A jeszcze o tym, że "halka mi z tyłu wystaje" to tyle razy się nasłuchałam, hyhy:) ale wczorajszy balon i "pan" :evil: przebił wszystko.
ps. taaak, lubię ubierać balonom czapeczki. i ubranka też, a co, raz się żyje ;-)
Wersja do druku
A jeszcze o tym, że "halka mi z tyłu wystaje" to tyle razy się nasłuchałam, hyhy:) ale wczorajszy balon i "pan" :evil: przebił wszystko.
ps. taaak, lubię ubierać balonom czapeczki. i ubranka też, a co, raz się żyje ;-)
Wczoraj sąsiadka uraczyła mnie takim oto tekstem:
"Widziałam Cię przez okno i myślałam, że Ty w ciąży jesteś :omg::lool::rolleye: a Ty tam małego masz, o kurcze i śpi :szok:"
Mina sąsiadki bezcenna :poke:
Oczywiście byłam w kurtce, ogon z tyłu było lekko widać :)
Z sympatycznych reakcji:
od panów z piwkiem
- O jaki super bąbel!
odpowiedziałam uśmiechem, a pan zapytał:
- A nie powinien być niżej?
ja - Niżej już był :D
Z dziwnych:
babcia do wnuczka
- zobacz jakiego pani ma króliczka. :omg: (Marysia miała białą czapeczkę z misiowymi uszkami, ale żeby króliczek? :duh: no chyba, że to było pieszczotliwie o mojej córce :ninja:)
No i dziś pani się przejęła, że mi szalik wystaje, "bo to czasem się włoży w rękawy i zapomni". odpowiedziałam, że to nie szalik tylko chusta, a pani dalej swoje, więc powtarzam, że to nie szalik, a ona na to: "to widać ma pani taką bluzeczkę" :lol: już nie komentowałam.
I kilka komentarzy mam do dzieci typu: "zobacz pani ma dzidziusia pod kurtką, ciebie też tata tak nosił jak byłeś malutki".
wczoraj w traMFaju
starsza Pani obrzucając mnie uporczywym i "złym" spojrzeniem, na całe gardło do swojego szanownego/kolegi
cyt"no ja naprawdę nie moge tego zrozumiec"
:applause:
He he he to takie typowe, ze niby do siebie, pod nosem - ale tak zeby wszyscy slyszeli :rolleyes::rolleyes: he he he jak ja to lubie :duh: Bo odwagi prosto w oczy tego samego powiedziec jakos nie maja
Dzisiaj na przystanku starszy pan się zmartwił, że Lence za zimno a ja właśnie wyciągałam spod kurtki włóczkową chustę, która robi nam za okrycie pod kurtką... A w busie jak mała zaczęła stękać kwękać to inny pan wytarł zaparowana mokrą szybę ręką by Dziecię (3 miesiące) mogło popatrzeć przez okno :) Na razie raczej pozytywne choć nie spotkałam na swej drodze innego "kangurka"
mi już koło nosa lato co kto wygaduje, zdążyłam przywyknąć
Na weselu Luśka praktycznie non stop była zachustowana a to już 13m-cy:omg: cała rodzinka była w wielkim szoku, że dziecko TAM śpi w takiej ciasnocie i niewygodzie:mrgreen:.
Ciagle zagladali i koniecznie musieli zobaczyć na własne oczy że ona na prawdę śpi:hide: i tak do północy:duh:
za to kuzynka byłą tak pozytywnie zaskoczona, że oświadczyła swojemu mężowi że przy drugim dzieciaczku też taką chce :)
Jedna babeczka przy kasie: "A ja myślałam, że Pani tam pajacyka ma, czy inną zabawkę."
Pani w kiosku: "A to taka specjalna kurtka jest? Ona tam w środku ma kieszonkę, czy co?" Po czym skwapliwie wypytywała o szczegóły techniczne chustowania.
