PDA

Zobacz pełną wersję : prawie nie noszę w chustach... ;/



16-03-2009, 09:13
... tylko w MT i w Manduce (i to dużo).
sprzedać chusty?
wszystkie?
czy patrzeć na nie?
tylko po co?

wiecie, że mam filozofię upraszczania sobie życia.
nie wydaje mi się celowe wiązanie plecaczków, skoro ten sam efekt przy minimalnym wysiłku osiągam w 30 sekund w rzeczonych MT lub w Manduce.
posmakowawszy nosideł, chusty, nawet te z kaszmirem, nie wydają mi się atrakcyjne.

i co?

kiepska ze mnie chuściara, wiem :(

landa
16-03-2009, 09:16
Pasjo, zostaw chusty :rolleye:

Fiona
16-03-2009, 09:16
wyrosłyście z chust :| :roll:
chyba czas na nowego chuścioszka :mrgreen:

16-03-2009, 09:18
chyba czas na nowego chuścioszka :mrgreen:
o nie.
teraz zaczyna się Czas Dla Mnie.
lekcje z Matkopolskości W Pieluchach już odrobiłam.

picikola
16-03-2009, 09:20
Linda zdaje się też miała rozwód z chustami z powodu romansu z MT, ale w pewnym momencie wróciła do tej samej rzeki :) chusty mają swój urok (pewnie za nim zatęsknisz), a może jak się powyprzedajesz to zatęsknisz za szmatkami i znowu Cię zakręcą
ja noszę tylko bezpośrednio po kupnie nowej szmaty :hide:
ale mam nadzieję że to się zmieni

jana
16-03-2009, 09:21
Pasjo,
ja tez miałam kryzys, jakieś dwa miesiące, może trzy.... były tylko MT( w ilosci 5 8)) ) i beco, w pewnym momencie miałam tylko jedną, krótką chustę...
A teraz następuje triumfalny powrót chust pod mą strzechę...
Jeszcze się wstrzymaj ze sprzedażą...
Ale nosidła też są śliczne 8))

aniakom
16-03-2009, 09:22
Pasjo! Doskonale wiem, o czym piszesz. :) Przez wiele miesięcy używałam prawie tylko MT i nosideł. I nie tylko ja tak mam, na przykład Linda też tak miała. A do chust się wraca na chwilę, z miłości po prostu :love: Mnie nie przeszkadza mój czekający stosik, czasem coś z niego wyciągam, czasem zawiążę, jeszcze się nacieszam. Już coraz bliżej czas ostatecznego pożegnania z chustami, więc odwlekam je w czasie, bo i tak przyjdzie. :(
A na codzień łatwość i szybkość zwycięża, więc na lato zapoluję na nowe nosidło :D

węgielek
16-03-2009, 09:23
pasjo, mam podobie.

chusta ma jedyna zwykle chustuje moje kolezanki i ich dzieci. mnie juz nie.
tomek tylko w podzie noszony i mt. jesli w ogole noszony.
bo u nas zaczela sie era chodzonych spacerow.

i co jakis czas zapala mi sie lampka, zeby chuste sprzedac, ale wtedy moj M. opruje: - no co ty?!? inke sprzedasz? nigdy. :)

Eyja
16-03-2009, 09:24
zatęsknisz za chustami, zatęsknisz...
ja tez miałam moment, że rozstałam się z chustami, nosiłam głównie w manduce.
teraz manduca sie kurzy, a chusta w uzyciu :)

zaczekaj ze sprzedażą. z tym zawsze zdążysz ;-)

stokrotka.a
16-03-2009, 09:30
ja ostatnio pożyczyłam wszystkie nosidła żeby czas był tylko dla chust 8))
nie nosiłam nigdy w mt może dlatego nie jestem zaczarowana
też bym zaczekała ze sprzedażą bo na takie perełki to znajdziesz chętnego ;)
no chyba że masz coś na oku innego niż chusty i nosidła...ja też nie lubię jak coś mi leży i się kurzy,ciężko się rozstawać ale kiedy z czegoś nie korzystam od razu idzie pod młotek lub oddaję innym żeby mogli się nacieszyć.
nie jestem typem chomika.

polaquinha
16-03-2009, 09:33
pasjo, zaloz wypozyczalnie chust :D

16-03-2009, 09:35
kiedy z czegoś nie korzystam od razu idzie pod młotek lub oddaję innym żeby mogli się nacieszyć.

