No ja własnie żałuje kupienia wielofunkcyjnego. O spacerowce rozmyslam, a ta z wózka wielka! W upały bralam niby gondole, a po chwili spacer kończył sie moim siadaniem na ławce w cieniu, z Laura na mnie ;)
Wersja do druku
No ja własnie żałuje kupienia wielofunkcyjnego. O spacerowce rozmyslam, a ta z wózka wielka! W upały bralam niby gondole, a po chwili spacer kończył sie moim siadaniem na ławce w cieniu, z Laura na mnie ;)
Teraz używam głównie wózka, ewentualnie młody idzie sam, jak mi się nie spieszy
(ale wtedy zawsze mam w torbie coś na wszellki wypadek). Ale do końca zimy właściwie tylko nosiłam. Krzysiek teraz woli wózek. Na widok chusty albo nosidła ucieka z głośnym "nieee" :mrgreen:
Ja też używam na zmianę z chustą... czasem targam jedno i drugie ;P
My uzywamy kiedy idziemy na długi spacer. Ostatnio zdarzało się to prawie codziennie:) Jakoś mi wygodniej siąść na ławce i czytać książkę jak mały śpi w wózku. Poza tym jest już naprawdę ciężki, a nie umiem jeszcze nosić go na plecach ;] Jak idę łazić po sklepach, albo załatwiać jakieś sprawy to wtedy zdecydowanie chusta wygrywa!
w ogole nie uzywalam
Używamy sporo
nie używam i zgadzam się z przedmówcami, którzy są za ich całkowitym zakazem.
to ja dopisze jeszcze jakie są efekty uboczne wożenia mojego chusciocha w wózku.
na weekend teściowie przyjechali. zatem wszystkie spacery były wózkowe bo teściowie chcieli prowadzić.
za to w domu Maciek duuużo częściej przybiegał się przytulić, chciał na ręce i wolał żebym była cały czas w zasięgu jego ręki.
w zeszłym tygodniu odkryłam w piwnicy spacerówkę, którą kupiliśmy na wakacje zagraniczne ze dwa lata temu dla młodego, myślałam, że zostawiliśmy ją w hotelu w ogóle, a tu proszę - młoda zobaczyła i się zakochała:heart: jeździ jak księżniczka po mieście, a ja mam ubaw:)
własnie sprzedałam wielki wózek trzyfunkcyjny, a tu nagle mój mały , w wieku 10 mcy, osiągnął "dojrzalość wózkową" (czyli nie ryczy jak zarzynany) i do 2 tygodni codziennie pomykamy z wózkiem, ale chustę mam zawsze ze sobą, jakby mu się odwidziało:)
na początku bardzo mi było głupio, bo już mnie wszyscy w okolicy z chustą kojarzyli (ostatnio wózka używalismy we wrześniu), ale przyzwyczajam się i po cichu przyznam, że 10kg Jeremiego plus zakupy to jednak łatwiej mi w tej parasoleczce obskoczyć, niż z chustą, która teraz weekendowo spaceruje z nami po lesie, albo pomaga w gotowaniu obiadu, jak mamy gorszy dzień:)
Wstydzę się jeździć z wózkiem:hide:
Z niedzielnego spaceru: M. uparł się, żeby wziąć wózek, ja chustę:) W jedną stronę Gabi niosłam w chuście, pospała sobie i było ok, z powrotem siedziała w wózku, ale widziałam, że jakoś jej dziwnie i wyciągała do mnie rączki, więc wracaliśmy tak: M. pchał wózek, ja szłam obok trzymając Gabi za rączkę:D
A ja najczęściej chodziłam z wózkiem i chustą. Matylda w chuście, a zakupy, nasze ciuchy w jakichś sklepach jeżdziły sobie w wózku :-). Teraz Matylda bieżna się zrobiła. Biega i nie da się za bardzo w nic włożyć :-)
:lol:
mi sie udało jakis tydzien temu na terenach podmiejsckich wózek uruchomić...powód- lało:ninja:
no a do sklepu z jakies 15/20min. marszem...
jak wracałam to dzieć juz się wyspał, pooglądał "sufit" i zaczął sie irytować...ale wózek mamy wypas ;) hihi
choc kruszynka była w nim pare razy tylko ;)
przy 40stu tez bedzie spacerowa wersja wyciągnięta i na bank będę czekac aby się ochłodziło...zakupiłam vatka na lato!:high: