyłam - toż to 4 trymestr ciąży jeszcze :)
moja Kalina też tak miała. ba, nadal często tak jest ;) właśnie śpi na ojcowskiej piersi. a Starszak polazł do sklepu z babcią i w nosie ma starych ;) nosić póki chcą! :))
Wersja do druku
policzyłam - toż to 4 trymestr ciąży jeszcze :)
moja Kalina też tak miała. ba, nadal często tak jest ;) właśnie śpi na ojcowskiej piersi. a Starszak polazł do sklepu z babcią i w nosie ma starych ;) nosić póki chcą! :))
My też, my też, my też, jesteśmy takim egzemplarzem rodzinnym. Pierwsze pół roku tylko chusta i tylko z mamą, innych chętnych do noszenia brak. Zosia spała tylko owinięta w szmatę i przytulona do mnie.
Teraz kiedy ma już prawie rok, w ciągu dnia zasypia przy cycu i odkładam ją do wózka na podwórko.
Moja rada: noś, tul, pieść ile się da, bo ten czas szybko mija i ani się obejrzysz, a będziesz mieć w domu raczkującego albo biegającego strusia pędziwiatra, dla którego cały świat jest bardzo ciekawy i trzeba go zbadać. Wtedy chusta przyda się jak będą szły ząbki, czy przydarzy się jakaś choroba.
A komentarze innych osób, no cóż trzeba się pogodzić z tym, że zawsze znajda się osoby, którym nie podoba się to co robimy i są też tacy, którzy lepiej od nas wiedza co dla nas i naszych dzieci dobre;) Jeśli Wam tak pasuje to kij z nimi!!
POWODZENIA!!
to ja powiem z perspektywy dwójki - Damian nie chustowy, mało noszony. niby nie był nieodkładalny i zasypiał w łóżeczku (byleby w naszej obecności) ale do ukończenia 5 roku życia musiałam go wieczorem trzymać za rękę do puki nie zasnął. Maćka nosiłam od początku- wyprosił mnie z sypialni mając niespełna 2 lata.
(teraz mamy mały regres bo poszłam do pracy)
Mało tego teraz Maciek bardzo zadko da się wrzucić na plecy i zwykle na chwile tylko, za to Damian jak zobaczył ze noszę Macka usilnie domagał się noszenia - mając 4 lata!!! i ważąc ponad 25 kg - to dopiero był problem...
Mikarin to możemy założyć Wałbrzyski Klub Nieodkładalnych Chuściochów ;)
moja Oliwka podobnie, odłożona pośpi może 20 minut? i to i tak duuużo... i musi być cisza maksymalna, która rzadko u mnie w domu gości, bo mój prawie dwulatek musi oczywiście penetrować cały dzień całe mieszkanie ;) no i jego pokój mu niestety nie wystarcza ;)
natomiastw chuście Oliweczka moze spać... i spać.... i wtedy żadne hałasy jej nie przeszkadzają;)
tak więc- taki typ , typowego Noszeniaka :)
Moje Mała w dzień też śpi wyłącznie w chuście :lol:
wcześniej zasypiała czasami na spacerze, ale teraz cyrkluję tak, żeby pory drzemek wypadały w domu, wtedy wkładam Ją do chusty i mam czas dla siebie, bo zasypia momentalnie, a przy tym i mnie i Jej jest błogo :love: odłożyć się Jej nie da, uśpić inaczej również. Ale i mnie i Jej jest tak dobrze, więc mam gdzieś mnóstwo durnych komentarzy kojarzących mi się z tresurą:hide:cieszymy się tymi ulotnymi chwilami kiedy możemy być tak blisko..to przecież minie szybciej niż nam się wydaje.. Noście się na śpiocha również i olej wszystkie komentarze! :D
Moja córcia uwielbia chustę - pomaga na najgorsze przebodźcowanie i niemożność zaśnięcia.
przed SNEM WŁAŚCIWYM NOCNYM czasem trzeba ją trochę pochustować żeby zasnęła. W dzień podobnie.