Jim leży nieużywany od listopada :(
kilka innych chust również.

nie sądzę, by w ciągu pól roku zmieniła mi się filozofia noszenia.
jeśli teraz plecaki w chustach mnie wkurzają, to za kilka miesięcy może być gorzej.
nie znoszę uprawiania sztuki dla sztuki.
plecaka dla (niedociągniętego) plecaka.
noszenie ma być miłe i utylitarne.
a takie jest w nosidłach.
prawię herezje, ale trudno.

16-03-2009, 09:35
pasjo, zaloz wypozyczalnie chust :D
łażeniem na peerelowską pocztę i staniem w kolejkach życia sobie nie utrudnię ;P

pinaska
16-03-2009, 09:37
Ja też nie noszę w chustach.
Po prostu noszę w czymś innym.

Mam dwie wiązanki, trzy kółkowe i dwa nosidła.
Z tego głównie manduca w użyciu.
Nie mam z tego tytułu kompleksów ,choć żal czasem miękkości chusty :)

kamaal
16-03-2009, 09:37
Też tak miałam/mam. Jak kupiłam MT chusty poszły w odstawkę, bo łatwiej, wygodniej mi sie wrzucało łobuza :wink: Na krótkie wyjścia miałam kółkową i poucha.
Ale do chust wracałam, z sentymentu..
A teraz już dzieć samobieżny, więc i chusty i mt czekają na...lepsze czasy :wink:

kamaal
16-03-2009, 09:38
Jim leży nieużywany od listopada :(

Pozwolę się z tym nie zgodzic ;)

aneta.s
16-03-2009, 09:40
a ja znów wolę chusty od nosideł a z MT to jakoś się dogadać nie mogę :roll:
Pasjo zaczekaj może coś się zmieni a sprzedać zawsze można :kiss:

16-03-2009, 09:40
Jim leży nieużywany od listopada :(

Pozwolę się z tym nie zgodzic ;)
krotki romans sie nie liczy.

polaquinha
16-03-2009, 09:42
pasjo, zaloz wypozyczalnie chust :D

[musialam poscic posta bo Marcel wzywal ]


wypozyczanie za niewielka oplata (coby na insze cudownosci spokojnie sie nazbieralo) A sprzedawac jednak troszke szkoda. Bo przecie przyszlosci nie znamy to raz. A po drugie -jesli juz to jeszcze nie treaz bo ewidentnie gotowa na to nie jestes. Jeszcze.

Buziaczki :kiss:

Gavagai
16-03-2009, 09:57
Ech, jakże ja rozumiem :/ Tyle, że ja nie nosiłam NIC od miesiąca i dziewięciu dni... Na tymże chustowym forum jestem już na krzywy ryj, pardon my french, bo Młody maszeruje dzielnie, aż miło patrzeć... MT leżą złożone w kosteczkę w szafie i czekają nie wiem na co...
A chusty... Te naj naj zostaw może dla swoich dziewczyn, jeśli będą chciały. A do tego czasu. Nie wiem... Jako obrusiki lub zasłonki wyblakną, a złożone w szafie będą piszczeć po nocach za noszeniem :wink:
Może rzeczywiście sprzedać?
Ja właśnie dojrzewam do sprzedania mojego pierwszego MT i zostawienia sobie jednego na wakacje...

16-03-2009, 10:02
A chusty... Te naj naj zostaw może dla swoich dziewczyn, jeśli będą chciały. A do tego czasu. Nie wiem... Jako obrusiki lub zasłonki wyblakną, a złożone w szafie będą piszczeć po nocach za noszeniem :wink:
Może rzeczywiście sprzedać?

chyba slusznie prawisz.
pora odmrozić gotowkę.

m.m.
16-03-2009, 10:15
często działam pod wpływem impulsu.
miewam potrzebę "uporządkowania" jakiejś części dóbr posiadanych.
wyrzucanie działa na mnie odświeżająco.
nigdy nie brakowało mi tych rzeczy bo dawno już przestały być częścią teraźniejszości.

zawsze możesz zostawić jedną.

