współczuję...dobrze że już po wszystkim:)
ja będąc w 4 miesiącu ciąży z chorym zębem spędziłam 8 godzin na lotnisku:( brrrr......potem zamiast do Pyrzowic polecieliśmy do Balic...oj, ciężko było...
Wersja do druku
współczuję...dobrze że już po wszystkim:)
ja będąc w 4 miesiącu ciąży z chorym zębem spędziłam 8 godzin na lotnisku:( brrrr......potem zamiast do Pyrzowic polecieliśmy do Balic...oj, ciężko było...
Linda, współczuję serdecznie, ja bym chyba oszalała w takiej sytuacji, a Ty twarda kobieta jesteś :)
nawet najlepsza babcia nie zastąpi rodziców. ta najmniejsza kruszynka moze tego nie odczuje, ale w starszym dziecku może się wytworzyć uczucie porzucenia przez rodziców, bardzo trudne do wyeliminowania przez całe nawet dorosłe życie :(Cytat:
Zamieszczone przez gmmazur
jak dobrze, ze szczęśliwie dotarliście jednak do domku. odpoczywajcie i cieszcie sie spokojem w PL ;)
a ja pamiętam jak na którymś "awanturniczym" wątku pisałaś, że nie chce ci się wracać do Polski...
prorokinią wtedy byłaś! :lol: :lol: :lol:
fajnie, że już jesteście :D
do zobaczenia w czwartek nad stawami kellera?
przyniesiesz zachwalane bamberoo do pomacania i potestowania?
jak sobie wyobraziłam te godziny oczekiwania z dziećmi na samolot, to aż mi się słabo zrobiło...
dobrze że już jesteście :D
Linda, nie ma co sie rozklejac. Gdzie Twoj duch przygody? Mialas tylko jedno naprawde male dziecko ze soba :D, nie ma co upadac na duchu, uszy do gory. Bylo - minelo i wspominac jak przygode :)
Tez nie rozumiem ludzi nie probujacych nawet nauczyc sie jezyka kraju, w ktorym mieszkaja.
Podroz juz puscilam w niepamiec :wink: Teraz delektuje sie rodzina, ogrodem, sloncem, hej jest fajnie :D
Linda, ależ miałaś przygody, ale bez chusty czu MT to ani rusz, też już wiem coś o tym :) Witaj w Warszawie :) W ten czwartek akurat się nie spotkamy, będziemy się pakować i jedziemy nad morze. No i nieodłączym bagażem będzie Dream Carrier dla mnie (plus MT od Mamy_Trójki :)) i Manduca od Vegi :D Będzie bosko. Miłego pobytu, a jak długo będziesz w PL?
Gosia, to widze, ze z malym stosikiem jedziesz :wink:
My bedziemy w PL na pewno do konca roku, a potem to zobaczymy, gdzie nas wiatr zawieje :D
fajnie :) do zobaczenia w czwartek :)
Linda,jesteś wielka.Byliśmy z Sarą nad morzem i czasem trudno było sobie z nią poradzić.W wózku histeria,w foteliku histeria + bezdechy,a w MT taka szopka,że już jej więcej nie wsadziłam.W wózku niech sobie krzyczy,ale w chuście to jakoś tak głupio.Nie wyobrażam sobie lecieć gdzieś samolotem,chyba musiałabym się upić :lol:
o rany.. wspolczuje.
ja coprawda ostatnio z tobolami jezdzilam tylko pociagiem do rzeszowa, potem do skierniewic, tak czy inaczej bez chusty sobie tej podrozy nie wyobrazam
Dzisiaj byla moja mama, Orlando juz zdrowieje, dzisiaj mial apetyt. Podczas gdy mama opiekowala sie malym, zbierala z chlopcami wisnie w sadzie, ktore potem moj dzielny Oscar drylowal... ja rozpakowalam 42 pudelka... Uff, ledwo teraz zyje, czuje kazdy miesien w swoim ciele, nogi mi odpadaja... Dzisiaj bylo zero chustonoszenia, za to pieknie ufarbowalam Florke.... :)
Narazie odechcialo mi sie podrozy samolotem... :)
:love:Cytat:
Zamieszczone przez Linda