Wersja do druku
Niegdys mozna było wysłać dziecko pocztą. Warunkiem było naklejenie znaczka na ubranko. Wysyłano dzieci aby na przykłąd odwiedziły dziadków.
Nie jest to chusta, ale w sumie to "nosidełko"... no dobra- torba listonoszka!
https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.n...15751935_n.jpg
Stąd: https://www.facebook.com/photo.php?f...type=1&theater
:omg: Ha ha ha :lool:
Dobre :thumbs up:
O! Muszę spróbować! Podeślę babuni słodki upominek, gdy będzie miał eskalację buntu :-D :-D :-D
Hahahaa świetne :D
świetne:thumbs up::thumbs up::thumbs up:
Fajnie ;) " Hej, co dzisiaj robiłaś???" "A nic, właśnie wracam z poczty. Wysyłałam syna do ciotki. :)"
fajowe :) do dziadków mamy 300 metrów, ciekawe, ile czasu by szedł polecony priorytet:confused:
I jaki byłby koszt :DCytat:
Zamieszczone przez margolcia
heh nie wyobrazam sobie tak poslania dziecka :P chyba ze to bylo doreczenie w ciagu godziny :P
Niestety było drugie dno, poczytajcie komentarze.
Moja mama mi opowiadała, że mając 7 lub 8 lat rodzice wsadzali ją do pociągu z kartką na szyi i tak jechała 400 km do dziadków na wieś, jak dla mnie masakra.
Czyli "Awantura o Basię", to nie taka zupełna fikcja ;)