Mag
16-03-2009, 10:18
zostaw sobie może takie chusty,które musisz zostawić,a resztę puść.
normalnie ku memu zaskoczeniu nic a nic nie boli 8)) ,a w pewnym momencie miałam tylko elastyka i miętka.
mimo iż jestem w innej sytuacji niż Ty, Pasjo, tak samo nie widzę sensu w polegiwaniu chust (nawet pół roku).
stos był super, ale teraz czas na inne stosy :lol: (przynajmniej u mnie :wink: )

16-03-2009, 10:28
zostaw sobie może takie chusty,które musisz zostawić,a resztę puść.
nie wiem, które :(

normalnie ku memu zaskoczeniu nic a nic nie boli 8)) ,a w pewnym momencie miałam tylko elastyka i miętka.
sama decyzja boli.
którą wybrać pod młotek?

mimo iż jestem w innej sytuacji niż Ty, Pasjo, tak samo nie widzę sensu w polegiwaniu chust (nawet pół roku).
stos był super, ale teraz czas na inne stosy :lol: (przynajmniej u mnie :wink: )
u mnie nastał czas MT, manduki i pierwszych butów amelki.
chodzi SAMA!

kamaal
16-03-2009, 10:30
chodzi SAMA!
Gratulacje :applause:

16-03-2009, 10:33
chodzi SAMA!
Gratulacje :applause:
od wczoraj.
pokonała pół pokoju samodzielnie.

kamaal
16-03-2009, 10:35
od wczoraj.
pokonała pół pokoju samodzielnie.
Dzielna dziewczynka! Teraz będzie sprawnie uciekała przed chustami :wink:

IwontaG
16-03-2009, 10:37
chodzi SAMA!
Gratulacje :applause:
od wczoraj.
pokonała pół pokoju samodzielnie.

Ogromne brawa dla Amelki :applause: :applause: :applause:

A decyzji nie zazdroszczę, takie piękne chusty masz, też nie wiedziałaby którą sprzedac a którą zostawic.
A z drugiej strony za piękne chusty mogą byc piękne nosidła.

Linda
16-03-2009, 10:41
Gratulacje dla samojezdnej Amelki :applause:

Tak jak pisala Picikola, ja w ogole nie nosilam w chustach przez prawie pol roku (od 9 miesiaca do 15 miesiaca zycia mojego synka). Nosilam tylko w nosidlach i mt.. mnostwo roznych rzeczy wyprobowalam.

Do chust jednak wrocilam. Mysle Pasjo, ze zima to niezbyt dobry okres na chusty przy roczym dzieku. MT i nosidla latwiej sie zaklada na grubsze kurtki. Mysle tez, ze latem mozesz poworcic do chust, wiec moze zostaw sobie jakas chuste na lato... Jezeli nie zamierzasz miec jeszcze jednego chusciocha, to zdredukuj stosik pieniadze wydaj na cos fajnego dla SIEBIE :D

Eyja
16-03-2009, 10:42
chodzi SAMA!
Gratulacje :applause:
od wczoraj.
pokonała pół pokoju samodzielnie.

gratulacje :applause: :applause: :applause: zuch dziewczyna :thumbs up:

kasia_b
16-03-2009, 10:45
Poczekaj, latem jak odziezy mniej ma człowiek na sobie łatwiej się wiąże, wprawę będziesz miała większą, a Amelka dorośnie do tego żeby współpracowac przy motaniu :) No i chustę łatwiej do torby wpakować, mozna uzyć jej jako kocyka albo kołderki . Spacery na nóżkach dzieci uwielbiają, ale u takich maluchów zazwyczaj są problemy z powrotną drogą ;) Stosik dla potomnych to tez świetny pomysł ;)

stokrotka.a
16-03-2009, 10:47
u mnie nastał czas MT, manduki i pierwszych butów amelki.
chodzi SAMA!
Gratulacje dla młodego chodziarza!
a z tymi butami to ja ci mówię jak z chustami :lol:
my już 3 parę zaliczamy :)
i gucie królują :D

visenna2
16-03-2009, 11:53
Jak Ci ciąży świadomość, że leżą sobie i sie kurzą to sprzedaj :) Wszystkie :)
Ja wolę nosić w chustach, chociaż teraz mam okres nosidłowy wymuszony przez okoliczności. Manduca bomba, 7panel też, ale chusty kocham najbardziej za ich wielofunkcyjność, łatwoskładalność, wszędziezmieszczalność i za to, że budzą niezdrowe emocje na ulicy :) I za to, że mogę sobie zawiązać dziś tak a jutro inaczej.

