Powiem ci, że Maks nawet lubi te książeczki, zwłaszcza różowego kota :) Ja też mam mieszane odczucia, ale ważne, że jemu się podobają
Wersja do druku
My mamy mrówki. Mój dwuipółlatek ogląda z zainteresowaniem. Obrazki są lekko humorystyczne, ale bardzo wiernie oddają życie ściółki leśnej. Jeżeli kogoś ten temat bawi- uważam, że świetne. Ta książeczka może zaciekawić życiem w lesie, a potem temat można pociągnąć. Mój synek ma tatę leśniczego, więc ściółka mu bliska:)
Jeżeli chcesz troszkę podejrzeć jak wyglądają ilustracje-www.mrowisko.nk.com.pl - uzupełnienie książeczki informacjami o owadach i ich zwyczajach. Obrazki zaopatrzone są w krótkie wierszyki zagadki- typu policz coś, albo znajdź na obrazku itd.
Moim zdaniem warto:)
Też coś czuję, że młody, jak się już oswoi z nimi, to ze względu choćby na tematykę będzie do nich wracał, ale póki co porzucił w połowie, czemu się nie zdziwiłam, bo też mi nie podeszły te rysunki... no i byliśmy mocno rozczarowany wyglądem karetki choćby (Ne! Ne! Ne! :D)
Zawsze tanio jest tu: http://aros.pl/ksiazka/noc-na-ulicy-czeresniowej
Ale nie wiem czy wystarczająco tanio:)
Dostałam na mailaod ZNAKu kod rabatowy 60zł w prezencie przy zamówieniu za min.150zł - jeśli komuś byłby potrzebny, to podam na pw :)
Ja właśnie wróciłam z dziećmi z biblioteki. Każda z córek przyniosła po 3 książki a ja się tylko cieszę, że za tydzień je oddamy i nie zajmą nam miejsca na półce :ninja:
chyba 40%? ;)
faktycznie :hide:
ach, już samo przeczytanie takiego wyznania działa odświeżająco.
ktosia tu ostatnio (Paskówka?) pisała o poczuciu przesytu. ja też, po tym jak dokonawszy jakiś miesiąc temu kompulsywnego zakupu hurtowego w Arosie, poczułam się co najmniej bulimicznie.
bo gdy przyszła ta wielka paka, przyjemność stopniała. dużo więcej radości sprawia mi kupno czegoś pojedynczego, za to wymacanego (także myślami). i widzę (po raz kolejny), że chłopczykowi mojemu wszystko jest jedno czy z całej serii o Pomelo ma wszystkie czy tylko jednego. i tak wałkowałby najchętniej jedną książkę na okrągło. a poza tym jest coś pociągającego - zarówno w niezaspokojeniu, jak i w umiarze:-)
szaście, mam ostatnio podobne przemyślenia - klikam oczywiście każdą forumową okazję, wertuję księgarnie netowe, śledzę nowości ale coraz częściej odpuszczam zakup - chyba nie tylko moje dzieci mają przesyt ;)
Ja robię najpierw tak - sprawdzam czy interesujaca mnie ksiazka jest w naszej bibliotece, jesli tak, to zapisuję sobie na liscie w excelu z adnotacją, że do wypożyczenia, ew. rezerwuję z bibliotece. Jeśli nie ma to wpisuję na listę chciejstw, którą zanosze do pani biblotekarki i cierpliwie czekam az mi ja kupia:)
Czasem coś kupuję, ale zwykle przed okazjami (urodziny itp.)
a poza tym ja lubię jak widok książki uruchamia wachlarz skojarzeń:-) że tę kupiłam w amoku, na targach, po tamtą Tadzio wyciągnął łapkę w Kredce, a jeszcze inną posiadłam w drodze wymiany z kimś kogo lubię. jak mam 15 książek z anonimowego arosa, to w skojarzeniach jakieś takie rozwodnienie następuje, a do tego generalny deficyt. przynajmniej tych startowych:-), a startowe skojarzenia, wierzę w to nieśmiało, mają też duży wpływ na to jak się potem z takim przedmiotem człowiek dogaduje.
tak sobie myślę od jakiegoś czasu, że muszę się wybrać z dziećmi do Ambelucji - póki co byłam sama, a tak sobie wybiorą co będą chcieć, ale wtedy na bank nie skończy się na jednej ;)
Ano właśnie. Póki to ja jestem w ciągu to pół biedy, ale czasem w ciągu są dzieci. Właściwie wpadają w rozpasany konsumpcjonizm przy każdej wizycie w Badecie. Ponieważ zapowiadam im, że nic (poza upatrzoną potrzebna rzeczą - ostatnio był to prezent dla siostrzeńca) nie kupujemy, one kupują sobie same, za kieszonkowe. Bilans niedzielny: nowy Mysi Domek, książka do mazania o księżniczkach, ćwiczenia z Basią i "Sezon na zielone kasztany" Kosmowskiej. Poddałam się i kupiłam sama dla siebie "Świat według dziadka", a małzonek złapał się za poradnik użycia młotka Widłaka i Pawlaka (dla przyjaciela na imieniny podobno).