:-)
Wersja do druku
U mnie w rodzinie wszyscy na plus, chwalą noszenie. Nawet mama widząc, że Młody marudzi, mówi: "może zawiąż go w chustę"? Miłe to :)
Ostatnio będąc w rodzinnym mieście spotkałam młodą parę z dzieckiem we wózku. Chlopak zwrócił na mnie uwagę i pokazuje dziewczynie, na co ona zniesmaczona: "ale jak to wygląda"?! :frown
Nie wiem, jak wyglądałam. Wiem, że mojemu dziecku było dobrze i spało wtulone, a ja mogłam pocałować go w główkę! :)
No że niby jak? Mój facet oczu od nas zachustowanych oderwać, a jak mały zaśnie to już w ogóle sama słodycz :D Stwierdził,że wózek wózkiem,ale to już nie wygląda tak uroczo,i że woli mamusie w chustach ;) Zresztą jak idziemy to też chustomamy wychwytuje wzrokiem :)
Dziś starsza pani do córci zamotanej w kółkową: "tak sobie podróżujesz zajączku?". Mała miała akurat czapeczkę z uszkami:)
Zazwyczaj jak noszę małą spotykam się z rozczulającymi uśmiechami, wzdychaniami, ochami:)
Oczywiście spojrzenia pełne potępienia też się zdarzają, na szczęście tylko spojrzenia i to niewiele:)
Dziś do mnie w centrum handlowym podszedł pan i mówi, że jest ortopedą dziecięcym i chciałby nam zdjęcie zrobić bo jest zwolennikiem takiego noszenia bo o nóżki szeroko :D
a mnie kilka dni temu na poczcie cała kolejka, chyba z 15 osób przepuściła bez szemrania :) aż mi głupio było i myślałam, że się ze wstydu spale :oops: bo wcale o to nie prosiłam, tylko grzecznie stałam i czekałam
nie wiem, czy to ten wątek ;-)
mąż wysyłając chusty pocztą polską, chce je ubezpieczyc, pani pyta, na ile, on, że na 300złp, pani na to "ZA TE KOCE????"
i jeszcze
6 letnia dziewczynka na placu zabaw, nie odstępuje mnie na krok, w końcu pyta : "czemu go zawiązałaś ręcznikiem?" ja na to, żeby dziecko byo blisko itp i że to chusta,
dziewczynka milczy..., po chwili "a dlaczego takim długim ... szalem?"
poruszające było dla mnie, jak mocno chciała zrozumiec, co widzi
Dziś same mile rzeczy :)
Poszliśmy z Młodym w kółkowej do pediatry i ta jak nas zobaczyła, to pochwaliła, że to bardzo dobrze, że się nosimy. Opowiedziała, że jak sama miała małe dziecko, to chust nie było (przynajmniej takich, jak teraz) i uszyła sobie coś w rodzaju kieszeni z szelkami - taki "plecak" na dziecko. Od razu z mt mi się skojarzyło ;)
Wracając do domu zahaczyłam o plac targowy i jedna sprzedająca aż odwróciła się za mną i zapytała, czy sama potrafię sobie w ten "pas" włożyć dziecko i czy to trudne. Podobno próbowała z wiązaną, ale nie umiała sobie z nią poradzić bez pomocy drugiej osoby.
Na sam koniec, czekając przy przejściu dla pieszych na zielone, spotkałam mamę z dziewczynką może dwuletnią, dziecko w spacerówce. Mama do niej "popatrz, pani ma tu dzidziusia", a dziewczynka się przyglądnęła uważnie i odpowiedziała: "mamo, ja też bym tak chciała" :applause:
Jakieś dwa dni temu jakaś kobieta przystanęła na mój widok i jak przechodziłam obok niej to usłyszałam: "a nie wygodniej byłoby w wózku?..."
Tak się wkurzyłam, że nic nie odpowiedziałam :oops: co jej do tego?!
Poza tym raczej pozytywnie ludzie reagują, choć gapią się niesamowicie :omg:
Dzisiaj rano jedna babuleńka(z 80-90lat) wołała za mną jak szłam z małym w chuście odprowadzić Tosię, że ją mama też tak nosiła :)
Szkoda, że to było tak dawno, i że dla większości osób noszenie dzieci to "moda", trynd, dziwactwo, itp. A przecież to wózki wyparły noszenie, noszenie jest bardziej naturalne....
No ale cóż zrobić - postęp cywilizacyjny i takie tam głupoty ;)
a i jeszcze wczoraj na poczcie chłopczyk z zespołem downa (około 10letni) podszedł do mnie blisko i przyglądał się dokładnie Jeremiemu w chuście :) głupio mi było coś do niego powiedzieć, wytłumaczyć, bo bałam się, że jego matka uzna, że traktuje go jak głupiego czy co... Ale jego naturalna, niepohamowana ciekawość mnie poruszyła :)
zasta :lol::lol: panią by chyba zgieło jakby sie dowiedziala ile takie koce potrafia kosztowac :D
ostatnio jedna laska z takim zdumieniem pomieszanym z... nie wiem czym (?) popatrzyła na mnie i krzyknęła "o jezu, myslalam ze to lalka!" :omg:
(Nie sadziłam ze można kogoś posądzic o chodzenie po miescie z lalką uwiązaną u klaty....)