Fiona
16-03-2009, 12:03
chodzi SAMA!
Gratulacje :applause:
od wczoraj.
pokonała pół pokoju samodzielnie.
GRATULACJE!!! :kiss: :applause:

chusty sprzedaj więc
zostaw po jednej dla swoich córek,
może niech same wybiorą, którą chcą? :roll: :D
moja Asia już ucieka przed wrzuceniem na plecy :cry:

alhana
16-03-2009, 13:28
Gratulacje dla Amelki:)
Ja tez niby powinnam sprzedac przynajmniej jedna z chust, ale nie umiem:(
Wierze ze w wakacje z nich mocno bede korzystac, no i na wiosne tez:)

Zuzia
16-03-2009, 13:44
Pasjo ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem - z tego samego powodu coraz rzadziej bywam na tym forum :( A raczej bywam często ale rzadko sie odzywam, no bo co ze mnie za chuściara? Noszę dużo, ale tylko w nosidłach, nie chce mi się po ziemi ogonami ciągać skoro można założyć nosidło, łatwo, czysto i bez potrzeby późniejszego dociągania :oops:

Lotna
16-03-2009, 13:48
Oj tak. Ja czuję że jak nabędę MT to będzie tak samo :oops:

tulipowna
16-03-2009, 14:55
pisalam o tym tez jakis czas temu :)
Mt tulikowo bylo de best (i jest nadal :))., a chusty lezaly.
a teraz po prostu nie nosze w ogole, bo nie mam kiedy - maks zaczal tuptac na spacerach, w domu nie da sie zarzucic na plecy, bo i w sumie nie ma takiej potrzeby.
nie wiem po co mi tyle chust, ale z zadna sie nie potrafie rozstac niestety :(
wiec wiekszosc jest "po ludziach" a reszta czeka na jakies noworodki w najblizszej rodzinie :) ale na razie sie nie zanosi.

gdybym byla w stanie, to sprzedalabym cos ze stosiku. ale nie potrafie - mam blokade psychiczna ;)

Jasnie Pani :)
16-03-2009, 14:57
Dziecko samo bedzie chodzic to ponosisz pewnie tylko jak chore bedzie, albo bardzo zmeczone, wiec jaki jest sens "marynowac" chusty? Ja sie teraz pozbywam prawie wszystkiego co mam i MT z chusty mi myrra zrobi

dzinx
16-03-2009, 15:35
mój mały jeszcze nie chodzący i planuję jeszcze wiecej dzieci, więc sytuację mam inną.

natomiast odkąd pożyczyłam MT od Ypsi to chustę wyciagam tylko na długi spacer, na KAŻDĄ pozostała okazję uzywam MT - bo szybko, bo prosto, bo wygodnie!
1 MT już zamówiłam, a kombinuję czy by 2 i 3 sobie nie sprawić
o nosidle 7Panel marzę skrycie od stycznia, a wczoraj mało co nie "kliknęłam" na manduce Pinaski.

filozofia chust to dla głównie mnie bliskość i wygoda. dlatego jeśli funkcje te spełnia i MT i nosidło - super.

ale ... ponieważ chusty to także emocje, których nosidła we mnie nie budzą - wszystkich od razu bym nie sprzedała (3 jednak już poszł precz). ale jak pisałam - ja jeszcze mam nadzieję nosić inne stworki...

i jeszcze jedno: o "chuściarskości" moim zdaniem nie świadczy liczba posiadanych chust :)

16-03-2009, 15:39
ale nie potrafie - mam blokade psychiczna ;)
rany, marto, ja też.
zaraz odwołam sprzedaż pawi.
a szafran odsprzedaję zanim przyzwyczaję się do tej chusty i ubiorę ją choć w jedno miłe wspomnienie.
piękny jest...

