Wielorazówki - bez przekłamania
Nie wiem, który już raz tu zaglądam... O pieluchach wielo myślę od dawna, ale nie miałam jak dotąd odwagi spróbować. Poza tym trudno mi było i jest nadal ogarnąć cały temat, bo lubię wiedzieć, co i jak, a o wielo można czytać co najmniej tak samo dużo jak o chustonoszeniu i karmieniu piersią ;)
Idea wielo bardzo mi odpowiada. Sama używam od dawna wielorazowych wkładek laktacyjnych, higienicznych oraz płatków kosmetycznych. Pupę wycieram Małemu gazą. Jak widać w sygnaturce, spodziewamy się noworodka i temat wielorazowych pieluch powrócił.
Chciałabym zapytać Was o praktyczne aspekty wielorazówek - bez ściemy. Wiele razy czytałam, że niby te dzisiejsze wielo to nie to samo, w czym nas wychowano, że dzisiejszych wielorazówek nie trzeba wygotowywać, prasować (mowa o tetrze) itd. Jednak po przeczytaniu tego i owego nie widzę jakiejś specjalnej różnicy ;) Ok, są kieszonki, formowanki i otulacze, które mają kształt jednorazówek, więc na pewno łatwiej się je zakłada od tetry, którą się kiedyś owijało dziecko i zakładało na to obcisłe śpiochy. Nie było zdaje się materiałów wodoodpornych (poza ceratą ;)), więc to wszystko od razu przeciekało. Trudno mi jednak dostrzec inne różnice. Dlaczego dzisiaj nie trzeba wygotowywać tych pieluch? Wiem, że niektóre mamy nawet nie namaczają pieluch z kupką (grubszą zawartość wyrzucają do WC, a resztę wrzucają do pralki). Nowoczesna pralka załatwi wszystko? Chodzi o to, że mamy proszki antybakteryjne? Czy wielorazówki zmienia się tak samo często jak chłonne jednorazówki? Nasz syn nie cierpiał nigdy się rozbierać i ubierać...
Chciałabym poznać, ekhm, prawdę ;) Tak kawa na ławę, bez przekłamania. Lubię wiedzieć, co mnie czeka.