A ja nie wytrzymałam i 22.12 dokończyliśmy na raz trzy rozdziały. I się popłakałam ze wzruszenia na końcu :heart:
Wersja do druku
Obecnie obcujemy z Hania i jej humorkami. Dla zaczynajacych przygode z ksiazkami 8 latek jest rewelacyjna. Od samego poczatku mloda dala sie wkrecic w przygody Hani.
Malutka czarownica tez miala swoje 5 minut.
Z bobasem walkujemy w nieskonczonosc " Kurcze blade" i Ksiege dzwiekow, a w niej jedna strone - katar robi apsik.
Oba teksty wzbudzaja smiech.
wydarzeniem grudniowym u nas była Cornelia Funke z Kiedy Św. Mikołaj spadł z nieba. Idealnie wyważone napięcie, przygoda, przystępny język, świetni bohaterowie. Równolegle dokształcałyśmy się biblijnie z Wszyscy na Ciebie czekamy (już drugi rok z kolei) i Historią Bożego narodzenia Rony Davies (ilustracje!!!). Funke skończyłyśmy tuż przed świętami, rzutem na taśmę udało nam się "Wierzcie" przeczytać, ale nie w odcinkach a raczej wielkimi haustami :).
Pod choinką znaleziono m/in. Tajemniczy ogród (wahałam się między ilustracjami Ingpena a tłumaczeniem Beręsewicza, uległam magii obrazu...). Jesteśmy już zaawanasowane w lekturze, za kilka dni dociągniemy do końca, świetnie się czyta, choć to taka ramotka. Potem może film?
Ksiązkowy był u nas 6 grudnia, pod choinką więc lektura tylko z lekka obecna: Tajemniczy ogród, pojawił się też Mapownik, do któego jeszcze nie zajrzałyśmy, Mrówki z NK i chyba tyle?
Zapomniałabym, dostałyśmy od ulubionej cioci Bożenki jej książki, wydania z lat 80-tych głównie: U złotego źródła, Bajki Puszkina, Bajki Czeskie Drdy, Grimm i inne perełki. Powzruszałam się, bo w takiej wersji większość z nich znałam, choć z biblioteki tylko je pamiętam.
Dziewczyny potrzebna Wasza pomoc,zebraliśmy fundusze z naszego szkolenia Pierwszej Pomocy od uczestników,kwota to 300zł - i zastanawiam się jakie książki wybrać do naszego przedszkola,które są takie must have! :)
Nasze Przedszkole jest malutkie: 2 grupy - pierwsza grupa 3 i 4 latki a druga to 5 i 6latki.
chcę podzielić książeczki na dwie kupki dla młodszych i starszych:
Zastanawiam się nad Mapy,Mamoko lub coś z tej bajki, mam oko na literki i mam oko na cyferki, Wierzcie w Mikołaja {bo chodzą plotki w naszym przedszkolu że go nie ma :ninja: }
Turlututu a kuku,to JA! {ale pytanie czy panie będą w takich książkach uczestniczyć?}Gdzie jest tort?
zastanawiam się nad takimi książkami co mały przedszkolak może sam "czytać",ma dobre ilustracje i ew. Pani też może dzieciom przeczytać...
a i jeszcze zastanawiam się czy dla starszaków mogłabym kupić taką pop art np. "Królewna Śnieżka" Tomasz Śpiewak {zastanawiam się, bo nie wiem czy elementy nie powylatują z książki ;-) }
Pomożecie? :-)
u nas po Mikołajkach codziennie graliśmy Gruffalo, po Gwiazdce codziennie, najchętniej kilka razy pod rząd, "Antonino w walce z czasem", synkowi też ewidentnie podoba się brzmienie tytułu i co jakiś czas sobie powtarza, albo samo Antonino ;) A wydawałoby mi sie, że już trochę duży na tę super krótką książeczkę (no ale mi też się bardzo podoba). Atlas ptaków jednotomowy Kruszewicza nie wzbudził wielkich emocji, ale pośród świątecznego zalewu o to trudno, ale korzystałam kilka razy i mi się podoba, będziemy korzystać dalej :) Chociaż przy niektórych ptakach wolałabym więcej zdjęć. Oprócz tego nic książkowego spod choinki tak dalece nie zaskoczyło, Smok wawelski Chotomskiej został pokolorowany (tzn strony do kolorowania), "Miejsce na miotla" chyba przeczytałam w końcu sama, Robale i Kupa N. Davies nie wzbudziła entuzjazmu - ale przy piankowych mieczach czy figurce smoka młodszego, mebelkach lakowych (ale fajne Aniołek znalazł na jakimś pchlim targu!), księżniczkowej pelerynce czy goszczącym w domu ostatnio często dziewczęcym towarzystwie w wypadku starszej nie ma w tym nic dziwnego.
