Zobacz pełną wersję : wypalam się ...
Macie czasem takie uczucie? Nie chce mi się nosić. W głowie mam plan na nieodwracalną redukcję do 1-2 sztuk. W drodze wózek spacerówka. I już widzę siebie pomykającą w pięknych bucikach, z wszystkim pod ręką w wózku. Żeby nakarmić nie trzeba będzie rozwijać się ze szmat i ciągać ich po chodniku. I Jacka będę mogła ładnie ubrać, i siebie (na razie J. w samych pajacach i bodziakach, a ja tak, żeby byłoż wygodnie i się nie zawijało przy wiązaniu).
Do tej pory, od samego urodzenia Jacka wszędzie byłam w chuście (użyłam wózka 3 razy). Chyba mi ten szał przechodzi.... albo przychodzi zmęczenie (J. waży już 10kg, jest wielki, a Basia też mnie potrzebuje...). Wróci mi ta chustowa miłość?
Ja się wypaliłam po kilku noszeniach w mt, więc raczej nie pokrzepię.
Teraz tylko na wycieczki przyrodnicze biorę mietka.
Kasia.234
02-03-2013, 14:13
od prawie 4 lat noszę w chuście/nosidle (z przerwą na część ciąży), czekam z utęsknieniem na cieplejsze dni i wyciągam wózek z piwnicy (używany przez lato 2010), dojrzałam ;)
Agatka waży ponad 14 kg chyba, ja mam powoli dość...
panthera
02-03-2013, 14:14
ja taki kryzys miałam jak Maciek już całkiem dobrze chodził. teraz za to tęsknię za noszeniem :)
wyobrażenie wózkowe...hm...no ja mam świadomość ze jednak spacerówką tylko po równych chodnikach i nie wiadomo jak nie obładuję.
jednak w czasach gdy mieszkałam w gdańsku Maciek miał 2 lata i był już ciężkawy a do klubiku było ze 20 min piechotą (po równiutkim nowym chodniku) - wolałam zawieźć go w wózku a i drobne zakupy pod wózek wracając wrzucić.
Wiewiórka
02-03-2013, 14:17
ja sie wypalam po noszeniu w nosidle, po noszeniu w szmatach tak nie mam. Aczkolwiek bedziemy sie wozic w wózku, ale pewnie jeszcze intensywniej nosic, bo pogoda będzie temu sprzyjać, bo nosić w chustach a ja szmaty kocham, mój syn również. No ale ja mam na stanie ponad 10kg. W pierwszym roku zycia głównie się nosiliśmy, nie dało sie inaczej, bo Maciek miał bunt wózkowy.
Kasia.234- jestem w szoku ile waży Agatka, a jestmłodsza o ponad pół roku od mojego syna. Maclaren wytzymuje obciążenie wagowe do ponad 20kg nie jak inne do 15kg, chyba to była dobra decyzja co do maca
A ja chyba nie rozumiem chustowania jako stylu życia. Jeśli danego dnia w danej sytuacji będzie mi lepiej z chustą, biorę chustę, jeśli z wózkiem, biorę wózek.
Nie wiem jak będzie gdy Cypisek będzie ciężki.
Póki co nosimy sie prawie 9 miesiecy. I były dni że jak myślałam o zawijaniu w szmaty i wycjodzeniu na zimno to mi się nie chciało. Ale wózka znosić z drugiego piętra nie chciało mi się jeszcze bardziej :)
Nic na siłę... można zawsze do noszenia wrócić. To ma być swego rodzaju przyjemność ;) nie przymus
Ja rozumiem w czym rzecz, chustowanie uwielbiam, po Asi mialam niedosyt, więc Młody głównie w chuście / nosidle jak dotąd - także ze względów praktycznych (bo wózka jeszcze sie Asi zdarza używać). Ale bywały momenty że właśnie - chciałam być swobodniejsza / inaczej sie ubrać / było mi niewygodnie, i uważam że w niektórych sytuacjach to właśnie wózek - w naszym przypadku - był / jest wygodniejszy i praktyczniejszy. Teraz Adaś dobrze ponad 11kg, na szmate sie buntuje, ja z kolei nosidło tak sobie - jeszcze planuje w sezonie wiosenno- letnim mietka poużywać, ale od kilku dni prawie codziennie Adaś w wozku, najwyraźniej mu tam dobrze, więc korzyśc obopólna ;)
Nie wiem czy to wypalenie, u mnie raczej zmęczenie i niewygoda, chęc zmiany. Jak myślę o potencjalnym trzecim, to na bank będę nosić ;) w każdym razie na początku i ile się da ;)
A ja chyba nie rozumiem chustowania jako stylu życia. Jeśli danego dnia w danej sytuacji będzie mi lepiej z chustą, biorę chustę, jeśli z wózkiem, biorę wózek.No ale przecież tak właśnie jest ;) Nikt nikogo do używania chust nie zmusza. Tylko ja do tej pory myślałam, że chusty są dla mnie najcudowniejsze i najlepsze. Idzie wiosna, a ja zaczynam się łamać, bo zmieniają się okoliczności :P
Ja do tego podchodzę tak:
Jeśli danego dnia w danej sytuacji będzie mi lepiej z chustą, biorę chustę, jeśli z wózkiem, biorę wózek.