Nata
16-03-2009, 16:23
[quote="visenna2"]Jak Ci ciąży świadomość, że leżą sobie i sie kurzą to sprzedaj :) Wszystkie :) (...)
i za to, że budzą niezdrowe emocje na ulicy :)

:thumbs up:

Pasjo, drobnymi chwiejnymi kroczkami przyszła do Ciebie era po(st)-chustowa.....

Moja sioistra jest na podobnym etapie. Jej synek ma rok, ale kawał chłopa z niego,bo 15kg wazy. Chustowac już sie za bardzo nie daje. I własciwie tylko z tyłu ten cięzar można nosić. Wiec siostra tylko bambero uzywa teraz i melkaja. Na wyjscia do miasta siositra sie boi z tyłu nosic (mieszka w paryzu ,w centrum), z przodu tylko na krótko, bo jej ramiona odpadają,albo wózek). A była chusciara straszliwa. Megastosik i marcelek lubił bardzo.

Czesć chust sprzedała. Coś tam zostawiła, bo mysli o kolejnym dziecku...Hmm...moze starszej sioistrze cos pozyczy? :roll:

JA nie lubie hodowac stosika.Wiec nie poradze, bo ja bym mega wyprz zrobiła. Chyba ,ze najulubiensza dla potomności bym zostawiła(nino antrathzit?),a jak nie mozna sie zdecydowac, to wybrana losowo.. W sensie,jak córka urodzi dziecko.......

april
16-03-2009, 16:53
A ja mam z kolei inny ciut problem...
Noszenie na plecach. W MT nie umiem, no nie umiem i koniec. Nie dociągnięte jakoś, ech.
W chustach-umiem, a jakże. Ale tak mnie bolą pachy, że nosić nie daję rady. Wyjątkiem jest kanga. Ale w chuście te poły, które idą pod pachami tak mnie uwierają, że drętwieją mi ramiona a zaraz potem całe ręce włącznie z dłońmi. Prosty plecach odpada całkiem, jedynie to plecak z krzyżem. Wykańczam prosty tybetanem, ale nic to mi nie pomaga :(
I co, siedze i myślę, czy się wyprzedać. Ale jeśli, to z czego?
Mam jedną wiązankę długą-BB fruit coctail
jedną kółkową- BB strawberry stripe (jeszcze nie zapłacona :hide: )
jednego poucha - LB
i kangę

chlip
szkoda mi wszystkich

witbor
16-03-2009, 18:10
Również mojej ponadrocznej córki nie noszę już w chustach... od dawna :hide: Ufff... Wyrzuciłam to z siebie :wink:
Nawet z poucha zrezygnowałam, bom krzywa i kręgosłup mnie bolał :roll:
MT średnio lubię (z jednym wyjątkiem :wink: ), bo co za różnica, czy majtam po chodniku połami chusty, czy pasami od MT. A nie lubię jak coś się brudzi :hide:
Bardzo lubię swoją Manducę natomiast... Chociaż to zwykła petrol jest 8))
Ale za chustą się rozglądam dla Następnego-Ostatniego (chyba ostatniego)

Ola
16-03-2009, 19:11
filozofia chust to dla głównie mnie bliskość i wygoda
tak właśnie :thumbs up:
wyjęte z kontekstu co prawda, ale ta filozofia przyświeca mojej prawie 3 latce
ona wybiera chusty, i mimo, że ja często wybrałabym nosidło,Mt ona wyjmuje chustę i mnie terroryzuje
zdarzy się raz na miesiąc że na mentaja padnie jej wybór
ale najczęściej stawiam ją przed faktem dokonanym, mam w torbie i gdy wymięka na spacerze to ma wybór, taptanie lub nosidło
w domu to nie przejdzie, czyli wszystkie wyjścia "na szybko" w chuście
a że kolorki moich warsztatowych szmatek już mi się opatrzyły to dodatkowo mnie to ostatnio do chust zniechęcało
dzisiejsza noc zaowocowała nowinką, dzięki której czuję że będziemy miały wspólny interes w tym chustonoszeniu
moja nowa farbowanka przełamała passę nosidłową :twisted:

w wakacje w górach bardzo dużo się nosiłyśmy, i w zależności od nastroju wybierałyśmy chustę lub hybrydę, jak przeczuwałam, że zaśnie to chustę

jestem niezmotoryzowana a Nawoja do piechurów dobrych nie należy, więc cały czas chusty, nosidła są na codzień nieodłącznym wsadem torby na spacerach :backcarry:

rzezuchama
16-03-2009, 19:41
kiepska ze mnie chuściara, wiem :(
Wiesz, Pasjo, Ty masz za sobą przynajmniej Chustorię... ja tu całkiem na krzywy ryj się wkradłam, bom nigdy się nie zamotała w szmatę. Wyklętą przez forum lulu lubiłam, potem od razu w melkaje wskoczyłam. Teraz kocham AP.