Ulżyło mi po przeczytaniu Waszych wpisów :) Moje 3-miesięczne Maleństwo też jest nieodkładalne. I ciągle słyszę, że sama nauczyłam i że jak tak dalej będę go nosić to będzie jeszcze gorzej (?). Bo przecież nie można "cały dzień" nosić dziecka. A co miałam zrobić jak odkładałam i Mały nie płakał tylko wrzeszczał? Zostawić go tak? Tego sobie nie wyobrażam. Brałam więc na ręce, przytulałam i tak sobie siedzieliśmy/chodziliśmy. Najgorsze dla mnie było to, że przez to nie miałam jak zjeść, ubrać się czy w ogóle cokolwiek zrobić (hmm przez ten okres żywiłam się głównie herbatnikami ;) Aż do momentu kiedy nie wpadłam na pomysł noszenia Maleństwa w chuście. Teraz oboje jesteśmy zadowoleni, jesteśmy blisko i mama ma ręce wolne :) Mały nawet pośpi troszkę sam jak go odwiążę i położę w chuście (i tu znalazł się czas na ubranie się czy umycie głowy). Tylko nadal wysłuchuję, że jak można tak uczyć dziecko noszenia i to w chuście, trochę denerwujące ale staram się nie zwracać już na to uwagi. Grunt, że nam jest dobrze :)
miałam nieodkładalnego egzemplarza do 6 miesiąca. Do 10 mca zasypiał tylko na rękach. I co? dobrze mi z tym ;) oczywiście z perspektywy czasu :) owszem, NIBY są dzieci, które same zasypiają i najlepiej jeszcze przesypiają ciurkiem 12 h w nocy, ale... jeśli Twoje dziecko potrzebuje CIEBIE, Twojej bliskości, to gadanie osób trzecich puszczaj mimo uszu...
Mikarin, i troszkę więcej pewności siebie - jeśli TY wiesz, że Twoje dziecko jest szczęśliwe i błogo sobie śpi, to na gadanie o wózku i szkodliwości noszenia w chuście:evil: przygotuj sobie jedną, dwie riposty :) pewna pani kiedyś mnie przestrzegała że z autopsji wie, że dziecko w chuście się udusiło... więc dociekliwie dopytałam, czyje dziecko (nie umiała odpowiedzieć) w jakim wieku (też nie) i..okazało sie ze "autopsja" znaczy że gdzieś słyszała :P
i uwierz mi, to budowanie poczucia bezpieczeństwa i bliskości rodziców procentuje!!!
Efcia, już zaowocowało. Kubusia uspałam i śpi sobie teraz na łóżeczku. Umyłam głowę :love: nareszcie, ale cały dzień w chuście śmigaliśmy. teraz mi dziwnie, jak jestem bez Kuby na sobie :P
A co do riposty: babka mojego chłopa deo mnie: "Szykujesz sobie, kornela, ciężki los. Ciężki!" (a propos, że dziecko ciągle w chuście). Na co odparłam:
"Tak powtarzają wszyscy, oprócz tych, co dzieci wynosiły..." Słowem się nie odezwała :vagen:
Pocieszające to, co tu piszecie;-). Moja córka coraz częściej zasypia w chuście. Wieczorem już właściwie tylko tak. W sumie zasnęłaby też noszona po prostu na rękach, ale w chuście jest o wiele wygodniej (nam! chociaż jej pewnie też) i dużo szybciej to zasypianie idzie.
Chociaż czasem odzywa się we mnie jakiś głupi strach, że już tak zawsze będę ją usypiać :roll:. Chyba muszę się go ostatecznie pozbyć :mrgreen:. W sumie oboje z mężem lubimy ją nosić. Taka nasza przyrośnięta huba:love:.