Ale rozumiem La Chica Bonita, dziś np. na szybki wypad do sklepu wpakowałam Smoka do chusty a mąż widząc że biorę te a nie inne buty przy okazji pyta "co się stało, ostatnio mówiłaś że Ci nie pasują", do chusty musi być pewnie i wygodnie a nie ładnie:p Wiosna idzie, dziecko coraz większe, cięższe...eh
Kasia.234
02-03-2013, 15:04
Kasia.234- jestem w szoku ile waży Agatka, a jestmłodsza o ponad pół roku od mojego syna. Maclaren wytzymuje obciążenie wagowe do ponad 20kg nie jak inne do 15kg, chyba to była dobra decyzja co do maca
ja też jestem w szoku ;)
maclaren poczeka na przyszły rok, teraz czas na peg perego ;)
owieczka33
02-03-2013, 15:15
La Chica Bonita, spotkajmy się, Bemowo nie takie wielkie, a ja jeszcze jestem w chusto-szale, może Ci też się udzieli?
:)
Jak masz ochotę na wspólny spacer- wal na priv- dogadamy się. :)
niby miewam tak, że bym się ubrała jak chcę, a nie "do chusty" (a jeszcze bardziej "do karmienia" :roll:), ale... no ja nie znoszę wózka :twisted:
jestem zatem skazana na chusty :D
Wiewiórka
02-03-2013, 15:48
ja też jestem w szoku ;)
maclaren poczeka na przyszły rok, teraz czas na peg perego ;)
aha, a jeszcze niedawno woziłam w ono, ale teraz stwierdzam że to jest juz za duży/cieżki wózek jak na potrzeby prawie dwulatka, choc sam w sobie jest super. Jednak ponad 10kg a ok. 7kg to w znoszeniu prawie z 3 piętra to duża różnica
gosica502
02-03-2013, 15:58
Ja ani wózka nie demonizuję ani chust nie uważam za jedyne słuszne rozwiązanie :) Ale jak pomyślę o czasach przednoszeniowych jak wybrałam się z wózkiem do miasta i musiałam kombinować którędy tu jechać żeby wózek dał radę i gdzie by go tu zostawić żeby mi nie ukradli to nie myślkę o wózku dobrze. Są sytuacje gdzie sie jedno dobrze sprawuje i sa sytuacje gdzie lepiej zabrac drugie :)
La Chica Bonita, spotkajmy się, Bemowo nie takie wielkie, a ja jeszcze jestem w chusto-szale, może Ci też się udzieli?
:)
Jak masz ochotę na wspólny spacer- wal na priv- dogadamy się. :)
A Ty z Bemowa jesteś? Chusto szałowi mówię stanowcze i zdecydowane nie! Zaczęłam przeliczać kasę na inne wydatki :twisted:
niby miewam tak, że bym się ubrała jak chcę, a nie "do chusty" (a jeszcze bardziej "do karmienia" :roll:), ale... no ja nie znoszę wózka :twisted:
jestem zatem skazana na chusty :D
Kurczaki, ja też nie lubię wózków, zapomniałam :lool: Wózki źle jeżdżą po chodnikach i źle wjeżdżają po schodach i trzeba je wnosić do tramwajów na piętra..... :duh:
Jak dla mnie - chusty są dla nas, a nie my dla chust. Tak samo, jak z wielo. Wózki też bywają fajne. Ja swojej 2,5latki chyba nawet nie próbowałabym już wkładać w chustę ani nosidło...
