Chustotata
21-08-2012, 12:36
Witam :)
Jestem tatą półtorarocznego Adriana. Chusty poznałem z żoną na szkole rodzenia podczas prezentacji, pamietam że wtedy zrobiły na mnie duże wrażenie. Od dawna nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez chusty, niemal codziennie od ponad roku przemierzamy zamotani przez osiedla i miasta, lasy i łąki, pociągami, autobusami i tramwajami :hey:
Na początku wiązałem się w kieszonę, która poznałem na konsultacji ;) pózniej szybko z żoną wciagnelismy się w świat chustowy próbując kolejnych wiążąń takich jak np dwa-xy.
W tym wiązaniu wytrzymalismy dosyć długo. Przez wiele miesięcy łączyłem wiązanie chusty z nordic-walking robiąc za atrakcje okolicznych lasów nad Maltą :) W końcu przesiadłem się na wiązanie na plecach, z początku wydawało mi się niemożliwe wrzucać Adriana przez ramię na plecy i wiązać go nie widząc co sie dzieje z tylu, długo trwało nim się przełamałem. :backcarry: Dziś motam się bez obawy na przystanku, w sklepie, gdzie tylko jest miejsce i potrzeba...
Dla nas powoli chusta przestaje być już pierwszym środkiem lokomocji :) ponieważ Adrian już skacze i biega, pokonując spore dystanse na własnych nogach... Trochę mi szkoda, że mniej sie motamy, ale i tak zawsze mam chustę przy sobie gdy idziemy na spacer czy jedziemy do miasta zawsze gdy się zmęczy mogę Adriana zarzucić . *
Na forum trafiłem już ponad rok temu, poszukując wtedy informacji na temat kolki. Ten temat wydaje mi się już tak odległy z perspektywy czasu... *Postanowiłem w końcu sie zarejestrować i na swój sposób zachęcać innch zwłaszcza męską część do wiązania... ( jednego już wspólnie przekonaliśmy :) *)
Pozdrawiam,
Chustotata z Poznania.
P.s. "chustonówka" ....;). Ciekawe dlaczego nie ma rodzaju męskiego...:)
Jestem tatą półtorarocznego Adriana. Chusty poznałem z żoną na szkole rodzenia podczas prezentacji, pamietam że wtedy zrobiły na mnie duże wrażenie. Od dawna nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez chusty, niemal codziennie od ponad roku przemierzamy zamotani przez osiedla i miasta, lasy i łąki, pociągami, autobusami i tramwajami :hey:
Na początku wiązałem się w kieszonę, która poznałem na konsultacji ;) pózniej szybko z żoną wciagnelismy się w świat chustowy próbując kolejnych wiążąń takich jak np dwa-xy.
W tym wiązaniu wytrzymalismy dosyć długo. Przez wiele miesięcy łączyłem wiązanie chusty z nordic-walking robiąc za atrakcje okolicznych lasów nad Maltą :) W końcu przesiadłem się na wiązanie na plecach, z początku wydawało mi się niemożliwe wrzucać Adriana przez ramię na plecy i wiązać go nie widząc co sie dzieje z tylu, długo trwało nim się przełamałem. :backcarry: Dziś motam się bez obawy na przystanku, w sklepie, gdzie tylko jest miejsce i potrzeba...
Dla nas powoli chusta przestaje być już pierwszym środkiem lokomocji :) ponieważ Adrian już skacze i biega, pokonując spore dystanse na własnych nogach... Trochę mi szkoda, że mniej sie motamy, ale i tak zawsze mam chustę przy sobie gdy idziemy na spacer czy jedziemy do miasta zawsze gdy się zmęczy mogę Adriana zarzucić . *
Na forum trafiłem już ponad rok temu, poszukując wtedy informacji na temat kolki. Ten temat wydaje mi się już tak odległy z perspektywy czasu... *Postanowiłem w końcu sie zarejestrować i na swój sposób zachęcać innch zwłaszcza męską część do wiązania... ( jednego już wspólnie przekonaliśmy :) *)
Pozdrawiam,
Chustotata z Poznania.
P.s. "chustonówka" ....;). Ciekawe dlaczego nie ma rodzaju męskiego...:)