noszenie ma być miłe i utylitarne.
a takie jest w nosidłach.
No właśnie
:hey:

Nata
16-03-2009, 19:49
Ale za chustą się rozglądam dla Następnego-Ostatniego (chyba ostatniego)

ech.....to chyba nigdy nie przechodzi...... 8))

hanti
16-03-2009, 20:09
do mnie żadne nosidło nie mówi tak jak chusta, ale już się naumiałam sprzedawać te w których nie noszę :wink:

jak leżą i się kurzą puść w świat, a może żal po nich zmobilizuje Cię żeby zmierzyć się jednak z plecaczkami :wink:

witbor
16-03-2009, 20:31
Ale za chustą się rozglądam dla Następnego-Ostatniego (chyba ostatniego)

ech.....to chyba nigdy nie przechodzi...... 8))

Nata - fajnie, że mnie rozumiesz. Dzięki :kiss:

miranda
17-03-2009, 00:11
Trudno mi się z Pasją nie zgodzić... Noszenie to dla mnie sposób na bliskość i wolne ręce, ale naprawdę nie widzę dla siebie sensu w motanie się w chustę.
W manduce nie bolą mnie ramiona (ciężar obciąża bardziej biodra), nie włóczą się po ziemi ogony, łatwo to dociągnąć, no i zakłada się w 30 sekund wliczając wszystkie poprawki i podskoki. :D
Po rozebraniu się z chusty zawsze piętrzył się stos szmaty do złożenia, a w lecie było gorąco niemiłosiernie. Chusta na plaży dla mnie była porażką bo nie mogłam jej dotrzepać z piasku, a już nie daj Boże zamotać się na wietrze (długa zaraza) , w mieście tylko w 2X, bo ogony się brudzą, a 2X mogę tylko krótko bo ramiona mi odpadają (dzieć już ciężki), plecaczek nawet jak już go wreszcie dociągnę pije w ramiona, wrzyna się w mostek...
Ja wiem, że wszystko jest kwestią wprawy, ale żeby się wprawiać trzeba nosić, a z kolei żeby nosić musi być wygodnie i szybko. No jakoś nie udało mi się wybrnąć z tego błędnego koła :hide:

Dagmara
17-03-2009, 00:21
A ja nad nosidło ergonomiczne zdecydowanie przedkładam MT i hybrydę Lindy :mrgreen: którą uważam za cudowne rozwiązanie, jednak chustom i tak nic nie dorówna :roll:

kakot
17-03-2009, 07:36
nie znoszę uprawiania sztuki dla sztuki.
plecaka dla (niedociągniętego) plecaka.
noszenie ma być miłe i utylitarne.
a takie jest w nosidłach.
prawię herezje, ale trudno.

a ja tam wcale nie uważam tego za herezje. Albo jest nas dwie heretyczki. Długiej wiązanej używałam intensywnie, ale krótko: potem odkryłyśmy podaegi i w zasadzie używałam na zmianę podaegi, poucha i kółkowej - zależnie od celu wycieczki, długości noszenia itd. Wiązankę (krótką, hi hi, długiej długiej nie miałam nigdy) miałam ze względu na uniwersalność, co przy wyjazdach dalszych pociągowych sprawiało, że brałam rzeczoną wiązankę oraz kółka i miałam wszystko w jednym ;)
Moja rada: zacznij powolutku wyprzedawać, poczynając od najmniej ukochanych. Ja zostawiłam kółkową hamalu - nasza pierwsza, ulubiona, znoszona do aksamitnej miękkości (tzw. "chusta Zosi"); wymarzone, wytęsknione, bardzo późno (jak młoda miała prawie 1,5 roku) kupione krótkie indio (tzw. "moja chusta") i jedno podaegi, ale waham się, czy go w świat już nie puścić. Poucha oddałam, bo w razie co uszyję nowego, w lepszych kolorach, a podziki też mogę sobie szyć w dowolnych ilościach i chwilach, co ma leżeć?