Twoje dziecko jest jeszcze malutkie - dzieci, które potrafiły spać same zostały zjedzone przez tygrysy :lol:
Moje wprawdzie nie sypia w chuście, ale przy cycku :bfing:. a ma już 5 miesięcy. pilnuję tylko, żeby po najedzeniu się i zaśnięciu wyciągnąć jej cycka z dzioba, jej starczy jak jest przytulona do piersi i tak sobie drzemkujemy i po 2 godziny. przestałam się tym przejmować, przynajmniej sobie filmy pooglądam:applause:. Z czasem pewnie "nauczy" się drzemać sama, wieczorem już tak jest od 2-3 miesięcy: zasypia po kąpieli przy piersi, ja się ewakuuję z łoża i mam czas dla siebie.
Pogodzić się z tym jak moja córka śpi pomogła mi lektura Searsów "Zasypianie bez płaczu" - bardzo mądra książka, szczerze polecam! Odkąd ja jestem spokojniejsza, ona też zaczęła lepiej sypiać... ;)
Nie będziesz nie będziesz - pewnego dnia zaśnie w ramionach jakiegoś przystojniaka ;)
Ale serio - jażeli Wam ale naprawdę WAM - tzn tacie i mamie - to nie przeszkadza, to wszystkim kij w oko i kawałek szkła, Wasze dziecko, Wasza radość ze wspólnych chwil... Chociaż może być chwilami ciężko z i być może mając na stanie np ząbkującego płaczliwego roczniaka będziecie przeklinać dzień w którym weszłyście na forum ;) ale dziewczyny WSZYSTKO mija! A wspomnienia tulącego się w chuście zasypiającego maleństwa - bezcenne...
Róbmy swoje :)
Karmiąca, ale zbieram jak dają na zapas i jak sobie w końcu urządzę imprezę to się urżnę w trupa ;) albo dwa trupy...
Syna tak usypiałam, w chuście łażąc w kółko po pokoju w środku nocy ;) córce wystarczy dać pierś w paszczę...
WIęc przy synu mnie bolały plecy, przy córce biodro na którym jestem zmuszona pół nocy leżeć:lol:
Też miałam zupełnie nieodkładalny egzemplarz tak gdzieś do 4-5 miesiąca. A jeszcze się wtedy nie nawróciłam na noszenie, więc możecie sobie tylko wyobrazić, co się działo. I dokładnie tak jak piszą dziewczyny z czasem było coraz lepiej. Dawałam radę ewakuować się z łóżka i zrobić obiad. Teraz jest luzik ze spaniem, bo mały daje się odpakować z chusty/wyjąć z wózka, rozebrać z kurtki i czego tam jeszcze, przenieść do łóżka i śpi sobie smacznie bez problemu. A na wspólnych dziennych drzemkach to sobie przynajmniej sporo książek przeczytałam. A teraz czas na lekturę jest luksusem, którego nie mam.
to my dołączymy:)
moja Gwiazdka właśnie śpi jak aniołek, a zasnęła ledwo zaczęłam nas motać:omg:
oj, oj, ... a moja niuńka chusty na oczy nigdy nie widziała (bo my dopiero teraz indoktrynujemy się;) ), a do 3 msc. wyjść z pokoju bez niej nie mozna było, czasem nawet obok mnie spać nie chciała tylko na rączkach. by coś w domu zrobić w nosidło ja wkładałam i popitalałam np. z odkurzaczem.
bałam sie, że rozpieszcze, chiałam od początku "wychowawać", pytałam kogo się dało, co robić: pieścić czy uczyć samodzielnosci - zostało przy umiarkowanym;) pieszczeniu i bardzo sie cieszę - sama wyrosła, potrzebowała bliskości i poczucia bezpieczeństwa w obcym, nierozpoznawalnym wzrokowo świecie. a ja? ja ciesze się jak wariatka, że nie byłam głupia, że mądrze (tak myślę;) ale może głupia jestem i sie mylę;) ) zdecydowałam!
głowa do góry:) pamiętaj! dobro zawzse wraca i jest zaraźliwe - okaż miłość i ciepło swojemu dziecku, a ono będzie potrafiło w dorosłym zyciu dalej je przekażać:)
mój tak miał, teraz w chuście nie zaśnie chyba że chory i nie ma siły przed nią uciekać :P