U mnie to raczej wychodzi w zależności od sytuacji. Niestety, tutaj się zgodzę, młode mamy są wiecznie pouczane przez starsze panie w komunikacji, ciotki, teściowe, matki, koleżanki, siostry i Bóg wie jeszcze kogo. Nie raz mnie panie "ze stażem" molestowały np. wlaśnie w autobusie dlaczego dziecko ma czapkę taką a nie inną, dlaczego nie ma rękawiczek w zimie (a młody miał ręce pod chustą cieplusieńkie), a że właściwie to MUSZĘ to MUSZĘ tamto. :duh:No szału można dostać.
Kiedyś jakaś pani przez całą drogę z centrum na ursynów d... mi truła, że dziecka nie wolno nosić w pionie przez pierwsze pół roku jego życia:duh:Wręcz próbowała wymusić na mnie przyrzeczenie, że to ostatni raz. Przesiadłam się, a ta lazła za mną jak rzep.:evil: Nie docierało, że mi jej rady nie są potrzebne. Że nie miałam ochoty rozmawiać na ten temat:duh:
Więc jeśli widzę, że jakaś mamusia wyraźnie jest zainteresowana to próbuję jakoś zacząć rozmowę. Czasem się udaje, czasem nie. Generalnie jak jakaś rozmowa się nawiąże, złapiemy jakiś kontakt to temat zostaje rozwinięty, coś tam podpowiem. Ale naprawdę różnie to bywa. A jak się mijamy na ulicy, a ten ktoś ma masakrycznie zamotane dziecko to jednak często nie poprawiam:hide: Zazwyczaj ten ktoś jest tak dumny z tego, że nosi, że moje uwagi mogłyby odnieść skutek odwrotny od zamierzonego:|