stokrotko - pop-upów chyba bym przedszkolu nie kupowała, bo raczej długo nie pożyją, IMHO szkoda pieniędzy bo też tanie nie są, Turlitutu bym raczej wymieniła na Naciśnij mnie Tulleta - nie mamy, ale widziałam jak właśnie dorośli świetnie są w stanie taki teatrzyk zrobić dla grupy dzieci z tą ksiażką i powinna się świetnie sprawdzić właśnie w przedszkolu; do samodzielnej pracy maluchom bym wzięła Czereśniową - możesz sie zastanowić czy kilka tego typu ksiażek (Mamoko, Gdzie jest tort?) czy mniej, bo te pani z grupką dzieci już trudno będzie czytać. "Wierzcie w Mikołaja" bym do przedszkola nie brała, ewentualnie właśnie na wspólne czytanie codziennie przed Bożym Narodzeniem ale na to już w tym roku za późno - to jednak rzecz sezonowa, do tego nie bardzo nadająca się na czytanie wyrywkowe jakie zapewne odbywa się w przedszkolu, ale właśnie na konsekwentne przerobienie całości (Myśmy się oczywiście nie wyrobili do Gwiazdki i kończyliśmy już po ;)). No i mi akurat damska wersja wiedzącej wszystko średnio pasuje, nie bulwersuje, ale też nie bawi bo to stary numer, wyobrażam sobie, że niektórym rodzicom w przedszkolu może przeszkadzać bardziej, choć to oczywiście kwestia jakich rodziców macie.
a mnie sie Wierzcie nie bardzo podobalo, wiecej potem, bo dzieciarnia nudzi (niech sie to wolne wreszcie skonczy :D) i na pewno nie kupowalabym jej do przedszkola - 6+ to moim zdaniem minimum, a w sumie to i wiecej chyba.
stokrrtoko - pop-up'y nie - bede mialy bardzo krotkie zycie... moze cos z Madrej Myszy Medii Rodziny? Kicie Kocie dla mlodszych? Pomelo choc jednego, moze dla mlodszych Pomelo i przeciwienstwa? cos z obrazkowych Zakamarkow dla starszych - Dzieci z Bullerbyn jedne, albo Lotte. ja bym brala po jednej ksiazce z wszystkiego - jedne Zakamarki, jednego Pomelo,, jedno cos - wieksza szansa, ze cos dla kazdego dziecka chwyci. i przy okazji moze potem przedszkole dokupi cos wiecej, jak sie ksiazki sprawdza...
