masuje cie z oddali :lol:
wlasnie czy to nie czas na meza by poniosl?
Wersja do druku
masuje cie z oddali :lol:
wlasnie czy to nie czas na meza by poniosl?
Bedzie dobrze,teraz wypoczywaj i pisz jak sie czujesz itd.
Jaśnie Pani jak najbardziej udzielaj się dalej na forum, ja tez bardzo lubię Cię czytać!
No i oczywiście życzę szybkiego powrotu do zdrowia, skutecznej rehabilitacji żebyś mogła jeszcze choć troszkę ponosić.
Mialam to samo, wlasnie jak corka miala okolo 1,5 roku. Dyskopatie mialam juz wczesniej, w ciazy nic nie czulam, bo wiezadla sie rozciagnely, a po prostu codzienne dzwiganie klocka sie nakladalo, nakladalo i w koncu zadzialalo. Glownie chodzilo o wyciaganie z lozeczka, bo wtedy musisz sie schylic do prawie 180 stopni i podniesc ciezar na wyciagnietych rekach. Os obrotu takiej dzwigni przypada na dolne kregi ledzwiowe. Z dyskopatia powinno sie podnoscic ciezary z pozycji kucznej (ale jak to zrobic podnoszac dziecko z lozeczka albo wanny???? :? ).
Przeanalizuj sobie, co masz nie tak - moze jeszcze przewijak za nisko. Samo noszenie w chuscie wlasnie mysle, ze wcale nie zaszkodzilo najbardziej - bo jak chusta dobrze zalozona, to wymusza prostowanie plecow i wzmacnianie miesni kregoslupa (w tym takze miesni brzucha). Na rehabilitacji te same miesnie Ci beda wzmacniac.
U mnie skonczylo sie na 3-tygodniowym turnusie w sanatorium, bo prawde mowiac mialam juz dosyc powtarzajacych sie atakow dyskopatii, ktore mi utrudnialy codzienne zycie. Pierwszego dostalam w wieku 23 lat....a ten z dzieckiem - jak mialam 30. Pisze o tym dlatego, ze wtedy lekarz przekonal mnie do kompleksowego zajecia sie kregoslupem "raz a dobrze". Powiedzial, ze na ten czas musze sie wylaczyc z domu, a zajac tylko soba, bo inaczej to nie ma sensu. Wiec mialam rozpisane codziennie rano i popoludniu rozne zabiegi i gimnastyki (bylo to w innym miescie, wiec nie maglam na noc wracac do domu). W kazdym razie zwrocil uwage na to kompleksowe podejscie i robienie tylko jednej rzeczy w jednym czasie. Skutki odczuwam do dzisiaj - minelo 15 lat, a ataku dyskopatii nie mialam wiecej! Na zywo moglam sie przekonac, ze ten lekarz mial racje, jak jedna dochodzaca "z miasta"na zabiegi kobitka, juz w niezlej formie byla, jak po weekendzie wrocila zlmana w pol - bo musiala wieszac firanki :evil: Zaczynali wszystko od poczatku.
Mogliby Ci jakims manualnym zabiegiem teraz sprobowac wcisnac dysk z powrotem, ale przez co najmniej kilka dni powinnas robic NIC, calkowicie sie wylaczyc z normalnej aktywnosci ( w tym na razie z noszenia dziecka w chuscie) - wtedy masz szanse na w miare trwale cofniecie sie dyskopatii. A potem jeszcze pochodzic na zabiegi z domu.
odpoczywaj, pisz i zdrowiej szybko :)
Oj bidulko, tak mi przykro to czytac :cry:
Jezeli ciebie pocieszy to co napisze, to ja tez od 18 roku zycia mam co jakis czas nawracajace ataki dyskopatii, najgorszy mialam 6 lat temu, tez wyladowalam w szpitalu, bylo to w Wwie, w przeddzien Wigilii, keidy na Swieta przyjechalismy do Polski. Rok pozniej, juz w UK mialam drugi atak, pielilam pomidorki w ogrodku i zle sie schylilam.... Bardzo mocne leki, lezenie plackiem przez 3 dni, potem cwiczenia. Kiedy bedac w ciazy z Orlando kupilam chuste, mama na mnie nakrzyczala :evil:
Jaśnie Pani zanim przeczytałam ten wątek, mówiłam mojemu tacie jak to podnosiłaś Lusię i zahaczyłaś o żyrandol...
