Na to liczę. :) byłam kiepsko przygotowana,bo na biegu i z zaskoczenia..w ogóle nie byłam przygotowana na dzień z Lilką. :)
Wersja do druku
Na to liczę. :) byłam kiepsko przygotowana,bo na biegu i z zaskoczenia..w ogóle nie byłam przygotowana na dzień z Lilką. :)
Ja też podziwiam! Osobiście to ja bym chyba nie dała rady i nie poszła, chociaż...kto wie. Czasami jak mus to mus :)
P.S. Chusta jest jak zbawienie :)
Owszem jest zbawieniem :) chyba bym nie dała rady bez niej :P
Super :)
U nas (w bibliotece) przychodzą czasem studentki z dzieciaczkami, które często nie chcą pomagać mamom w nauce (czyt. drą się wniebogłosy) - w tedy wkraczamy do akcji, zajmujemy się troszkę dzidzią, a mama w tym czasie szybko przegląda czytelnię :) A jak naszych władz nie ma to i zniżka na ksero jest ;)
bardzo ale to bardzo Cie podziwiam, i podziw też dla pań nauczycielek. Nie musialy być tak wyrozumiałe, swoją drogą to myslałam ze nie można z dzieckiem do szkoły.. (choc nie wiem w sumie co to za szkoła)
no właśnie, podziwiam dzielną mamę!!!!
u mnie na uczelni podejrzewam, że nikt by się nie zgodził na zajęcia z dzieckiem (w bibliotece na mnie z dzieckiem w chuście na plecach patrzyli na mnie conajmniej dziwnie, w czytelni jest taka cisza, że jakby córcia cokolwiek powiedziała, to by mnie wywalili). egzamin to co innego, byłam na takim z Kostką w kieszonce, która oczywiście ulała na chustę, pewnie wyczuła moje nerwy :( ale grunt, że zdałam....
Tak na prawdę wszystko da się zrobić i jakoś ze sobą pogodzić,trzeba tylko wybierać drogę na której stoją życzliwi ludzie :)
Oj... mnie od października też to czeka :( właśnie tak sobie myślę, że mnie z synkiem na zajęcia na pewno nie wpuszczą :( i chyba nie miałabym odwagi :( Ale może się mylę, może jednak spróbuję (pewnie zdarzy się nie raz,że nie będę miała wyjścia).
Nie wiem, czy to się u mnie sprawdzi z tymi życzliwymi ludzmi. Dziś byłam na uczelni i pani w dziekanacie użalała się, jaki to maluch biedny, ściśnięty, jak mamusia męczy takie maleństwo. Mam nadzieję, że wykładowcy bardziej światli mi się trafią:roll:
Brawo Gajgo, podziwiam odwagę i determinację. W ten sposób pokazujesz nauczycielom, jak bardzo zależy Ci na skończeniu szkoły - zamiast na wagary, to Ty dziecko na bary i w szkolne ławy. Gratuluję i życzę żebyś tego nie zmieniała :D
Fajnie się czyta tę historię :)
Brawa dla Ciebie :)
Gratuluję-niezłą szkołę życia przeszłyście :).
A nie mogłaś powiedzieć? że jak jej tak bardzo szkoda malucha to proszę bardzo tu Pani ma pieluchy,tu mleko dla dziecka,ja tu go zostawiam,no bo przecież dziecka męczyć nie będę Pani tak się użala nad nim to się Pani pozajmuję odrobinkę.:) szybko by zamknęła twarz.
