hihi, pewnie też by chcieli żeby ich ktoś ponosił :D
Wersja do druku
A my dziś pomykałyśmy na rynku kleparskim w polarze dla dwojga z kapturkiem - prawie nie było osoby, która by za nami się nie obróciła :) jedna Pani powiedziała, że dobrze, że w czerwonym i że jestem "niezła kangurkowa mama";)
Wsad miał na głowie czapkę - sowę z czerwonym dziobem ;)
No pewnie, jutro na spacerze zrobimy fotkę :)
A ja dziś spotkałam się z miłą reakcją. Do tej pory nie było niemiłych, czsem tylko lekkie zdziwnienie na twarzach mijanych ludzi.
Otóż szłam sobie z Ignacem w chuście i idzie na przeciw pan. Już z daleka widzę, że sympatycznie uśmiechnięty. Zaczepia mnie i mówi, że fajnie, że chusty wracają do łask. Zapytałam czy ma w temacie jakieś doświadczenie. Odpowiedział, że sam był noszony, tak jak całe jego powojenne pokolenie. Z tym, że chusty wyglądały inaczej (wiadomo).
Dlatego dziwią mnie reakcje co niektórych starszych osób (których przykłady przytaczacie). Dal nich raczej mnie powinno być to aż takie novum.
pewna babcia w autobusie do mnie: "wie Pani co, bardzo fajne jest takie noszenie, dzieciak zadowolony, ale mogłaby pani schować włosy pod beret, bo małego biją po twarzy" :lol:
oj tak, w plecaku prostym takie rzeczy się zdarzają
no i lepszy beret niż fryzjer ;)
a ja mam zamiar w tym roku na 1 listopada na cmentarz się wybrać, nie zawsze chodzę, zwłaszcza, że tu nikogo nie mam pochowanego i jak mąż jest w pracy pierwszego to nie idę w ogóle (tak to mnie ciągnie). Ale jak panie sobie kozaki, kurtki, płaszcze i kożuchy nowe kupują i rewię mody urządzają, to my się z chustą lansować będziemy :D ciekawe jakie będą reakcje tegoż tłumu ;p
A ja się niedawno pierwszy raz najnormalniej wkurzyłam.. pewna Pani wielce zatrworzona widokiem mojej małej w 2X najpierw wyznała, że boi się potwornie, że mi dziecko na chodnik wypadnie:bduh:. Gdy usłyszala, że nie dzielę jej obawy zaczęła zaglądać pod pupę :shock: małej sprawdzając "na ile razy to tam jest zawiązane.." tego juz było za wiele, pierwszy raz nie wytrzymałam:evil:
MAm nadzieje, ze zdzielilas torebka po lbie. Ze dwa razy przynajmniej :roll:
kachasek - na cmentarz to tylko chustowo! jakoś sobie nie wyobrażam przepychania się wózkiem między grobami w tej paradzie nowych fryzur, futer, bucików, torebuś, makijaży - ciekawe jak inni to robią, a może po prostu nie zabierają dzieci ze sobą? jakoś do tej pory nie zwróciłam na to uwagi.
:D
ja miałam sytuację jak wychodziłam ze sklepu, że pani była tak zachwycona, ochy achy i w ogole, że jej łapa młodą po buzi zaczęła miziać, grrr. Wyszłam jak najszybciej się dało, nic nie mówiąc (tym razem). Ale następnym razem babę, która się tego czynu dopuści, też pomiziam albo ugryzę:evil:
A ja nie kumam wkurzenia. Nie zostałaś (chyba) skrytykowana ani opieprzona, tylko ktoś się zaniepokoił, bo zobaczył coś pierwszy raz i nie rozumiał, jak to działa. Gdybym ja miała się wkurzać za każdym razem, gdy pytano mnie o bezpieczeństwo mojego dziecka... Po to też noszę w torebce plik ulotek o noszeniu, żeby ułatwić sobie sprawę - ludzie łatwiej wierzą w słowo pisane zresztą ;) No i sieję, sieję - tłumaczę, opowiadam i edukuję na ile umiem.
Ostatnio byłam u złotnika i stała tam też pani w wieku matuzalemowym, która bardzo się zainteresowała noszeniem, dałam jej ulotkę, a ona powiedziała, że pójdzie do ksero i zrobi plik kopii - po jednej dla każdego z ośmiorga prawnucząt malutkich :)
Ha, a mój syn potrafi takie figury odstawiać, że nie wiążę go w 2X, bo boję się, że mi wyfiknie do tyłu i noszę w kieszonce.