Po tygodniu w domu poszłyśmy na spacer, pom ok mo kataru Zo. Po drodze wstapilam do salon z telefonami żeby zmienić taryfę i od wejścia podbiega do mnie pracownik
"przepraszam..?"
Minę miał taką, że spodziewalam się kontynuacji w stylu "pani dziecko ma na calej buzi zaschniete gluty"
Po czym zapytal
"wie pani, że ma z tyłu dziecko?"
Ja totalnie zdziwiona odpowiedziałam że wiem, to z domu przyniosłam
Chłopak n to" a to dobrze, myślałem że w mieście panią dopadło":D