-
Wiązanie kaszmiru.
Napiszcie proszę czy to ja mam problem (= za słabo dociągam), ta chusta ma problem (= taki urok), czy moje dziecko :D
Mam indio kupfera i wiążę od 2 miesięcy kieszonkę. Jest fajnie, mięciutko, ciepło i wygodnie ALE.
Zawiązuję tę kieszonkę, potem jeszcze raz dociągam luzy na ile mi się wydaje i udaje i jest super. Jednak po jakimś czasie noszenia - zwłaszcza w domu, gdzie dochodzi zginanie, siadanie na podłodze ze Starszakiem i inne akrobacje, a Józin zaśnie, to luzy się znów pojawiają, a on często się zwija w taką kulkę, że kolana ma prawie przy uszach ;)
No i teraz nie wiem, czy ja za słabo dociągam, czy Józin jakoś się tak układa i wypycha, że zaczyna rozciągać chustę? Ale w takim razie ona mu na to pozwala, materiał się poddaje, naciąga? (nie wiem, czy jasno piszę). Czy taki jest urok kaszmirowego indio?
Jak wiążę do wyjścia, to z reguły nawet po długim spacerze pozycja jest +- idealna nadal, nie wpada tak mocno. Czyli to może jednak ta gimnastyka domowa?
Acha, no jak wiążę bawełnianą to ten efekt jest zdecydowanie mniejszy.
Kocham tę chustę miłością czystą, ale to zagadnienie łazi za mną od dłuższego czasu już.
Może ktoś doświadczony w kaszmironoszeniu mi odpowiedzieć?
-
taki urok,więc niestety wg. mnie nic nie poradzisz,mialam natura i choć gęściej tkany niż te kupfery po pewnym czasie zachowywał się jak opisujesz (tylko przy większym ciężarze jeszcze).
Stasia wsadź,dołek pupą w kaszmirku zrobi,tak się wełna naciągnie;)
-
Magda, liczyłam na Ciebie po cichu :D
Dzięki. Tak podejrzewałam, że taki urok. Zwłaszcza, że jak pisałam nie zawsze tak jest, im mniej się ruszam,zginam, tym mniej Józek kulkowacieje. A ona z natury swojej śliska, więc pewnie nic dziwnego, że się wyciąga. I tak ją kocham!
Może po kolejnym praniu coś się zmieni, jak myślisz?
...A Stasiek to by chyba na wylot wyleciał ;) Wyobrażasz sobie 18kg w kaszmirze? :D
A swoja drogą, do jakiego ciężaru taki cudny cienki kaszmir sobie radzi?
-
Maria też z października 07:)-24-ego.
jakby tak się welenka ciut podkurczyla pod wpływem temperatury,to i gęściejsza by była i lepiej poniosła,no i by się nie luzowało,ale to ryzykowny eksperyment przy tej kasie.
myślę,że po jakimś czasie sama z siebie troszkę się zbije,dziewczyny pisały,że przy 10 kilo już bylo nie za bardzo w kolorowych kaszmirach,ale wiesz, w zarze przy 16 jest nie teges a noszę bo pałam do niej głebokim uczuciem:),byleby z chustą nic złego się nie działo przy dużych obciążeniach,bo kaszmir to delikatna nić
-
ja kupfera, z resztą ślimaki też, moczyłam trochę w wodzie - puchły od tego włókna i zbijały się trochę. Kaszmir luzuje się podobnie jak cienkie jedwabie - ot taki urok... Ale grzeje jak ta lala, co ?
-
No grzeje :D Ja przy obecnej aurze to już nie lubię wychodzić z domu bez Józinka :D Bo mi po plecach wieje ;)
-
ja muszę przyznać, że z kupferem mi się nie udało dogadać :(
dociągałam, dociągałam, dociągałam, a jak już się udało, to i tak się luzował... ale to było, kiedy Kajetan dochodził jakoś do 9ciu kilo :)
-
Łe, to znaczy, że za 3miechy szlaban? :(
Czyli na wiosnę w jedwabiu też nie ponoszę, bo będę miała jakieś 10 kg do noszenia?
-
No, u nas grafit najlepiej się sprawdzał, gdy młoda była mała (lekka i spała;) ), a ja po prostu chodziłam po dworze.
Taki urok tej chusty, że jest delikatna, śliska, nieczepliwa - łatwo się luzuje.
Jest świetna dla małych niemowląt.
Od czasu, gdy córka zaczęła się ruszać w chuście, musiałam często poprawiać wiązanie, dociągać.
A od przekroczenia wagi 8kg, to już w ogóle nie dało się w kaszmirze nosić :)