Z pewnym opóźneniem, witam się
Bardzo przepraszam, że nie trafiłam tu wcześniej. Byłam na spotkaniu chustowym, wybieram się na kolejne, moje drugie dziecko lada chwila (jeszcze w tym miesiącu?) przyjdzie na świat.
O chustach dowiedziałam się już dawno. Kilka lat temu na zajęcia na moich kolejnych studiach przychodził świeżo upieczony tata z kilkumiesięczną córką w chuście na ramieniu (to był taki zwyczajny "kawałek szmaty"). Mała spała, w ogóle jej nie było słychac, a my bralismy udział w zajęciach. Żywa reklama po prostu :)
Gdy urodziłam własne dziecko, temat chusty wrócił, ale nie potrafiłam jakoś przekonać do niej córki. To była chusta kółkowa. Powedrowała na dno szafy.
Gdy córka miała te prawie dwa lata pewnego dnia poszłam z nia na zajęcia dla mam z maluchami, sa organizowane niedaleko osiedla. Jedne z nich prowadząca poświęciła ćwiczeniom wedle metody Weroniki Sherborne - to było niesamowite, między innymi ćwiczenia z duzym kawałkiem materiału i z kocem, z którego robiło się hamak dla dziecka. Pomyslałam wtedy po raz drugi o chuście, że pewnie by się spodobało teresce - w końcu można ja na wiele sposoób tego rodzaju zajęć z ciałem, przytulanek, przewracaniem wykorzystać.
