Hopp Antiqua!
Gruby, niemodny...ukochany :)
Hopp Antiqua!
Gruby, niemodny...ukochany :)
Ulubione i niesprzedawalne: indio czarno-białe, starowinka, krótka tylko na prosty plecak ale cudna jest :love:
i kółkowa nati toscania, a zielony to w ogóle nie mój kolor :lol:
Macie tak, że jakiś element stosiku (specjalnie tak to ujęłam, żeby nie było, że koniecznie musi to być chusta) jest dla was niesprzedawalny? Jeśli tak to co to jest i dlaczego akurat to?
Zacznę od siebie: dotychczas nie przywiązywałam się do chust. Z pewnym dystansem czytywałam dotychczas komentarze o tym, że coś jest niesprzedawalne. Nie mam dużego stosiku, ale może właśnie dlatego bez przerwy mi ewoluuje. Większość tego, co miałam, sprzedałam żeby kupić coś innego. I oto ze zdziwieniem odkrywam, że na stare lata dochowałam się pierwszego elementu niesprzedawalnego: mojej pięknej kółkowej Kalahari, szytej przez Myrrę. Klocek zrobił mi się ciężki, kręgosłup mi już solidnie protestuje przy noszeniu na jedno ramię, a nie potrafiłabym chyba jej sprzedać. Jest idealna pod każdym względem - koloru, długości, nośności, wygodnego ramienia, flanelkowatej miękkości.
Wychodzi na to, że u mnie niesprzedawalne z sentymentu jest to, co jest idealnie dobrane do mojego gustu i potrzeb. Z definicji nie będzie to chusta pierwsza, ale kolejna, taka trafiona w dziesiątkę.
Mam jeszcze dwa chustoMT, z których co najmniej jeden, jeśli nie oba, mają szansę wejść do tej kategorii... I tylko nie wiem, co będzie, jak będę chciała sobie coś następnego kupić ;)
zbyt mało jeszcze miałam chust, żeby coś uznać za niesprzedawalne:( choć o każdej nowo nabytej tak myślę:) do czasu, aż chwyci mnie za serce kolejne cudo... i już kombinuję, co sprzedać.
za malo chust mialam chyba...
pierwszy paris pozyczony, drugi sprzedalam, curacao tez sprzedalam (aczkolwiek z zalem!)
jak na razien ie wyobrazam sie rozstania z avatarowym indio, kupilam je dla kolezanki i tyle kolo niej łaziłam ze mi je oddała :D
a ja sprzedałam w wakacje swoją pierwszą: Nati sunset, i nie mogę sobie tego wybaczyć. Zwyczajnie mi jej brak. Była piękna, świetnie złamana, mięciutka. Kolory jak dla mnie idealne i żadna inna jej nie pobije. Mam teraz Inkę, którą uwielbiam, ale jest zbyt "spokojna" zwłaszcza w taką paskudną jesień. Sunset zawsze poprawiała mi nastroj ilekroć na nia spojrzałam. Teraz pozostaje mi oglądanie jej na zdjęciach. Ja niestety o niesprzedawalności tej chusty dowiedziałam się już po fakcie :cryy:
niesprzedawalny jest:
chmt z pierwszego naszego nairoba
elipsy kaszmir jedwab przynajmniej do czasu az wynosza wszystkie planowane niemowlaki :lol:
z reszta - sie okaze ;)
nie umiem sprzedaż ŻADNEJ z pomocy do noszenia, w której moje dzieci były noszone. za małe/ za duże sprzedaję bez problemu. Tych w których nosiłam nie umiem. za bardzo mi się kojarzą z miłością. Może jak te kobiety z plemienia Hmong powinnam odcinać pasy przed sprzedaniem nosidła po moim dziecku? ale czy wtedy udało by mi się je sprzedać ;)
nie przywiazalam sie do niczego poza kaszmirem naturem no moze jeszcze nino antracytem :P
Pawie :love:
Jak na razie to zinka nie oddam. Jak kupię inkę to też ze mną zostanie :)
pawie. bo świetnie noszą i bo ich już nie produkują.
a ja planuję 3 dziecko
a ja nie potrafię w ogóle się zostać, więc postanowiłam ograniczyć kupowanie. z obecnych chust sprzedać mogłabym jedną, ale dawno jej nie widziałąm (pożyczyłam), więc nie wiem co będzie, jak zobaczę.
mam drugą, w której rzadko noszę, ale to była moja pierwsza i nie mogę, no.
wszystkie są piękne i wszystkie przelotnie macam, jak mi w ręce wpadną i się napawam.
a! sprzedałam jedną. bo w domu miałam już drugą rozmiar dłuższą.
Wszystko co mam jest niesprzedawalne.Nie jest tego jakoś dużo specjalnie,ale każda chusta ma swoją historię i swoje przeznaczenie.Zostają dla potomnych,albo dla kolejnego chuściocha,jeśli się przydarzy;-)
ja mam w stosiku raptem 3 chusty i Mt, ale jednej z nich napewno nie sprzedam i zostanie dla córci, jest nią Girasol - korale jarzębiny, kocham ją miłością wielką, choś wolałabym żeby była ciut dłuższa ma 3,7m, ale cóż miłość wybacza błędy:)
Tez tak mam... gdy wystawiam cos na sprzedaz to zal mi serce sciska..taka dziwna jestem:hide: Sa takie rzeczy, ktorych sie nie pozbede: pierwsze indio Orlinka (lila z bialym), bo mam tyle milych wspomnien, psling chocomint, bo jest niesamowicie piekny, wygodny i czuje sie noszac w nim wyjatkowo; moje pierwsze bamberoo, dwustronny material Ume... materialu tego nigdzie juz sie nie dostanie, a mam tez tyle fajnych wspomnien, poza tym nosze nadal w tym mietku; chusto MT od Danny, bo jest to najwygodniejszy mietek w jakim nosilam :D nino z welna kobalt, ktore zafarbowalam.. bo super miekkie, wygodne i Oscar mnie prosil, abym dla niego zostawila...indio kaszmir natur... bo to taki Chateau Neuf du Pape jesli chodzi o chusty... a z wiekiem jeszcze bardziej zyskuje na wartosci...i cos tam, cos tam jeszcze, ale nie moge sie zdecydowac co:omg:
na pewno nigdy się nie pozbędę mojej pierwszej tkanej chusty, tęczowego pasiaka od "la poche a kangourou" . dostałam ją w prezencie z okazji narodzin Zośki od przyjaciółki. gdy mi ją dała, popłakałam się ze szczęścia i wzruszenia (ach, te hormony;-)). ma dla mnie ogromną wartość i jako jedyna jest dla mnie niesprzedawalna, choć obiektywnie patrząc mam/miałam w stosiku lepsze chusty.
Na razie nie sprzedam żadnej - dzieci są w wieku bardzo chustowym :) Zostaną na pewno na zawsze: chusty od Męża, MT Katmandowilczy by Marta-la kupiony od Odynki
mająszansę zostać: kupfer (bo używam jako szalik), pawie (te ostatnio kupione od Ilonsy są na prawdę niesamowite i mają jakąś mega pozytywną energię), pierwsza i druga - girasole (pierwsza bo pierwsza a druga, bo w niej najwięcej nosiłam córkę). Pewno coś jeszcze :)
Acha - no i nie zostaną sprzedane te, które należą do specjalnej kategorii "pożyczalne lub dawalne rodzinie" :) To jedwabie i inne, które się spodobają :)