co jakiś czas
a) słyszę zatrważające historie o nieprzystosowaniu miasta do "wózkowych", zwłaszcza ze starszakami
b) przypominają mi się wyprawy gdzieś dalej z wózkiem w bagażniku/a autobusie/tramwaju
c) rozglądam się po przeróżnych sklepach i kawiarniach i nie widzę jak tam się ma wózek zmieścić :roll:
no i mi się odechciewa jednak ;)
i robię w myślach :mighty: w kierunku tego, którego zobaczyłam w chuście jako pierwszego :D
gosica502
02-03-2013, 16:34
Wózki źle jeżdżą po chodnikach i źle wjeżdżają po schodach i trzeba je wnosić do tramwajów na piętra..... :duh:
o tototo
Kasia.234
02-03-2013, 17:18
ja wózkiem zjadę po schodach z pierwszego piętra, da radę :)
sklepy i inne takie omijam, chodzę na rynek albo idę z kimś, kto czeka z wózkiem a ja wchodzę szybko sama albo wyskakuję wieczorem sama do osiedlowego sklepu
zresztą młoda już sama chodzi więc w perspektywie mam spacery na nóżkach po okolicy ;) nad dalszymi trasami jeszcze pomyślę, ale chustę/nosidło jeszcze długo będę nosić ze sobą :D
Ja się wypalam z powodu wieku dzieci. Chciałabym ale one nie chcą...nasz czas mija, mnie smutek dobija, chusty cudne wychodzą a ja już nie będę miała kogo nosić. Emka 3 letnia już nie chce, Zosia z rzadka :(
magnolia
02-03-2013, 17:25
mój 13kilowiec w żłobku na drugim końcu miasta, szybkim krokiem na piechotę koło 35min (ja szybko chodzę a nasze miasto na szczęście niewielkie;)) jeden raz poszłam po niego z wózkiem..zwykle jestem dość spokojną osobą, ale chyba nie muszę wam pisać co tam mamroliłam pod nosem przez całą drogę:ninja: to było straszne, a wydawało mi się, że u nas chodniki w miarę proste są; droga zajęła nam chyba z godzinę...noszę dzieciaki od ponad 4 lat i absolutnie się nie wypaliłam, choć my teraz już tylko nosidłowi od miesięcy.... chusta leży sobie w szafie i tak może na wiosnę odkurzę bo tęskno mi:)
gdzie wozek nie wjedzie tam chusta wlezie :cool:
ewaibartek
02-03-2013, 17:59
jak Ksawery był mały, to jednak częsciej na dworzu wózek był w uzyciu, bo zakupy, bo goraco, bo to, bo tamto, potem straaaaaaszanie było mi szkoda tego czasu
teraz wiosna idzie i znowu zobaczymy jak to Sare będę nosić, mam nadzieję że dużo, bo plecy mam opanowane więc i chęci będą wieksze :)
La Chica, ja też się czasem wypalam. Wiesz, że mam mega ciężkie dzieciaki. Maks w wieku 5 miesięcy ważył 10,5 kg :hide: Jak ostatnio z nim byłam na spacerze w chuście (takim typowo chodzonym, a nie polegającym na pilnowaniu starszaka na placu zabaw), to następnego dnia miałam zakwasy - w BIODRACH.
Mi na kryzysy pomaga odstawienie chust na kilka dni. Maksowi minęły wreszcie kolki, więc da się. Z Miłoszem też tak robiłam. Potem wracam z radością. To jest uzależnienie - nie można tak po prostu odstawić ;) Kiedy byłam w ciąży, BARDZO brakowało mi noszenia, a nosić nie mogłam.
Macie czasem takie uczucie? Nie chce mi się nosić. W głowie mam plan na nieodwracalną redukcję do 1-2 sztuk. W drodze wózek spacerówka. I już widzę siebie pomykającą w pięknych bucikach, z wszystkim pod ręką w wózku. Żeby nakarmić nie trzeba będzie rozwijać się ze szmat i ciągać ich po chodniku. I Jacka będę mogła ładnie ubrać, i siebie (na razie J. w samych pajacach i bodziakach, a ja tak, żeby byłoż wygodnie i się nie zawijało przy wiązaniu).
