Byliśmy wczoraj zwiedzać skansen i Miasteczko Galicyjskie w Nowym Sączu, ja z Młodą na plecach. Wszyscy zwiedzający się patrzyli, większość z uśmiechem, część szeptała coś do siebie, a jeden pan z obsługi, ubrany w strój dziewiętnastowieczny, wypytał mnie co to, skąd to, skąd wiem jak wiązać... Ale najbardziej podobało mu się, że mały ssak przez całą rozmowę intensywnie i z dużym zaangażowaniem przeżuwał chustę;-) W ogóle obsługa była tam bardzo towarzyska i rozmowna, pewnie dlatego, że turystów już mało i trochę się im nudziło;-)