A, no ta jasne, jeźdźcie, wypoczywajcie, ile się da! I na zapas, skoro to tylko przerwa remontowa:) Zdam Ci szczegółową relację!
Wersja do druku
A, no ta jasne, jeźdźcie, wypoczywajcie, ile się da! I na zapas, skoro to tylko przerwa remontowa:) Zdam Ci szczegółową relację!
gratulacje! my tez zaczynalismy malymi kroczkami, najpierw wiazanie w domu, potem do ogrodu, a potem na spacer. sliczne zdjecie malucha:)
gratulacje:)
ja też niedawno pierwszy raz wybrałam się z malcem na dłuższy spacer:) przyciągaliśmy spojrzenia:)
Gratuluję :applause:
Dzięki
Gratuluję !
Piękne uczucie...znam je :D
niesamowite uczucie,prawda?
pamiętam nasz pierwszy spacer...
miłego noszenia i samych cudownych doświadczeń
Pogratulowac!przeczytałam z przejęciem, bo sama sie przygotowuje do debiutu...
Pozostało mi jesczze tylko...urodzic, bo chuste juz zakupiłam. Dziecko tez juz zrobione oczywiscie, hehe, jeszcze ze 3 tyg.
Powodzenia i dalszych sukcesów!
Nasz debiut, choć okoliczności nie były miłe wspominam jednak z wielkim sentymentem. Józinek miał 5 tygodni i był chory, mega katar i okropny kaszel. Baliśmy się zapalenia płuc i szpitala. Doktor, który przyjechał do nas na wizytę domową nakazał jak najwięcej pionizować, oklepywać, itp. Wychodząc był pewien, że wróci nastęnego dnia i wypisze skierowanie do szpitala:cryy:. Chustę mieliśmy już w domu, pożyczoną, cudownie mięciutkie indio z wełną (swoją drogą dzięki małgosiu:lol: raz jeszcze), ale jakoś patrzylam wciąż na nią nieufnie. Byłam pewna, że motanie absolutnie mnie przerośnie:duh: Wizja szpitala mnie zmobilizowała. Przekopałam się przez to forum po raz kolejny, przejrzałam mase linków, które dziewczyny wrzucają, obejrzałam jakąś chorą ilość filmików na youTube'ie i w końcu Józio schował się w kieszonce:mrgreen: Nosiliśmy prawie non-stop przez trzy doby (bo od razu zmusiłam do zamotania się ojca dziecięcia:p), a szpital rozpływał się powloi na horyzoncie. Doktor nie mógł uwierzyć, że Józinek się wylizał:lol: Gdy na kolejną kontrolę szliśmy do przychodni Józinek był juz absolutnie zdrowy. A my szliśmy bez wózka:mrgreen: W chuście i w wielkiej kurtce kuzyna;-)
Ale se powspominałam:oops:
Moje pierwsze motanie mleńkiego wówczas Henia odbyło się za pomocą 3 związanych z sobą chust "szali" widząc, że mu się to podoba pożyczyłam hopka, po miesiącu noszenia kupiłam własnego Delhi.
A co reakcji innych, dużo uśmiechu na buziach, niektórzy zaczepiają pytają czy to bezpieczne itd.. ,ale zapewne znacie te pytania ;) o kręgosłup dzidzi, o to czy nie rozpieszczam noszeniem :rolleyes:
Dużo radości mamy z noszenia, bliżej się nie da ...:hello:
Sylvetta trzymam kciuki i daj zna jak będziesz po swoim debiucie :)
gratuluję :-) pięknie wyglądacie!