ps. ewentualne następne dziecię też dostanie "swoją" chustę, hi hi

Ruda
17-03-2009, 12:58
Jak hanka zaczela mi bunt na pokladzie robic to wzielam i wszystko co mialam sprzedalam. To chyba bylo z rok temu. Nie brakowalo mi chust, ale ostatnio nabylam droga kupna elastyka :thumbs up: Potrzebowac nie potrzebuje, ale czulam wewnetrzna potrzebe jego posiadania heheh i mam :) Mam nadzieje, ze za jakis czas do niego sie i jakis maluch znajdzie bo pewnie inaczej za jakis czas stwierdze, ze i go nie potrzebuje :D

17-03-2009, 13:45
Jak hanka zaczela mi bunt na pokladzie robic to wzielam i wszystko co mialam sprzedalam. To chyba bylo z rok temu.
tak po prostu?
ech...
zazdroszczę.

17-03-2009, 13:47
Trudno mi się z Pasją nie zgodzić... Noszenie to dla mnie sposób na bliskość i wolne ręce, ale naprawdę nie widzę dla siebie sensu w motanie się w chustę.
W manduce nie bolą mnie ramiona (ciężar obciąża bardziej biodra), nie włóczą się po ziemi ogony, łatwo to dociągnąć, no i zakłada się w 30 sekund wliczając wszystkie poprawki i podskoki. :D
Po rozebraniu się z chusty zawsze piętrzył się stos szmaty do złożenia, a w lecie było gorąco niemiłosiernie. Chusta na plaży dla mnie była porażką bo nie mogłam jej dotrzepać z piasku, a już nie daj Boże zamotać się na wietrze (długa zaraza) , w mieście tylko w 2X, bo ogony się brudzą, a 2X mogę tylko krótko bo ramiona mi odpadają (dzieć już ciężki), plecaczek nawet jak już go wreszcie dociągnę pije w ramiona, wrzyna się w mostek...
Ja wiem, że wszystko jest kwestią wprawy, ale żeby się wprawiać trzeba nosić, a z kolei żeby nosić musi być wygodnie i szybko. No jakoś nie udało mi się wybrnąć z tego błędnego koła :hide:
bardzo blisko mi do tego, co piszesz, mirando.
wręcz bliźniaczo, identycznie i tak samo.
spróbuję jednak jeszcze trochę ponosić w chustach.
to ostatnie chwile w szmatach.
a później?
się zobaczy...

17-03-2009, 13:52
nie znoszę uprawiania sztuki dla sztuki.
plecaka dla (niedociągniętego) plecaka.
noszenie ma być miłe i utylitarne.
a takie jest w nosidłach.
prawię herezje, ale trudno.


a ja tam wcale nie uważam tego za herezje. Albo jest nas dwie heretyczki.
Bóg zapłać, dobra kobieto 8))


Moja rada: zacznij powolutku wyprzedawać, poczynając od najmniej ukochanych.
mniej ukochane były pawie.
i już odlecialy.
z lekkim bólem.

anifloda
17-03-2009, 14:03
Oddaj mi! :D Nie umiem się przekonać do nosideł i tylko w chustach noszę.

stasiu-lova
17-03-2009, 14:03
sprzedaj, nie beda cie meczy. a jakby co to pewnie fajna zabawa jest z kompletowaniem stosika od nowa :lool: mnie na przykład bardziej cieszy kupowanie, probowanie niż "mianie".. ja sprzedałam całą góre szmat, została jedna najlepsiejsza(nawet len poszedł) i mt. Stacha nie zawiazałam na spacer od wrzesnia, bo on nie chce. i ja w sumie tez nie chce, bo plecaka nie umiem, a z przodu metr dziecia to tak :roll: mam nadzieje troche w melkaju ponosic, moze jakies nosidlo kupic. szmaty nie lubie ani na zime ani na lato, wiec tylko dlatego została jedna, ze może jakimś cudem wiosną.. za to wciaż lubie szmaty sobie pomacac, sprobowac, bo mnie ciekawosc zżera itp. i czesto tylko po to je kupuję (pożyczam) by za 3 dni puścic dalej.. :wink:

Ruda
17-03-2009, 14:19
Jak hanka zaczela mi bunt na pokladzie robic to wzielam i wszystko co mialam sprzedalam. To chyba bylo z rok temu.
tak po prostu?
ech...
zazdroszczę.
serce leciuchno krwawilo, szczegolnie za mt tulikowo...

GoKa
17-03-2009, 20:27
Pawie będą w dobrych rękach :D

olivka
17-03-2009, 20:58
nie znoszę uprawiania sztuki dla sztuki.
plecaka dla (niedociągniętego) plecaka.
noszenie ma być miłe i utylitarne.
a takie jest w nosidłach.
prawię herezje, ale trudno.


a ja tam wcale nie uważam tego za herezje. Albo jest nas dwie heretyczki.
Pasja, to trzy heretyczki ;) Tylko ja jeszcze jestem na troszkę wcześniejszym etapie, tzn. właśnie za niedługo dostanę mój pierwszy MT. Młody już prawie siedzi, jeszcze chwilę, i będę mogła go w ten MT włożyć. I wtedy, obawiam się, będzie to samo co u ciebie... Jakieś 2 miesiące temu miałam kulminację etapu buntu i oporu przeciw czasowi i wysiłkowi wkładanemu w wiązanie długiej chusty. Teraz mnie znów trafia, bo z plecaczkiem to muszę się naszarpać żeby młodego zamotać, młody się odgina, ja się męczę, a potem i tak mam luzy... I z jednej strony nie moge się doczekać tego MT, żeby tak już wreszcie móc mieć to miłe i utylitarne noszenie, bo przecież o bliskość chodzi, a nie o sztukę dla sztuki... A z drugiej, właśnie sprzedałam swoją Toskanię, i tak mi jakoś trochę żal... Kurczę, myślałam, że nie jestem typem który się przywiązuje do szmatek, chomikiem nigdy nie byłam, czego nie używam to się pozbywam, a tu zasadzka :(
Po namyśle stwierdzam, że to chyba jest żal na tle przemijania jako takiego, a nie na tle rozstania z chustą. Bo dopiero co Bąbel był taki malutki, wydawało się że jescze dłuuugo tego noszenia, a tu już myk i pół roku, i jak czytam takie posty jak twoje to uświadamiam sobie, że za chwilę już będzie chodził i koniec tematu chust nastąpi :( A noszenie jest takie fajne :(

mimbla
17-03-2009, 21:03
A ja pozwolę sobie sparafrazować hasło Stanikomaniczek:

"Chustonoszenie to nie wielkość stosika, to stan umysłu".

:D

18-03-2009, 07:24
A z drugiej, właśnie sprzedałam swoją Toskanię, i tak mi jakoś trochę żal...
:kiss:

Po namyśle stwierdzam, że to chyba jest żal na tle przemijania jako takiego, a nie na tle rozstania z chustą. Bo dopiero co Bąbel był taki malutki, wydawało się że jescze dłuuugo tego noszenia, a tu już myk i pół roku, i jak czytam takie posty jak twoje to uświadamiam sobie, że za chwilę już będzie chodził i koniec tematu chust nastąpi :( A noszenie jest takie fajne :(
ładnie to ujęłaś...

mako
26-03-2011, 20:32
:)

dankin-82
27-03-2011, 18:31
ja tam całkowicie wpadłam w sidła nosideł:hide: Mam kilka ulubionych szmat ale noszona woli zdecydowanie mietki choc się nie buntuje jak się motamy;)

MartaS
27-03-2011, 18:54
o... ja też juz prawie nie noszę. Jeśli już to w nosidle. Ale mam straszną ochotę, moje dzieci też, ale jest taka zazdrość i awantura jak włoże jedną do chusty a drugiej nie, że zrezygnowałam... Czasami tylko jak wracamy ze żłobka manduki uzywam. A ponosiłabym jeszcze, ponosiła....:mrgreen:

AMK
28-03-2011, 17:39
kiedy to ja ostatni raz nosiłam :hmm:
wieki temu i to też tylko po domu już

moje dziecko tak szybko zrobiło się klockowate i samobieżne :cry: