Udało mi się zachustować mojego M. :D
Będąc w górach przez tydzień mój M. miał okazję zobaczyć jak to miło bywa na spacerku wózkowym :frown i po co mi ta chusta własciwie...dotychczas traktował to jak fanaberię, ale skoro miałam byc szczęsliwa (to na ile pozwalał budżet) nie sprzeciwiał się.
No ale spacerki granią i szlakami przekonały go już całkowicie.
Nie przewidziałam jednego, gdy wychodzimy teraz razem, już sie nie dobiję do chusty-On chce nosić i już :cryy:

