no to rozpętałam burzę w tramwaju :-)
a w zasadzie nie ja, tylko chusta i śpiący w niej Krzyś. a najlepsze jest to, że nawet udziału w dyskusji nie brałam, siedziałam sobie z moim synkiem i tylko słuchałam, jak się ludziska kłócą. najlepsze było to, że chusta miała zdecydowanie więcej zwolenników - tylko jedna przeciwniczka się odezwała, od której się zresztą zaczęło, bo to ona do mnie zagadnęła, że jak to tak dziecko męczyć, do wózka bym włożyła etc. na szczęście tłum odpowiedział za mnie :-) a dziś ta przeciwniczka chust za mną dzien dobry wołała, jak szłam pod barany na Ryse, bo okazało się, że ona obwarzanki przy rynku sprzedaje :-) chyba kolejna nawrócona :-)
Re: no to rozpętałam burzę w tramwaju :-)
A, słuchaj, Mei...czy ten babiszon, który Cię zaczepił, że dziecko męczysz, a potem
wołał za Tobą dzieńdobry sprzedając jednocześnie precle przy Rynku,
to nie była taka kasztanowo farbnięta starsza pani z fantazyjnym kokiem nad czołem,
która stacjonuje ze swoim preclowym stendem na Siennej przy Plantach?
Gdy moja Helutka miała ze 4 tyg. i niosłam ją w mojej starej Ellaroo
zaczepiła mnie ta właśnie i też....że dziecko męcze, że niewygodnie, ściśnięte,
bo ona wie co mówi, wkońcu wnuczki wychowała!
Odbyłam z nią poważna dyskusję i zamknęła się jak jej rzekłam, że
to jedyny sposób na ataki kolkowe, bo jak ją nosić wieczorem w chuście nie ma żadnych,
a wystarczy dziecko z chusty wyjąć, i kolka zaraz się zjawia...
No, to się tak jakby zamknęła, straciła rezon i argumenty.
A tu widzę dalej rozrabia (jeśli mówimy o tej samej):)
Praktycznie codziennie mijam tę babę z Siennej zamotana,
czasami nawet kilka razy dziennie.
Zawsze patrzy na mnie spode łba, bo i tak wie swoje!