wrzuciłam małego na plecy w mt z założoną kominiarką i na narzuciłam ala zorro kurtkę i co klops. z kominiarki zrobił się szal, a ja jak ta niemota nie mogłam mu tego poprawić. ma cie jakieś patenty? o pomocnej dłoni nie ma mowy, poratujcie kobitki.
Wersja do druku
wrzuciłam małego na plecy w mt z założoną kominiarką i na narzuciłam ala zorro kurtkę i co klops. z kominiarki zrobił się szal, a ja jak ta niemota nie mogłam mu tego poprawić. ma cie jakieś patenty? o pomocnej dłoni nie ma mowy, poratujcie kobitki.
Zakładam czapkę która siedzi przy głowie jak przyklejona :lol:
Jak sie oprzesz troche dzieciem o sciane (:hide:;-)) i leciutko ugniesz kolana to powinnas dostac rekami do czapkii (jesli nie jest za nisko zamotany)
wychodzisz z domu i prosisz o pomoc pierwsza osobe na ulicy :) (tak robie jak Franek sobie sciaga czapke podczas drogi, albo jak wchodze na szybko do sklepu, sama mu kaze sciagnac i potem nie mam jak ubrac - jeszcze mi sie nie zdarzylo, zeby ktos nie pomogl :)).
za mną zazwyczaj jakaś pani leci i krzyczy:"czapeczka się przekrzywiła!!!"
ale faktycznie, da mnie też jest to problem, nawet ostatnio znów zaczęłam z przodu nosić, żeby sytuację i pozycję czapki kontrolować:)
Też zawsze proszę o pomoc napotkanych przechodniów. Zauważyłam, że dla nich jest to powód do wielkiej dumy.
Chociaż dzisiaj udało mi się samodzielnie założyć Frankowi szalik, gdy już siedział w MT. Akrobacje były nieziemskie, ale wolałam to niż rozwiązywać i zawiązywać znowu. Synek chichotał jak dziki, tak mu się te ewolucje podobały ;)
no, znalazłam, drugi post objaśni Wam wszystko: http://www.chusty.info/forum/showthr...8192#post18192