Zamieszczone przez Anna Dobrowolska
A/C - wolę mieć wyjca w chuście niż nieść wyjca na rękach. Zawsze mi wygodniej ululać w chuście :lol:
Dla mnie gorszą sytuacją jest, jak mi zaczyna wyć już będąc w chuście. Wtedy szybkim krokiem wracam do domu i staram się nie patrzeć na gapiów (i tak czuję że jestem czerwona jak burak...). Gorzej będzie, jak gdzieś dalej pojadę... co wtedy? Sama gdzieś pomiędzy punktem A/domem a B/celem podróży... i co... wyjąć z chusty? A jak potem zamotać w kieszonkę? Poprosić przechodnia, żeby przytrzymał 3,5 miesięczne dziecko? NIe wyobrażam sobie tego jakoś, dlatego sama nie wypuszczam się nigdzie poza bliskie okolice domu... Jak dalej, to z niemężem samochodem...