Do tej pory, od samego urodzenia Jacka wszędzie byłam w chuście (użyłam wózka 3 razy). Chyba mi ten szał przechodzi.... albo przychodzi zmęczenie (J. waży już 10kg, jest wielki, a Basia też mnie potrzebuje...). Wróci mi ta chustowa miłość?
żeby to było takie piękne ;) na spacery nawet często bierzemy wózek, ale za każdym razem zdarza mi się go przeklinać, chociaż zalety też ma. z utęsknieniem czekam na cieplejsze dni, żeby uskuteczniać chustowe spacery.
są chwile że klnę do nosem - jak ja nienawidzę wózka a są też takie: że mnie pokarało z tą chustą
mam dziecko w wieku Kasi ijuż też uskuteczniamy małe spacerki
przy ilości tobołów przy 2 dzieci wózek będzie częściej używany jak tragarz
Ja tez mam takie kryzysy, ze mi niewygodnie, albo bym sie inaczej ubrala... Tylko my nie mamy wozka i z kazdym dniem sie zastanawiam, czy to jeszcze warto kupowac go, skoro mala coraz wieksze dystanse na nozkach pokonuje? I czy bedzie mi sie chcialo targac go po schodach i do tramwaju??? I juz tylko czekam na cieplejsze dni, jak bedzie mniej ciuchow do ubierania i zamienie nosidlo spowrotem na chuste :)
są chwile że klnę do nosem - jak ja nienawidzę wózka a są też takie: że mnie pokarało z tą chustą
[....]
przy ilości tobołów przy 2 dzieci wózek będzie częściej używany jak tragarz
No właśnie w tym rzecz. Są dni kiedy narzekam. Najgorzej jest, gdy ja zmieniam się w obciążonego gratami tragarza. Niech czasem wózek powiezie te klamoty :P
Nie zmienia to faktu że wychwalam chusty pod niebiosa. Nie przeżyłabym tego pierwszego półrocza mojego syna, gdybym nie miała chusty :P Za dużo mam codziennej bieganiny po mieście, żebym jeszcze musiała wózek wciągać do tramwajów i poradni....
Kasia.234
02-03-2013, 20:30
Za dużo mam codziennej bieganiny po mieście, żebym jeszcze musiała wózek wciągać do tramwajów i poradni....
zapomniałam dodać - rozgraniczam wycieczki komunikacją miejską i załatwianie spraw urzędowych czy medycznych od spacerków bez większego celu po okolicy - pierwsze w chuście, drugie już niedługo bez ;)
zapomniałam dodać - rozgraniczam wycieczki komunikacją miejską i załatwianie spraw urzędowych czy medycznych od spacerków bez większego celu po okolicy - pierwsze w chuście, drugie już niedługo bez ;)
No i tak będę robić za jakiś czas...
Ja mam chyba odwrotnie z kolei :-)
Młodego nosiłam sporo, ale nie ortodoksyjnie, czasem nam z wózkiem było wygodniej. Ale więcej noszę go w Tuli niż w szmatach, a do nich mi się teraz tęskno zrobiło. A mały... motać się nie lubi, siedzieć w nosidle czy chuście to OK, spacer w ten sposób jest super. Ale zawiązanie go sobie na plecach jak mi sie wykręca, drapie (ma teraz fazę na szczypanie wszystkiego, co mu sie pod rękę nawinie) i ciagnie za włosy...
A ja dopiero teraz zaczynam chorować na różne piękne wzory, materiały, domieszki i kolory. Chyba ciut za późno... :oops:
Ja częściej szału z wózkiem dostaję niż z chustami :roll: dziś właśnie miałam z nim średnio fajne przejścia i na jakiś czas mam go dosyć :P a mam fajny wózek, tylko z chustą zdecydowanie można dotrzeć wszędzie ;)
La Chica, myślałam jeszcze nad tymi kryzysami i mi się przypomniało, że zawsze pomagało mi kupienie nowej chusty :mrgreen:
Czasami też przerzucałam się z Miłoszem na nosidła - szybciej się zakładało, bezwysiłkowo. Mniej gimnastyki.