Stokrotko - u nas w przedszkolu bardzo podobała się Ciocia Jadzia (gorąco polecam!), Julek i Julka oraz Harold i fioletowa kredka (fajna, ale moim zdaniem jedno-, dwurazowa i do przedszkola nie polecam). Jestem za Czereśniową, bo daje o wiele więcej możliwości niż Mamoko. Mamoko u nas nie zachwyciło, mi się wydaje nudne. Natomiast Mamoko na litery jak najbardziej tak! Prawie nieskończone możliwości wymyślania słów na daną literę, w sam raz do przedszkola. Dzieci z Bullerbyn nie chwyciły u żadnego ze znanych mi 4,5 latków i rozumiem dlaczego to jest lektura szkolna. Nie ma co przyspieszać. Od siebie polecałabym opowieści o Misiu i Tygrysku, serię Świat w obrazkach oraz wierszyki z serii Mistrzowie Ilustracji: 30 lutego, Śniadanie Króla - dzieci mogą się uczyć tych wierszyków na pamięć, a to dobre ćwiczenie, Gruffalo jest super, O królewnie, co chciała jeździć koparką. Tajemniczy Ogród?..... błagam.... dla dzieci w przedszkolu? Nowowydane hiciory: Alicja.., Pinokio, Królewna Śnieżka też moim zdaniem nie dla przedszkolaków. I co z tego, że obrazki zachwycają dorosłych? Sobie kupcie :)
A dla dziewczynek to jeszcze Księżniczki i Smoki, a dla wszystkich Ucieszki Cieszka (też gorąco polecam).
Poza tym można wypożyczać z biblioteki i nosić do przedszkola, jak panie nauczycielki gramotne :)
I jeszcze O malarzu rudym jak cegła. Podobno panie czytały w kółko.
u nas spodobała się ostatnio krowa matylda :) bo śmieszna
Nasze panie w przedszkolu zaproponowały rodzicom zrobienie wspólnej biblioteczki przedszkolnej i dzieci poprzynosiły własne już przeczytane książki. Fakt, obok bardzo fajnych tytułów, jest sporo kiepskich, ale chociaż ilustracje dzieci pooglądają ;) W ten sposób w przedszkolu na 35 dzieci nagle zrobiło się kilka półeczek książek (nie wiem, czy inni rodzice też tak praktykują, ale zdarza nam się pożyczać za zgodą pań kilka tytułów na weekend i po weekendzie oddajemy - dla mnie dodatkowy plus tego rozwiązania :hide:). Uważam, że to był fajny pomysł
No, i nie ma problemu, że ktoś za wspólne pieniądze kupił "nie taką" książkę.
stokrotko, wykreśl ze swojej listy zdecydowanie wszelakie pop'upy :wink: Plis.. :twisted:
Dzieci z Bullerbyn, Tajemniczy ogród...? Dla tego przedziału wiekowego o którym pisałaś, i zważywszy, że to czytanie nie zawsze regularne, czasem przerywane, wyrywkowe... Nieee, odpuściłabym.
Do przedszkola kupiłabym na bank:
polskie wydanie Gruffalo
Naciśnij mnie (koniecznie, rewelacja!)
jakieś ładne wydanie Lotty z ulicy Awanturników, albo np. Dzieci z ulicy Awanturników..? Krótkie rozdziały, prosta forma, i fajne ciepłe ilustracje, niby proste, ale moje i znajome dzieciaki uwielbiają te historyjki..
Cynamon i Trusia - Wierszyki od stóp do głów
Trzej zbójcy (w kółko mogę czytać, rytmiczna, magnetyczna, pełna dobra i miłości)
Hmmm, zerknę w domu na półkę i jakby coś dodam jeszcze kilka naszych musthave :)
PS.
Czekam niecierpliwie na wasze opinie o Wierzcie w Mikołaja - bo w necie, widzę na róznych stronach i forach katolickich ogromne oburzenie i potępienie tej książki, ale ja nie czytałam, więc się nie wypowiadam, nie wiem.. Podobno jakaś czaszka gdzieś tam jest na ilustracji...? Hę..? Kojarzycie coś?
Dajcie znać, co o niej myślicie..
czaszka jest. Ja po przekartkowaniu stwierdziłam, że poczekam jeszcze rok z czytaniem- młoda będzie miała 6 lat.
Jets czaszka, jest szkielecik w żłóbku, jest ludzik lego ze StarWars w żłóbku, jest mama, która kupuje choinke i tata, który piecze i odkurza:) no i Ona, o której wszyscy myślą, że jestm nim więc...jest kupa śmiechu, moje dzieci były zachwycone, ja też. No ale moja wiara i praktyka średnia jest więc co ja tam będę się wypowiadać.