współczuję,bo musi Cie bardzo boleć...trzymaj sie dzielnie!! będzie dobrze :) pozdrawiam
wiem, że boli baardzo, ale to minie i wszystko bedzie OK :thumbs up:
najbardziej Ci jednak zazdroszcze, że Ty sobie motniesz nastepnego chuscioszka kiedyśtam.... a ja bede juz za jakiś czas na zawsze weteranka w spoczynku :cry:
TRZYMAJ SIĘ WIEC CIEPŁO i myśl o przyszłości :wink: :kiss: :beat:
GORĄCE CAŁUSY i KOFANIA masz od nas!!!!!!!
jasnie pani, na pewno dobre czasy jeszcze wroca, a poki co pisz jako chustonoszka chwilowo w odpoczynku (do glowy mi przyszlo, ze na noszkach, ale to glupie :)))
I ja też miewam dyskopatie i rozmawiałam z wieloma fachowymi osobami - trzeba by faktycznie porobic cwiczenia na kręgosłup, aby gorset mięśniowy pleców się wzmocnił i aby lepiej trzymał kręgi, żeby sie nie przesuwały.
jasnie pani przede wszystkim dobrego kreglarza znalezc!!!!!
Ja w Grecji znalazlam kobiete, ktora jest kreglarzem i super nastawia kregi nam wszystkim.
Lacze sie w bolu!!
dzieki za wszystkie głosy pocieszajace i wszystkie rady :thanks: :thanks: Dzis juz jest duzo lepiej. Od juztro zaczynam poszukiwania jakiegos fizjoterapeuty, zeby mi masarze zrobil i cwiczenia jakies pokazal. Kuzynka sąsiadki niestety nie moze sie podjac leczenia mnie, bo nie ma stolu do masarzu :cry:
Tytul watku raczej odnosil sie do nienoszenie juz Luski, bo bestia za ciezka najwyrazniej :cry:Boje sie, zeby to nie nawracalo juz. Szkoda, bo ona mimo, ze ciezka to mlodziutka jeszcze i motac sie lubi :cry: :cry: Ten atak nastapil przy nauce wiazania plecaka jordana i chociaz Luska grzecznie lezala na moich plecach to ja jakos tak niefortunnie reke do tylu sobie wykrecialam :cry:
Jaśnie Pani przede wszystkim bardzo się cieszę,że lepiej się czujesz a mój tato co na to?? :lol: nie no spokojnie nie mówiłam tego przecież jako sensację, śmiał się :) poza tym wiele rzeczy go nie zdziwi, ja też przeróżne doświadczenia przerabiałam :lol: :lol: :lol:
życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia
qrcze, Jaśnie Pani naprawdę współczuję, ale nic w przyrodzie nie ginie ;P zawsze są jakieś dobre strony, czasami po prostu tylko słabo widoczne ale zawsze są,
wierzę że niebawem wrócisz do formy a chuścioszek nawet nie zorientuje się że Mama miała zawias :D
DUUUUŻO ZDRÓWKA,
trzymam mocno kciuki za wyzdrowienie ,na pocieszenie- a propo że w przyrodzie nic nie ginie - zaraziłam dwie mamy chustonoszeniem - jedna w ciąży , a druga z 7 tyg.Mateuszem - i mu mówiła do wózeczka -mamusia kupi ci chustę kochanie :heart:
współczuje ... i życze szybkiegto powrotu do normalności :)
Dominika, dbaj o siebie!
Luśka, to kawał kobity jest i moze faktycznie pass na jej noszenie??
Jestem przekonana, ze Twoja intuicja dobrze Ci podpowiada. Rób tak, zeby bylo dobrze.
Wylecz się, wykuruj i postaraj o nowy PRZYCZYNEK do noszenia :wink:
Dobrze, że już lepiej :) Szybkiego powrotu do pełni sił życzę!
A tu dowód na to, ze walniety dysk to nie zadna przeszkoda do noszenia :D
Rodzinka do nas sie zjechala i naucyli mi dziecko wyłazic z wozka na spacerkach :evil: Przejechala w wozku pol drogi na targ staroci, czyli okolo 4 km, i tyle jej wystarczylo :evil: Na nózkach tam nie mogla chodzic, bo ludzi jak mrówków, wiec ja do AMC i zaraz zasneła, tak, ze musialm ja tak cala droge powrotna jeszce niesc. W sumie okolo 3 godz w nosidle, a moje plecy w stanie niepogorszonym :lol: :lol:
http://quick.holdthatpic.com/images/268314.jpg
Free image hosting by http://www.holdthatpic.com/
jakie szczesliwe malenstwo :)
badz ostrozna mimo wszystko, nie?