Ja akurat spotykam się z pozytywnie nastawionymi ludźmi do chusty(niestety tylko w szkole) np.Moja wychowawczyni(biologia) która z resztą też dzieciata,wręcz mnie pochwaliła,że dobrze robię dziecku,że w chuście,że świat poznaje,że trzeba hartować :P i jakoś to będzie lecieć grunt,że z biologii układ rozrodczy mam już zaliczony ahahaha :D
Tak, ja już przy córci nauczyłam się odpowiadania, tylko wiadomo jak to jest, nie chcę do siebie zrazić na starcie, bo jak podpadnę nie takim tekstem, to później będzie ciężko :( A i prawda, że kiedyś usłyszałam, że proszę się zastanowić, bo albo dziecko, albo studia, w życiu nie można mieć wszystkiego... :/ więc wolę już w ten ton nie uderzać. Ale jak się chce, to się da :) także jestem zdeterminowana, damy radę :)
Poza tym teraz mam kierunek bardzo "dzieciowy", bo pedagogika/eduk. wczesnoszkolna i przedszkolna :) więc i wykładowcy powinni być życzliwi :)
Ja wczoraj też byłam w szkole z dzieckiem... z tym, że ja tam na praktyki studenckie ;) A na studiach nie raz i nie dwa Franek ze mną bywał - i egzaminy w chuście przeżyliśmy, i dziekanat kilka razy, i seminarium, o wykładzie nie wspomnę :) Jeszcze mam rok przed sobą i jakoś damy radę, chociaż staram się Franka zostawiać z kimś, nawet jeśli to koleżanka na korytarzu ;) Franek, dzięki temu, że od maleńkiego wśród ludzi, to teraz jest dzieckiem b. towarzyskim i zupełnie niebojaźliwym :)
Ale doskonale wiem, jaki to stres, że zaraz będzie krzyk w tej ciszy...
o tak...ten krzyk jest najgorszy i nie wiesz gdzie masz się schować,czy wyjsc czy cokolwiek :P
wiecie co...czytam i sie zastanawiam czy zabrac brzdaca na egzamin czy nie...ale chyba wezme...
choc nie chce by wygladalo, ze na dziecko zaliczenie chce-eh...
ale w domu to sie zaryczy :(
Ja z Matkiem też na ćwiczenia, wykłady i egzaminy w chuście biegałam :) Fajnie to wspominam chociaż teraz października się obawiam bo zaczynam nowe studia (dziennie) i pierwszy tydzień będę bez niego. Dopiero jak poznam plan zajęć to zadecyduję czy będę dojeżdżać na zajęcia czy mieszkać w Toruniu z nim. Ech...
martita szczerze powiedziawszy nie rozumiem argumentu, że nie chcesz żeby to wyglądało że chcesz "na dziecko" zaliczyć. Jak się nauczysz to nikt tak nie pomyśli.
mam jednego wykladowce co mi tak powiedzial przy Rysiu :(
no i masz racje w zasadzie...ale obawiam sie ze stres do tego jakies napiecie to maly bedzie plakal to dodatkowe emocje i...eh nie wioem czy to lepsze od ciaglych mysli 'czy juz placze czy nie...' :(
Gratulacje Gajgo!
Kurcze, ja mam w drugą stronę. Zastanawiam się czy można iść z dzieckiem zajęcia poprowadzić ;) Bo niby plan jest tak, że się z mężem wymienimy opieką, ale czasem są sytuacje losowe. Młoda zazwyczaj w chuście śpi, ale jak nie to już będzie gorzej. Pewne jak sie sytuacja taka zdarzy, jednak odwołam.
W każdym razie nie obraziłabym się jakby na zajęcia przyszły mamy (lub tatowie) z dzieckiem. Choć wiem, że części niestety przeszkadza nawet fakt, że dziewczyna w ciąży :( Tak więc, Gajgo nauczycieli też tylko pozazdrościć :)
Martita,ale jeśli idziesz z dzieckiem to nie po to,żeby zaliczyć bo masz ładnego bobasa i też niei dlatego bo chcesz zaszpanować,"o Patrz ja mam dziecko jestem na wyższym levelu" ;) tylko dlatego,że masz sytuację podbramkową i nie masz z kim zostawić,tak się zdarza..a ten wykładowca co Ci tak powiedział,pewnie sam dzieci nie ma i prawdopodobnie ma z tym jakiś problem.
Jeny jak mnie tacy ludzie wku**denerwują.No jak można powiedzieć tak kobiecie,no jak się pytam? :/ agrr.
A poza tym dupek(za przeproszeniem) jakby raczył zauważyć nie leserujesz,tylko chcesz przychodzić,mimo że mogłabyś zostać w domu z dzieckiem i się wypiąć.
Sheana..trzeba przyznać ,że ciało pedagogiczne mam niesamowite pod tym względem,oj trzeba :P