Tak, tak myślę, że dla wierzących "Wierzcie w Mikołaja" może być trudniejsze do zaakceptowania. Dość niestandardowe podejście. Co jest zabawne, bo w gruncie rzeczy można spojrzeć na tę książkę jak na krytykę faktu, że święta nie mają głębi, że to tylko zestaw dekoracji i zwyczajowych zachowań, a wiara (choćby tylko w Mikołaja) gdzieś tam się zagubiła.
ja marnie z wiarą, ale po zastanowieniu się - pod tym kątem - uważam że równanie wiary we wróżkę-zębuszkę, Boga i św. Mikołaja może być nie do przyjęcia, jest deprecjonujące dla Religii. No wolałabym żeby moje dzieci w przedszkolu, poza moją kontrolą :ninja: takich książek nie miały. I jest to dla mnie zupełnie inny kaliber, niż tata sprzątający (nawet w moim domu za choinkę, i wiele innych trad. męskich zajęć odpowiedzialna była mama, u nas w rodzinie fakt, że mój mąż sprząta czy gotuje jest jakoś oczywisty, dla córki jak była młodsza z odkurzaczem wręcz łączył się tylko tata, a nie mama która więcej czasu spędziła na inkubowaniu a nie sprzątaniu ;)).
Też tak odczytuję tę książkę, zresztą to jest dość łopatologicznie w niej wyłożone i dużo trzeba złej woli, żeby nie dostrzec, że autorka kryzysu ŚM upatruje we współczesnych przygotowaniach do Świąt czyli zestawie miłych obyczajów, ale bez głębszej myśli. Fajnie o tym na blogu zorro. Poza tym zanurzyłam się w dyskusję o truchełkach w żłobku, która to na gazetowych ksiązkach dla dzieci się odbyła.
czaszeczka u nas przeszła bez lęku, bo mocno i od dość dawna nurzamy się w tematyce pirackiej, więc.
ona, o której wszyscy sądzą wzruszyła mnie wyłącznie. dziecię akceptuje różne pomysły na ten temat, bo nie ogarnia po prostu tematu.
ilustracje są fajne, dynamika opowieści jakoś się trochę łamie gdzieniegdzie, ale nie przeszkadzało mi to - byłam ciekawa co dalej :) mętny wstęp moje dziecko wytrzymało z miną nietęgą i posapywaniem: ale o co chodzi? Jednak kiedy już pojęła, że równolegle coś się dzieje w świecie ludzi i zwierząt oraz ktoś chrząka za taflą lustra, problem znikł.
Niezła, świąteczna pozycja, choć jak wyżej pisałam C. Funke wciągnęła nas razem z kapciami i była zdecydowanym nr 1 jako książka świąteczna w 2013 r.
Historycznie to u nas miejsca pierwsze "świąteczne" wyglądały tak:
2011 - Czupieńki i Gwiazdka
2012 - Niezwykły Św. Mikołaj
2013 - Kiedy Św. Mikołaj spadł z nieba
Kupiłam dzisiaj kilka książeczek z serii "Ciekawe dlaczego..." - wyglądają na całkiem fajne, tylko rozmiar serii mnie powalił (ponad 30 tytułów - w Biedronce widziałam kilkanaście). Fakt, że raczej dla starszego dziecka niż moja córa, ale przy okazji można się samemu czegoś dowiedzieć :D
Allo dziewczyny,
Tak jak w wątku. Książki, które polecam dla nieco starszego dzieciaczka 3-4 latka to opowieści Franklina. Mój Młody uwielbia jego przygody i od czasu do czasu dokonuję zakupów w empiku. Druga, nieco inna książeczka z wydawnictwa dwie siostry "Miasteczko Mamoko". Książeczka nie posiada praktycznie żadnego tekstu. Jeżeli Wasze dzieciaczki uwielbiają wyszukiwać postaci/rzeczy na obrazkach książeczka będzie rewelacyjna. Jak zamówiłam książeczkę, (a nie wiedziałam, że nie ma tekstu) to załamałam się. W efekcie końcowym jestem zadowolona z zakupu , a mój Synek ją uwielbia
Wierzcie w Mikołaja - mnie się bardzo podoba, nie wpadłabym na to, że może się komuś ze względów religijnych nie podobać, fora katolickie (czy w ogóle niektore srodowiska katolickie krytykują co popadnie, więc to żadna opinia dla mnie).
