Z tym cmokaniem w czółko mam tak samo :) Jak ktoś patrzy dziwnym wzrokiem... zaraz całuję mojego Smyka :) Zresztą często go tak w chuście cmokam :)
Wersja do druku
Z tym cmokaniem w czółko mam tak samo :) Jak ktoś patrzy dziwnym wzrokiem... zaraz całuję mojego Smyka :) Zresztą często go tak w chuście cmokam :)
Jak szłam kupić test ciążowy to Sarę zamotałam,choć już rzadko ją noszę.Samej mi się śmiać chciało.
Ja również lubię zwracać uwagę ludzi, nie wiem czemu ale zawsze myślę, że mi zazdroszczą, też pewnie by tak chcieli ale...
Ja pochodzę z małego miasteczka, swoją osobą zawsze zwracałam uwagę na siebie, rzecz jasna nie celowo, tak jakoś wychodziło, a to ubiór, a to znajomi, a to coś tam, mniejsza z tym. Jak się przeprowadziłam do Łodzi stałam się bardziej anonimowa i wsiąkłam w tłum, a odkąd nosimy się z Matysią znowu czuję te spojrzenia, no i mogę świecić :twisted:
ja jestem mega nieśmiała, z tych co to nawet na plaży najchętniej w dżinsach i swetrze by leżała :lol: :lol: :lol:
ale jesli chodzi o motanie to proszę bardzo 8)) ,uwielbiam w miejscu publicznym wyjmowac chuste i ostentacyjnie wiązać się i oglądać miny przechodniow :wink: bezcenne :D
Ja też lubię w ten sposób propagować noszenie w chuście - wydaje mi się, że taki przykład więcej działa niż namawianie ludzi. Zresztą sama zainteresowałam się chustami dlatego, że je zobaczyłam w MultiBabyKinie (może te osoby, które tam były też są na tym forum).
A co do motania się przy ludziach to zazwyczaj nie ma z tym problemu, choć im bardziej się staram, żeby wyszło, tym więcej błędów robię. A raz po tym, jak przekonywałam koleżankę, że "On to uwielbia", zrobił popisową awanturę na całą okolicę, jak go wiązałam. Bywa i tak...
A ostatnio nawet mój mąż odważył się zamotać chustę w miejscu publicznym :high:
to widzicie, ja się jakoś nie boję spojrzeń innych, ale motanie publicznie jakoś mi nie leży.. jakoś mam przekonanie, że jeśli chcę komuś pokazać np. jak weronisia lubi chustę, to będzie płakać, albo jakoś źle ją zawiążę i będzie cyrk. a już jak chcę okazać wiązanie na plecach... na razie preferuję wiązanie w domku i niech się patrzą na zamotane dziecię..
ja się tylko zastanawiam kiedy spowoduję wypadek samochodowy
szczególnie taki, gdy zagapiony rowerzysta wpadnie pod koła auta
nigdy nie lubiłam zwracać na siebie uwagi
teraz to uwieeeeeeelbiam :D
ja lubię w Lublinie się motać publicznie,wyjmować chustę i nakładać ją,wtedy robię to ostentacyjnie :wink: ,bo mam nadzieję,że trafię wtedy na jakąś chustomamę.
a w swoim mieście to robię to bezmyślnie, po prostu potrzeba i tyle,niech się gapią ile wlezie.i tak zawsze skupiam się na poprawnym motaniu,nie ludziach.jeden wyjątek,to jak widzę jakąś ciężarówkę,to zawsze głaszczę Marię,całuję,ona się śmieje-wiecie na zachętę :D
hehe Magda1980 mam podobnie jak Ty,jak idę z dziećmi i widzę kobietę w ciąży to jakoś tak bardziej chce mi się Anię tulić w chuście :D a w ogóle czasem mam taki odruch,że sama polecam chustę jakiejś innej mamie,może dlatego,że żadnej mamy chustującej w moim mieście nie widziałam a może dlatego,że to naprawdę rewelacyjna sprawa...sama nie wiem :D
Miedziana, ja dopiero zaczynam z chustą, ale spojrzenia ludzi już dają mi w kość. Najgorzej czułam się, gdy wybrałam się z Małym autobusem do centrum (z wózkiem bym się nie odważyła). Miałam wrażenie, że wszyscy ludzie się na mnie gapią, a do tego zastanawiałam się, kiedy mój Antoś zacznie płakać (jak na złość nie chciał zasnąć). A tu żadnej drogi ucieczki... Już sobie sprytnie wymyśliłam, że jak zacznie płakać, to wysiadam na najbliższym przystanku. Na szczęście nie płakał, szczęśliwie dojechaliśmy na miejsce, a ja stwierdziłam, że mam lekką paranoję. I teraz sobie obiecuję, że się nie będę przejmować. Zobaczymy, jak mi to wyjdzie w praktyce :)
Moim zdaniem wiele mam wózkowych patrzy na nas nie z wyższością, co z zazdrością - też by chciały, ale same nie chcą się do tego przyznać :DCytat:
Zamieszczone przez kam.xt
Pchają te wózki i myślą w duchu "ale zajebista sprawa taka chusta... "