I również spotkałam dziewczynke moze czteroletnią która była zdumiona ze owszem, pani ma dzidziusia ale on "nie ma nóżek!". Razem z mama wytłumaczylysmy ze nóżki są ;)
nas dzisiaj jedna starsza pani w sklepie podziwiala i stwierdzila, ze to swietnie, ze wraca pomysl na noszenie dzieci w taki sposob:)
Mijałam na spacerze dziecko z (chyba) babcią. Chłopczyk (na nasz widok): Co to jest??
Babcia: No, pani ma tam dzidziusia
Chłopczyk: Ale...gdzie?
Babcia: No tutaj (pokazuje), przyczepiony jest
Po czym nastała cisza, uszłam jakieś 20 metrów i słyszę chłopaczka, jak rozkminia: ,,Ale...jak to?"
Ogółem ciepło chyba rozkręca ludzi do komentowania, bo dużo się ostatnimi dniami nasłuchałam - jedni, że fajnie, jak dziecku dobrze, jak słodko, a drudzy, że ,,jak to wygląda?!".
dzisiaj zostałam obadarowana porcją wielkiego niedowierzania i zadziwienia, że jak to, tak to dziecię noszę, przez panią, która niosła w torebce swego małego pieska ... bez komentarza zostawiam
zaczepiła nas dzis rezolutna dziesieciolatka (na oko ;))
standardowo, ze słodziak i takie tam
w koncu pyta, jak młoda ma na imię
kiedy usłyszała, ze Zoja, przemyslała sprawę przez chwilę i mówi: "a wie pani co, te dzieci, które są w tym noszone, to mają takie dziwne imiona. angielskie takie."
:D
Impreza rodzinna, Młoda w kieszonce rozdaje usmiechy na prawo i lewo, wiekszosc rodziny sie zachwyca i tylko mocno starszy wujek zdybal mnie na osobnosci i dyskretnie zapytal, czy nie mamy wozka :lol:
Ciotka dostala mailem nasze zdjecie w chuscie. Odpisala, ze jej mama (a moja babcia) to juz wozka uzywala :D
No i niestety moja mama- nie jakos agresywnie, ale na nie. Biedna jestem, bo musze tyle dzwigac. I jak rozmawiamy o naszym przyjezdzie to za kazdym razem mocno podkresla, ze mam wozek wziac, bo nie moze uwierzyc, ze mi z chusta czesto wygodniej niz sie taszczyc z landara.
Za to podbudowalam sie na wyjezdzie wakacyjnym- Mloda wszedzie z nami jezdzila w ergonomiku, a my z tych aktywnych raczej, i tyle komplementow w zyciu nie slyszalam co przez te 8 dni. Przepuszczanie bez kolejki itp. sprawy nawet w mocno turystycznych i tlocznych miejscach bylo zawsze. Malzon puchl z dumy, tylko nie mogl odzalowac, ze mu sie dziec nie daje dlugo ponosic i do mamy pcha.
Dzisiaj to ja byłam otoczeniem.
Wyszłam z małą na plecach z klatki i z wrażenia nie tylko zaniemówiłam (urwałam w pół zdania z otwartymi ustami, a koleżanka patrzyła na mnie jak na wariata nie wiedząc o co chodzi), a następnie potrąciłam jakiegoś chłopca. Dlaczego? Otóż zobaczyłam na żywo coś, co do tej pory mogłam "podziwiać" tylko na zdjęciach. Sąsiadka z klatki stała na placu zabaw ze swoją najmłodszą zamotaną w chustę. Przodem do świata. Gorzej niż w wisiadle. Przyjrzałam się później temu biednemu dziecku - kregosłupik miało w literę C, ale odwróconą. Mała ma 6-mcy.
Mam wyrzuty sumienia, bo to ja w ubiegłym roku powiedziałam jej, żeby sobie kupiła chustę dla następnego dziecia.
Jakby chociaż miała źle zawiązane to bym podeszła i skorygowała, ale w tej sytuacji nie śmiałam się odezwać, tym bardziej, że już z jednych wisiadłowych sąsiadów wrogów sobie prawie zrobiłam.
Krytykę mało kto znosi bez obrażania się, ale spróbuj może jakoś bardziej na około. Mam taki pomysł, jak zechcesz, możesz spróbować ;) Można kiedyś zaczepić, poprosić na kawę, pożyczyć skserowaną instrukcję Nati, żeby sobie sąsiadka ,,pozerkała, a nuż się jakieś wiązanie spodoba" i dając jej do ręki dyskretnie otworzyć na stronie z ,,nie noś przodem do świata". Myślę, że skoro Twoja wypowiedź o chuście skłoniła sąsiadkę do kupna, to pewnie masz u niej jakiś autorytet :)
:D Taki mały OT: usłyszałam kiedyś w autobusie z ust sportowo odzianego nastolatka "bo ci, co słuchają metal, to czytają też książki".
Ja od niedawna zaczęłam na wyjścia motać plecak. Wzbudzamy na osiedlu prawdziwą sensację ("poczułem się jak w Peru!". Większość komentarzy jest bardzo pozytywna, ale też zdarza mi się usłyszeć coś o biednym powykręcanym dziecku, które się zaraz udusi. Co ciekawe, nosidło (w którym nosi M.) niespecjalnie ludzi interesuje.