ja czuje dopiero teraz jak mam do noszenia duze dziecko, wczesniej tak do 13kg wszystko było super :)
Wersja do druku
ja czuje dopiero teraz jak mam do noszenia duze dziecko, wczesniej tak do 13kg wszystko było super :)
ja zaczęłam nosić, jak Misiek ważył 7 kilo. miał 3 miesiące...... :lool:
ja jakiś wrażliwiec jestem w takim razie, ale różnice czuję ogromne między chustami,
są cierpliwe, są takie które nagradzają tylko najlepsze wiązania... no każda jest inna dla mnie
jedwab i wełna to jak dwa inne światy, ale są też różne wełny, czuję różnicę w różnych splotach bawełnianych też,
każdą chustę trochę inaczej się dociąga, trzeba się z nią poznac, no i nosi inaczej/różnie rozkłada ciężar na ramionach
W ogóle myślałam, że to takie pytanie-żart.
Rety, ale zacofana jestem...
Wy tutaj Lana, wełna a ja antigue hoppka chce dla przyszłego synka kupuć. Nie kupować?
Dajcie linka na tę Lanę.
Buuuu....
Mam w domu nati jamajkę i nie mam tej chuście nic do zarzucenia:-) Doświadczeń więcej nie mam :-(
Czuję:) Zwłaszcza jak po Hani noszę Damiana. On jest "testerem" do weryfikacji, która chusta najlepsza pod względem nośności:)
Wrzynają mi się chusty z jedwabiem Didka. Muszę bardzo starannie zawiązać. A jak już porządnie zawiążę to świetnie nosi prawie każda.
bardzo lubię z lnem, bo Damiana właściwie nie czuję na plecach.
czuje i to sporą
mam kłopoty z kręgosłupem od lat więc każdy kilogram robi różnicę - mimo że mam ich dopiero 8,5 do noszenia :P
ja tez myślała że różnicy za wielkiej nie ma, ale co ja tam wiem... mam tylko natke, super sie nosi i dociąga ale innej jeszcze nie miałam ;) baaardzo mi sie inka podoba ;) z wyglądu przynajmiej, bo jak nosi to nie wiem
A ja juz zaczynam czuc roznice.
Dawno nie nosilam w naszym ukochanym aare, bo musialam nowosci wyprobowac i sie troche zdziwilam. Dziecko mi wagi nabralo;) A chlop tylko w MT chce nosic, bo mowi, ze tak mu najlzej.
Odkurzam wątek, bo niespodziewanie miałam okazję dosłownie dzień po dniu odświeżyć sobie wiązanie dwóch kompletnie różnych gałganów. W obu przypadkach ta sama sytuacja, czyli pomoc / instruktaż dla niedoświadczonej acz chętnej mamy
Dzień 1.: bawełniane indio z tych grubszych. Sama radość i ogólny zachwyt, w mig wszystko jak należy podociągane i stabilne, a chustowana dama 3-miesięczna, więc wypadało się przyłożyć.
Dzień 2., czyli dziś, w warszawskim ZOO: samoróbka z cienkiego płócienka, dosłownie prześcieradło. 9-miesięczna dama z filozoficznym spokojem znosiła nasze wysiłki, uwieńczone sukcesem, ale trudno mi powiedzieć, na ile trwałym - bo jak indio wydawało się samoczynnie wiązać i układać, tak prześcieradło wydawało się dokładać wszelkich starań, żeby jeszcze gdzieś się zwinąć, podłożyć nie w tę stronę, sfaflunić i uciec.