Wątki o lataniu w chuście znalazłam, ale odpowiedzi na pytanie znajomej nie, stąd ten wątek.
Dziewczyny, które podróżowały z maluszkiem samolotem: Czy podczas odprawy musiałyście wyjąć dziecko z chusty? Czy ktoś kazał wam się rozwiązać?
Wersja do druku
Wątki o lataniu w chuście znalazłam, ale odpowiedzi na pytanie znajomej nie, stąd ten wątek.
Dziewczyny, które podróżowały z maluszkiem samolotem: Czy podczas odprawy musiałyście wyjąć dziecko z chusty? Czy ktoś kazał wam się rozwiązać?
Było już :)
Tak trzeba wyciągnąć dziecko z chusty :)
Ja bym powiedziała, że zależy gdzie, bo zdarzyło się, że przeszłam w chuście przez bramkę nie zdejmując nawet butów. :mrgreen:
Ale trzeba - wyjąć dziecko, chusta do prześwietlenia... :roll: Zero taryfy ulgowej.
Mnie dwa razy puścili bez ściągania. Raz w bondolino na lotnisku we Wrocławiu, drugi raz w chuście w Stanach (!). Chyba z pięć razy się ich pytałam, czy na pewno mogę :lol:.
zazwyczaj trzeba wyjac - cieplo wydzielane przez matke i dziecko moze zaklocac wykrywanieroznych rzeczy, potencjalnie wepchanych miedzy nich - tak mi tlumaczyl mily pan na Balicach dawno temu.
Mnie raz kazano wyjąć dziecko (w Polsce na lotnisku), chustę prześwietlili.
A z kolei w UK tylko nas pani obmacała, rękę między mnie a dziecię wkładając ;) Dalej poszliśmy w chuście.
podczas podróży w maju-bez litości-za każdym razem :fire:
Ja leciałam z dzieckiem nie w chuście, a w ergonomiku, i nie musiałam zdejmować. Zostaliśmy tylko dokładnie objechani ręcznym wykrywaczem.
Jechałam z dzieckiem w mt, musiałam zdejmować, niestety.
raz tak, raz nie
ja też musiałam wyciągać małą z chusty. Nawet jej smoczek poszedł na taśmę pod rentgen ;)
Musiałam wyciągnąć z chusty za każdym razem, więc z czasem nauczyłam się że lepiej sięzamotać już po odprawie. Ja nawet zabierałam chuste, z Malwinką w środku i wózek/parasolka osobno.
Raz nie musiałam wyjmować, w Budapeszcie (ale kilka razy tam mi kazali).
Raz miałam też tak, że pan przeniósł Alę na rękach (był w rękawiczkach i trzymał ją bardzo profesjonalnie - chyba wiedział jak sie trzyma małe niemowlaki :D), tak że tylko ja przechodziłam przez bramkę.
Ostatnio Ala spała, tak na śpiocha troche ciężko było ją wiązać. Sama byłam, więc nie miałam nikogo kto by ją potrzymał. Ale trzeba się na takie ewentualności przygotować niestety :(
Dzieki wielkie za odpowiedź. Koleżanka początkująca, więc myśl że będzie musiała motać się na nowo przy ludziach w kolejce ją niestety przerasta. Jeśli powiem, że niestety dziecie wyjąć będzie musiała, to wsadzi maluszka w wisiadło, które ktoś jej sprezentował - może jednak lepiej ją okłamać :p No trudno.
zależy chyba... może jej się uda. Ja powiedziałam, że dziecko było bardzo zmęczone i właśnie zasnęło i chcę, żeby odpoczęło przed lotem, bo akurat wcześniej bardzo był niespokojny podczas samego lotu, nie mógł zasnąć, krzyczał. Pani zrozumiała i tylko delikatnie włożyła rękę między nas. Miał wtedy jakieś 3 mies.
Zależy gdzie i kto spawdza, na pewno raz musiałam Młodą rozwiązać, raz ze śpiącą przeszłam w pakiecie.
Jestem w szoku. Nigdy nie kazali mi rozwiązywać. Jak latałam z dziewczynkami, niech policzę, 4 razy. Ale wtedy nie miały roku i bardzo małe jak na swój wiek były. Może to zdecydowało?
No nie wiem, ja pierwszy raz leciałam jak Ala miała niecałe 4 miesiące, ważyła może z 5 kg i musiałam wyjąć...
Jeszcze tylko dodam tak poza tematem, że jak przenosiłam ostatnio wodę dla niej, to w Warszawie normalnie mi pozwolili (miałam pół butelki 0,3, więc pewnie nie dużo więcej niż ilość dozwolona), a w Budapeszcie tyle samo wody miałam i kazali mi sie jej napić przed przejciem przez bramkę i po! - wniosek taki, że ciężko przewidzieć jak będzie :/
Ja z MT musialam wyjmowac wszedzie, polroczniak. Do tego w Bangkoku jeszcze obuwie, a maz pasek, plus biegajacy dwulatek w paniecie. Nerwowo bylo.
nie mam dowiadczenia co do chusty ale buty, pasek to zawsze.