mnie wkurza nadmiar i ciężar tobołków, zwłaszcza gdy mam załatwić coś na mieście... (wieeelka torba ze wszystkim) wtedy biorę wózek (tramwaje niskopodłogowe rządzą :-P ) chustę/nosidło brałam na spacer, ostatnio już nie mam po co brać - spacery krótkie, bo pogoda nie sprzyja, a tymczasem dziecko się odchustowuje :cry:
modrooczka
02-03-2013, 21:58
Nasz wózek rozleciał się na kawałki pewnego pięknego dnia na jesieni. Zuza wtedy kiepsko jeszcze chodziła (miała 2 lata, ale bardzo późno zaczęła). Najpierw targałam ją w MT, plecak z rzeczami z przodu. Potem się zrobiło zimno i zaczęły się schody: najpierw ok, potem w metrze spływałyśmy potem, nie opłacało się jej zdejmować na 3 przystanki, potem spocone jeszcze 10 min piechotą do przedszkola - masakra.
Rozwiązałam to tak, że do każdych 10 min drogi dodałam 20 i krok po kroczku za rączkę szła sama. Czasem, zwłaszcza w deszcz się załamywałam, ale nauczyłam się jej zakładać deszczową kurtkę i spodnie, kalosze, sama brałam parasol i tyle. Minęło kilka miesięcy i Zuza śmiga sama w dobrym tempie. Na pewno ją jeszcze ponosimy na dłuższe wycieczki w wakacje, ale noszeniu po mieście już powiedziałam adios. 13,5 kilo i wystarczy :-)
Jeszcze się nie wypalam, nawet po dzisiejszym "płaczącym-jak-jeszcze nigdy"" spacerze w chuście, ale wizualizuję sobie jak to będzie gdy E.zacznie chodzić....Jestem z tym pogodzona i jak tylko zacznie siedzieć wyciągam wózek, żeby zobaczyć jej reakcję, jakiś jeden wózkowy spacer pewnie uskutecznimy, dziadkowie to w ogóle nie mogą się doczekać...jeszcze trochę czasu do tego momentu mamy. Nie spełniłam wszystkich marzeń chustowych i chyba nie spełnię, nie ubolewam nad tym. Boję się momentu powrotu do pracy, że ze znużenia, braku czasu nie będzie mi się chciało motać, aż mała się odzwyczai i nie będzie chciała. Póki co jest to cudownie chustowe dziecko. Co do organizacji "bagaży" i stosownego/wygodnego ubrania - opanowałam tę sztukę, ale ja nigdy nie ubieram się niepraktycznie. Nasycam się tym czasem w chuście każdego dnia:wink:
Ja bardzo dlugo nie nosilam, raz, ze nie ogarnialam za bardzo dwojki malych, gdzie za starszym trzeba bylo dosc energicznie biegac, dwa, ze mam wozek, ktory kocham miloscia wielka (podwojny Phil&Teds), trzy, ze u nas podjazdy wszedzie i rowno wszedzie, autobusy glownie niskopodlogowe i samoschylajace sie do wozkow, wszedzie (prawie) windy, no i na plaze wozek niezbedny, jako "walizka" :D Ale mam nawrot milosci chuscianej, potroilam kolekcje :D z tym, ze u nas biore i to, i to. Zazwyczaj konczy sie tak, ze maly w wozku, w dolnej czesci zakupy, a starszy wola "na plecki" (osiemnascie kilo, ale daje rade), no to sie wiazemy z przyjemnoscia i ku uciesze (pozytywnej) przechodniow. Przy okazji wiec uskuteczniam edukacje i reklame :P
Georgina
03-03-2013, 10:09
Ja noszę cały czas, z tym że już coraz rzadziej. Wózka nie używamy odkąd Jagódka skończyła 8 miesięcy -wcześniej używany był głównie po domu. Na spacery Jagódka chodzi na nóżkach, jak się zmęczy, to biorę ją do chusty. Ona mówi, kiedy chce chodzić, a kiedy do chusty. Tylko że teraz preferuje chustę kółkową ub nosidło ergo. Do wiązanej za bardzo nie chce.
Jest bardzo silna. Potrafi przejść na prawdę spory dystans na własnych nóżkach.
Powered by vBulletin® Version 4.2.1 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.