Bardzo dobrze, że są takie ksiązki - nieco inny obraz "wiary" - dlaczego zawsze i wszedzie ma być tak samo? Różni ludzie w różne rzeczy wierzą/ nie wierzą.
A czaszka, cóż - wzorek jak każdy inny. Dorosły czytelnik może w tej opowieści wyczytać dużo innych treści:) może i kryzys wiary, to że święta to pochwała komercji i nic więcej, dla mnie ten ludzik lego w żłobku jest bardzo symboliczny (interpretację pozostawiam sobie).
Mojemu prawie 5 latkowi podoba się zdecydowanie bardziej niż Petson, Findus i maszyna mikołajowa - ta ostatnia go nudzi, i nie chce jej czytać, ale tez i Mama Mu na sankach była niewypalem (ze tak okolo zimowo swiatecznie jadę). Bardzo też nam sie podobał świąteczny Janosch.
O "Wierzcie w Mikołaja" pisałam TUTAJ. Jak dla mnie to bzdury, ale jako chrześcijanka nie czuję się urażona, bo nie ma czym. To tak jak się obrazić, że dziewczynce z zapałkami nikt nie pomógł, a przecież są na świecie dobrzy chrześcijanie ;-)
espejo - w zeszlym roku i u nas Findus z maszyna nie chwycil - przestalismy czytac gdzies w polowie. za to w tym - absolutny hit.
Wierzcie.. przeczytalismy, ale chlopaki bez wiekszych ochow i achow - poza tym, ze F ciagle pytal dlaczego ten Mikolaj jest taki okropny... F chyba nie do konca lapal o co chodzi ze swiatami rownoleglymi - jakos takie malo wyrazne to jest. Bogini tez mnie nie rusza, zwlaszcza ze sie zgadzam z modrooczka - kompletnie plaska postac i w sumie spokojnie mogloby jej nie byc w ogole, cala historia nic by na tym nie stracila. jakas taka na sile mi sie wydaje, jest zeby byla i tyle. zakonczenie na sile, narasta niepewnosc, narasta, i... nic. zadnych fajerwerkow ;) w sumei troche zaluje, ze sie skusilam - chcialam poczekac na przyszly rok, ale w ostatniej chwili dolozylam do zamowienia. przeczytac warto, ale nie wiem czy wrocimy za rok (za to do Findusa i Janoscha na bank).
Ciekawe dlaczego... ma tez wydania zbiorcze - widzialam kiedys tutaj w polskim sklepie, namawialam F - ale woli pojedyncze. troche mamy po polsku, troche po angielsku, troche na wish liscie :D faktycznie kiedys byly wieksze, mielismy takie z biblioteki dawno temu.
nie wiem dlaczego tak ostro oceniacie Wierzcie w Mikołaja toż autorka pochodzi z innego kraju
i dla mojego dziecka na równi jest wróżka zębuszka i mikołaj jak i czupir to wszystko są jakieś tam postacie
jeżeli nam zależy to możemy pociągnąć temat i wyjaśnić dzieciom a nie szukać w autorce z takiego raju głębi w wierze ( z naszej perspektywy) braków oraz pisana na siłę
no albo skupić się na lekturze bardziej od strony wiary katolickiej - mi na tym nie zależało i ta książka miała być umilaczem z dreszczykiem
zaOTuję na moment: w empiku stacjonarnym niektóre dziecięce książki z rabatem 30% i 50%. M.in. mroczny Pinokio i Królewna Śnieżka (obie 50%), na szczęście nie było Alicji w Krainie Czarów, bo kupiłam wcześniej drożej :twisted: poznańskim empiku. Ale może w innych takoż
o, baryłko z nieba mi spadłaś, bo podobne przemyslenia miałam sformułować. ta książka nie rzuciła mnie na kolana, ale żeby jakoś ją nadmiernie analizować czy się zgadza z katolicką tradycją obchodów Świąt, to jakoś mi się nie chce. mam książki zgodne z duchem, bo takich też potrzebuję, ale nie wykluczam zakręconych, skomercjalizowanych czy jakich tam historyjek - byle dobrze napisane były.
o onej, co to wszyscy myslą że jest nim moje dziecko póki co wykombinowało, że jest szefową ŚM i tyle.
Mnie to nie rusza, że coś jest inaczej niż u nas, albo inaczej niż ja opowiadam dzieciom. Kłopot z tą książką polega na tym, że ona jest dość słaba i raczej pod publiczkę (na zasadzię: wkleję Boga-kobietę i Jezuska jako szkielecik, będzie szum, lepiej się sprzeda). Moja najstarsza powiedziała że to głupie było, a czyta najróżniejsze książki.
może starsza jest już za starsza ;) na tą książkę
brałam ją dla B. Chauda przede wszystkim i cieszę się, że tyyyyyle ilustracji mam :) historyjka, już pisałam, że mamy lepsze (dla nas) w biblioteczce, ale w kółko jest wałkowany w dyskusji szkielecik i Ona, choć oba te pomysły po prostu są. Ona - dla mnie plus, mnie rozmowa z Czupurem jakoś rozczuliła. szkielecik - pomysł jak pomysł, zapamiętam wyłącznie dzięki dyskusji na gazetowym forum.
Może i za stara :-) Czupir to jedyna postać z krwi i kości w tej książce. Reszta strasznie papierowa. A ilustracje pierwsza klasa!
tez najwole Czupira. i chyba moje dziecko tez, musze go jutro dopytac :)
obiecany cd. prezentowy
Little Drummer Boy Keats'a jak myslalam, wzbudzil zachwyt, tylko mi spiewac kaza :D
skusilam sie na jednego Nordqvista po angielsku - o swiatecznej owsiance dla trolla (a raczej jej braku i co z tego wyniklo) - warto bylo. duzo cieplego humoru, podobala sie i mnie i F - na pewno bedziemy wracac.
literkowe dinozaury momentami powalaja, warto nie tylko dla miolosnikow tychze.
z ksiazke tematycznych byly jeszcze dwie ksiazki Pienkowskiego cudowna rozkladana - na pieciu stronach udalo sie zawrzec cala esencje Bozego Narodzenia - od zwiastowania az do przybycia trzech kroli. i to jak... i druga - ta ma wiecej tekstu i cudowne zupelnie ilustracje. bardzo szkoda, ze Pienkowski kojarzony jest glownie (przynajmniej tutaj) z Meg i Mog - ktorej nie umniejszam, sama nawet lubie, ale prawdziwy kunszt ilustratorski widac dopiero jak sie glebiej poszuka. przed Wielkanoca kupimy sobie to a wczesniej jeszcze pare jego ksiazek na pewno...
poza tym z pewniakow - Albert dla W - bardzo udane kolejne tomy. i nowa ksiazka duetu Whybrow Scheffler (to ten od Gruffalo) - pelna klapek, rzeczy do pociagania i odkrywania - czyli to co tygrysy lubia najbardziej :)
natala, czekałam na Twoje recenzje, bo pamiętałam, że kupiłaś Rabarbara. my czytaliśmy już jakiś czas temu, Michałowi się podobało, ale ja, szczerze mówiąc, nudziłam się. jakieś mało burzliwe te pirackie dzieje. miałam wrażenie, że on na przemian śpi i przygotowuje się do drogi, no przygód jakoś nie pamiętm. a, sorry, o ludojadach coś było :). nie wiem, jakoś większe nadzieje wiązałam z tą książką. nawet myślałam o kolejnych częściach, ale nie wiem czy bym zmęczyła...
Dzięki za odzew,zatem czekam na resztę sugestii ;-)