Sprzedawczyni serów zaś stwierdziła, że jej to by tak w życiu nie zasnęło! ;)
Na dokładkę Młoda w czapkach od mamadonny regularnie określana jest skrzacikiem, pajacykiem, dinozaurem, smokiem, kurczakiem i kogutkiem ;)
Wczoraj pani się zdziwiła dlaczego sobie tak utrudniam (młoda była w chuście, starszak w wózku) i poradziła kupno podwójnego wózka:mrgreen:
No kurka, przy jednym dziecku to było spoko. A teraz , to jeden pod kurtką, drugi w wózku i wszyscy na mnie patrzą jak na jakąś patologię i biedaczkę. MASAKRA. Dziś wku...ił mnie sąsiad, którego znam tylko z widzenia. - A to pani się dalej tak męczy?! - ze zdziwieniem, jakbym była nienormalna.
Na ulicy stare babiszony - a wygodnie tak? Dziecku tak, a mamie nie. - same sobie odpowiadają
W tramwaju wszyscy próbują mi zrobić miejsce, a ja 100 razy muszę mówić NIE DZIĘKUJĘ, jade tylko 1 przystanek, ale do nich to nie dociera, bo ja taka umęczona jestem przecież i mnie przekonują wszyscy, żebym jednak usiadła.
Raz tylko 1 pani się bardzo uśmiechała i mówiła, że ona też tak swoje dziecko nosiła, i że zazdrości że mogę sobie ponosić, bo to takie miłe jest - i to była super rekakcja :mrgreen:
No i bombowe było, jak pani w tramwaju pytała, że pewnie nie mam z kim dzieci zostawić, że z nimi jeżdżę (ja podjeżdżałam 3 przystanki do placu zabaw) i nie wiedziałam o co jej chodzi, bo przecież na spacer do parku jechaliśmy to po co bym miała dzieci zostawiać gdzieś. Dopiero później do mnie dotarło, że ona nie wzięła pod uwagę, że szliśmy na spacer, bo była już zimna jesień.
"Nie, nie jest ciężko."
"Nie, nie rozsunie się zamek, dziecko jest w chuście."
"Nie, nie jestem Cyganką."
"Tak, tak jest łatwiej."
"Tak, mam wózek, ale nie lubię."
Taki zestaw podręczny odpowiedzi na pytania z tego tygodnia ;)
dziś jak wracałyśmy do domu to pan spytał "nie za ciężki taki plecak :)?
za to parę dni temu przechodziłam przez deptak, pan rozdawał ulotki jakichś kredytów chwilówek. duży plus dla niego bo robił to z zaangażowaniem. Każdemu mówił wręczając ulotkę "to na kurtkę" "to na fryzjera" " kup Pan buty" "na drobne przyjemności"
domyślacie się co mi powiedział...
"to na wózek"
nie oświeciłam że wózek to ja mam ...
szkoda że nie powiedział
"kup Pani nową chustę" - czułabym się rozgrzeszona :)
starsza pani z laską: pani to ma pomysł i wygodę! i dwójka na jednym spacerze razem [z psem byłyśmy]
pan do pani: może ja bym cię tak objął jak to dziecko tą panią :)
Haaa, mam tak samo:)
A jeśli chodzi o tramwaje i autobusy, to caluśką ciążę ani razu mi nikt nie chciał ustąpic miejsca, za to wystarczy, że mam Morgulinę w chuscie i już panowie i drzwi otworzą, i miejsca ustąpią i nawet zakupy by ponieśli... ;-)
Raz jechałam w tramwaju pełnym młodych podlotków i była jedna starsza pani, która widząc zero reakcji, by ustąpić miejsca, zarządziła szybką ewakuację jednej pannicy [ach, to mordercze spojrzenie, które mi posłała..! a ja wredna nie padłam na miejscu trupem ;-p] i przez całą drogę potem wypytywała o szczegóły dla swojej wnuczki:)